Tydzień tamu šerah biełaruskich ŚMI (u tym liku i «Naša Niva») pieradrukavali niezvyčajnuju dla našaj krainy navinu: u Chocimskim rajonie miechanizatary zładzili strajk i damahlisia zvalnieńnia staršyni kałhasa. Ale, jak vyśvietliłasia, u realnaści ŭsio było nie zusim tak.
Miascovy hramadski aktyvist Valeryj Karankievič, były pieršy namieśnik staršyni Chocimskaha rajvykankama, śćviardžaŭ, što 17 sakavika miechanizatary kałhasa «Kastryčnik-Biarozki» admovilisia vyjazdžać na pracu, pakul nie budzie zamienieny staršynia Mikałaj Saŭčanka.
Toj nibyta hruba staviŭsia da svaich padnačalenych. Žychary Biarozak paćviardžajuć: Saŭčanka sapraŭdy byŭ žudasnym kiraŭnikom. U «Kastryčniku» jon prapracavaŭ trochi bolš za hod, i paśpiachovym hety čas nazvać nielha. Zarobki ŭpali, ludzi, asabliva ŭzimku, atrymlivali kapiejčyny. I naładžvać znosiny z padnačalenymi były staršynia tak i nie navučyŭsia: abrazy i hrubaść byli zvyčajnaj spravaj.
«U kałhasie zarobak vielmi mały, navat minimałku nie zaŭsiody atrymlivali, — kaža Julija, dyśpietčarka SVK. — Zaraz pačałasia pasiaŭnaja, ja pracuju pa 12 hadzin, biez vychodnych. Zarpłata — 1,5 miljona. Da taho ž, Saŭčanka — chamło. Pastajanna byli kryki, abrazy. U jaho pavahi nie było ni da kaho, jon nikoha nie słuchaŭ». Pa słovach Julii, kiraŭnik z Saŭčanki byŭ anijaki: karmoŭ nie chapała, skacina dochła, na vakcynu hrošaj nie było, a staršynia abvinavačvaŭ va ŭsim vieterynaraŭ. Pretenzii da byłoha staršyni jość i ŭ tych samych miechanizataraŭ.
«Zarobak uzimku — 300 tysiač. Pytalisia, jak žyć, jašče ž dzicia vučycca, jaho karmić… Saŭčanka adkazvaŭ prosta: niama hrošaj, i ŭsio»,— raspaviadaje adzin ź ich. Pretenzii ŭ rabotnikaŭ kałhasa byli, ale nie bolš za toje. «Napisali tam ch***iu niejkuju… Miechanizatary jak pracavali, tak i pracavali. Nie było nijakich zabastovak»,— aburajecca Halina Michajłaŭna, hałoŭny ahranom. Inšyja viaskoŭcy paćviardžajuć — ludzi aburalisia, skardzilisia. Ale kab na pracu nie vychodzili, takoha nie było.
Nasamreč Saŭčanka zvolniŭsia pa ŭłasnym žadańni. Tady ŭžo pasadu staršyni SVK prapanavali Mikałaju Kokatavu, jaki niekalki hadoŭ tamu ŭžo zajmaŭ jaje. Paśla adbyŭsia płanavy schod, na jaki i pryjechali pradstaŭniki rajvykankama, kab pradstavić novaha staršyniu. Voś i ŭsia sprava.
Pry hetym prablemy, jakija isnujuć u kałhasie, nichto nie admaŭlaje, navat Kokataŭ pryznaje, što pradpryjemstva znachodzicca nie ŭ najlepšym stanie, a Saŭčanka nie ŭmieje pracavać ź ludźmi. Ale byłoha staršyniu jon padtrymlivaje. Kaža, toj zrazumieŭ, što pracavać nie atrymlivajecca i «zrabiŭ jak mužyk».
Sam Mikałaj Saŭčanka ź nieachvotaj, ale pahadziŭsia pahutaryć. Bačna, što siakaja-takaja kryŭda ŭ jaho zastałasia. Pra SVK jon kaža tak: «Narod choča pracavać mienš, a zarablać bolš». A prablemy tłuma- čyć pa-roznamu: nie zakupili ŭhnajeńnie, nie padrychtavali karmoŭ, padtrymka dziaržavy źmienšyłasia… Ale pra svajo zvalnieńnie nie škaduje, tłumačyć jaho sa zvyčajnym biełaruskim fatalizmam: «Jak vyjšła, tak vyjšła».
A ŭ adkaz na pytańni pra strajk Saŭčanka tolki paśmichajecca. «Nie było nijakaha strajku, prosta niechta napisaŭ, a ŭsie pavieryli. Uvohule, kab u nas mienš vieryli ludziam, to było b lepš».
P.S. U svaju čarhu chocimski aktyvist Karankievič praciahvaje śćviardžać, što strajk byŭ. «U nas prosta ludzi zapałochanyja»,— kamientuje jon.
Kamientary