«Ja mahła b jašče vyšyć. Tolki b znać, ci nada heta kamu». Jak žyvuć apošnija žycharki apuściełych viosak
Z akna aŭtamabila ŭžo vidniejecca ścipły pakazalnik — «Ciaresina». Heta biełaruskaja vioska ŭ Biarezinskim rajonie, jakaja pacichu pamiraje. Try čałavieki zastalisia. Cicha, spakojna. Tolki ziaziulu čuvać daloka. Vy taksama baiciesia pytacca ŭ jaje, kolki hadoŭ žyć zastałosia? Niekalki takich viosak naviedała žurnalistka «Źviazdy».
U domie siaścior zaŭsiody ciopła, sytna i ŭtulna.
U pryhožym žoŭta-błakitnym domie žyvuć siostry Alaksandra Ramańkova i Zinaida Ihnatovič. Jany starana rychtavalisia da pryjezdu haściej. Na stale ŭžo byŭ smačny śniadanak — puchnatyja blincy ź piečy i mačanka. Sapraŭdnaje śviata, stolki ludziej za stałom!
— U mamy, — tak Zina nazvała svaju siastru Šuru, — kožny dzień śviata. Na stale zaŭsiody pieršaje, druhoje i kampot.
Smak posnaha bulonu
Siamja, u jakoj vyraśli siostry, była vialikaja — 11 dziaciej. Žyć, viadoma, było nialohka, ale stała jašče ciažej, kali pačałasia vajna. Šury i Zinie było tady pa 8 hadoŭ. Alaksandra ŭspaminaje, što z kožnym dniom stanaviłasia ŭsio strašniej, bambili samaloty, ad hrukatu i žachu zakładała ŭ vušach, treślisia ruki i nohi. Žyć u chacie stała nievynosna, prychodziłasia chavacca ŭ lesie.
«Tam my rabili nievialikija kurani (tak žychary Ciaresina nazyvali ziamlanki, — Zaŭv. aŭtara), dzie stavili pieč-samarobku. Na hetaj piečy baćki rychtavali nam bulon. Tady zdavałasia, što para łyžak hetaha posnaha bulonu byli samaj smačnaj stravaj na ziamli!» — uspaminaje Šura.
Žychary Ciaresina i susiednich viosak viartalisia ŭ svaje damy tolki tady, kali prychodzili partyzany.
«Ź imi žyć było nie tak strašna. Jany ŭ vioscy niekatory čas adpačyvali. Jak tolki my bačyli, što partyzany pačynajuć źbiracca ŭ šlach, taksama źbiralisia znoŭ u les, u syruju ziamlanku», — tłumačyć Alaksandra.
U paślavajennyja hady žyli vielmi biedna. Ciaresina mocna paciarpieła: darohi raźbityja, damy spalenyja. Žychary viarnulisia ź ziamlanak i stali adnaŭlać haspadarku, dapamahajučy adno adnamu.
«U škołu ja pajšła ŭžo pierarostkam, u kolki hadoŭ, užo i nie pamiataju. Vučylisia my na zdymnych kvaterach, tamu što škoły ŭsie pazačyniali. Ni sšytkaŭ, ni padručnikaŭ nie było. Na ŭsio Ciaresina — adzin bukvar. Pisali na šmatkach haziety, jakija składali ŭ adzin natatnik — jon słužyŭ sšytkam. Čarniła rabili sami z krušyny. Varyli jaje, i atrymlivałasia hustaja čornaja masa, jakaja rabiła žudasnyja klaksy…»
«A jeli što, viedaješ? Chadzili na kałhasnyja pali pa viaśnie i źbirali hniłuju bulbu, kab zrabić ź jaje aładki! I było vielmi smačna!» — dzielicca ŭspaminami Zinaida.
«Nichto zaraz hetym nie cikavicca»
Zinaida Ihnatovič ciažka chvareje, drenna čuje, chodzić pry dapamozie chadunkoŭ. Prosić: «Siadź bližej i kažy krapčej». Pahavaryli pra svajo, dziavočaje. Paraili rana zamuž nie vychodzić, «nie nadziavać chamuta na šyju». I pra viasielle pahavaryli, sapraŭdnaje, biełaruskaje.
«Na kani vieźli nas, pryhožuju duhu zrabili, zvanki pačapili. Najmali muzykanta na viasielle. Zaraz ža vy tak nie tancujecie. U mianie Juzik (muž Ziny) lubiŭ sybotu. I nikoli nie braŭ tancavać nikoha akramia mianie».
Zinaida raniej ručniki vyšyvała, ikony, pakryvały, survetki. Usim daryła, kab u hetaha čałavieka pamiać pra jaje zastałasia. I žurnalistcy padaryli ručnik z karunkami, vyšytymi kryžykam biełaruskimi ŭzorami i čyrvonymi kvietkami.
«Rukami ja b jašče i rabiła, ale vočy ŭžo nie bačać. Da hetaha hoda ja i vyšyvała, i snavała, i tkała. Usia snaść u mianie jość: i stavy (abłasnoje słova krosny), i biordy (pryłada ŭ tkackim stanku z tonkich płaścinak nakštałt hrebienia ź dźviuma śpinkami dla prybivańnia ŭtočnaj nitki), i nabilicy (u krosnach — draŭlanyja płanki, u jakija ŭstaŭlajecca biorda).
Ja zachoŭvaju, moža, kamu-niebudź prynadabicca, chaj budzie. Pryhoža, ale nichto zaraz hetym nie cikavicca!»
«A ci nada heta kamu?»
Chvalujecca pra svaju tvorčaść i Džyhiera Safija z susiedniaj vioski sa smačnaj nazvaj Jahadka. Tam abstaviny troški viesialejšyja — zastalisia čatyry žyłyja damy. U chacie Sofji śvietła, ciopła i ŭsiudy — šykoŭnyja survetki ź biełaruskimi vycinankami, samatkanyja pałaviki i karciny kryžykam! Nibyta ŭ muziei.
Žančyny ŭ vioskach raniej tkali viečarami i načami. U Safii zachavałasia vielmi šmat pałavikoŭ, jakija zaraz lažać u haražy. Kaža, što jany ŭžo nikomu nie patrebnyja. Niamodna stała. Pavykidali…
«Raniej my i adziežu ŭpryhožvali sami: takija cudoŭnyja vyšyvanki! Čyrvonyja kvietki, pałoski na rukavach, kaŭnieryk-stoječka. Kali heta ŭžo było… Ja, naprykład, mahła b jašče vyšyć. Tolki b znać, što buduć nasić. Ci nada heta kamu…»
Safija taksama doryć usim svajo rukadzielle na pamiać, jak i Zinaida. Survetak žančyny chapaje ŭžo pa ŭsim śviecie! Palacieli jany ŭ Šatłandyju, Italiju, Hiermaniju, Łatviju. I ŭ inšych krainach budzie čaścina našaj biełaruskaj kultury!
Tvorčaściu Safija pačała zajmacca jašče ŭ dziacinstvie.
«My ź siastroj navat nasoŭki kručkom abviazvali. Vučylisia ŭ maci i babuli. Na piensii źjaviłasia bolš času, znoŭ pačała aktyŭna viazać, šyć, vyšyvać».
«Biełyja survetki ja pa knižycy viazała, a kalarovyja — sama ŭžo prydumała. Sumna stała — znajšła nitki i davaj viazać! Vielmi karpatlivaja praca, ale mnie padabajecca».
«Tancavali, až plečy mokryja byli!»
Pakazali siamiejny fotaalbom sa starymi fotazdymkami, jaki bieražliva zachoŭvajecca ŭ kamodzie Safii. Vioska, moładź, tancy, viasielle… Raniej moładź źbirałasia sa ŭsich viosak na viečaryny.
«Tancavali i sybotu, i lavonichu, i padespań. Skakali tak, što va ŭsich chłopcaŭ až plečy byli mokryja ad tancaŭ! Pamiataju, prybiahali z pracy, 20 chvilin — pamylisia, začasalisia, adzielisia i na tancy! Byli maładyja, pryhožyja, ščaślivyja. Oj, moža mnie b i zaraz nadzieć niejkuju spadnicu jamčejšuju?» — chvalujecca Safija.
Try hady Sonia sa svaim Mikałajem prosta siabravali, tancavali razam na viaskovych viečarynach.
«Na viasielli ŭ mianie byŭ vysoki vianočak, upryhožany kvietkami. A sukienka — śvietła-ružovaja… Ale voś užo 26 hadoŭ žyvu biez haspadara…», — sumuje Sofja.
Basanohaje dziacinstva, maładość i žyćcio
Uspaminaje žančyna pra svaje viaskovyja pryhody. Niejak ranicaj Sonia vyrašyła zajści da susiedki, pakarmić jaje kurej, pakul taja była ŭ balnicy. Pierachodziła darohu i sustreła dzikuju kazu! Miascovyja kažuć, što žyvioł tut vielmi mnoha.
«Viesieła! Lisy chodziać, kurej dušać. Pamiataju, kaliści nočču zabrachaŭ sabaka. Kažu mužu: «Kola, my kurej na noč nie zakryli!» Ja ŭ čym była, u tym i vyskačyła: u saročcy lohkaj, basanož pa śniezie (tady troški prycierušyŭ). Vybiahaju — lisa siarod dvara staić. Ja, nie dumajučy, jak dała joj pa pysie! Palec tady doŭha baleŭ (ab zuby pabiŭsia)», — śmiajecca Sonia.
Nie razumieje, jak možna nie lubić svaju viosku, jak možna źjechać adsiul u horad. Bo tut naradziłasia, tut prajšło i ŭsio basanohaje dziacinstva.
«Nie było ž u nas abutku. Miač u nizinku pakocicca, my vybiahajem basanož na śnieh za im! A nohi pasivierajuć. Tady čym tolki nie mazali: i małakom, i tavotam (zaraz heta salidołam zaviecca). Basanož i ŭ les chadzili i bajalisia, kab hadziuka niejkaja nie papałasia. Nabiareš sunic, prynosiš, u misku małaka — usia siamja abiedaje. A ŭvosień žuraviny.
Sofja pa žyćci aptymist, adčuvaje siabie ščaślivym čałaviekam. I siońnia chodzić i ŭ hryby, i ŭ jahady, niahledziačy na hady.
«Užo 81 hod, a jak 18! Kali pierakrucić ličby, tak i atrymajecca! — śmiajecca Sofja. — Škada tolki, što tak raźjazdžajucca ludzi. Sumna niejak stanovicca. Pamiataju, kali ŭžo žyli z mužam, u vioscy byŭ tolki adzin televizar, usie chadzili ŭ tuju chatu jaho hladzieć. Potym my naźbirali hrošaj, taksama kupili. I da nas stali susiedzi chadzić, hladzieć televizar. Voś tady viesieła było! A zaraz tyja, chto zastaŭsia, na śviata ci ŭ niadzielku siadziać pa svaich chatach… Mała chto zastaŭsia…»
Zajdziom u chatu
U adsyrełych, chałodnych i ciomnych zakinutych chatach z zabitymi voknami zastajucca biełaruskija abrazy, pakryvały, survetki, ručniki.
U chacie zachavalisia amal usie rečy haspadaroŭ.
Na razburanaj kanapie možna znajści parvanyja hramaty i padziaki, a ŭ razvalenaj kamodzie — staryja listy, fotazdymki ź viasiella. U šafie jašče visiać biełyja i ružovyja kašuli, na palicach — składzienyja kofty i švedry.
U kucie, za šafaj — stary televizar. Na kuchni ŭsio jašče stajać zakatki, pakrytyja ćvillu i pyłam, visiać uzorčatyja firanki… Miortvaja cišynia. I tolki ziaziulu čuvać daloka.
Ziaziula-ziaziula, kolki takim vioskam žyć zastałosia?
Kamientary