«Nie dumaŭ, što nitak daŭžynioj 2,5 km moža nie chapić na asnovu». Žychar Astravieččyny raskazaŭ, jak uznaŭlaje krosny
Haspadar chutara Kamaryški, što na Astravieččynie, Alaksandr Daraševič uziaŭsia za adnaŭleńnie krosnaŭ. Mužčyna ŭ intervju «Rehijanalnaj haziecie» kaža, što moh by naniać dla hetaha majstra, ale jamu samomu cikava prajści ŭsie etapy adnaŭleńnia.
— Prachodziačy ŭsie etapy samastojna, razumieješ nie tolki, jak žyli i pracavali raniej, ale i pieraasensoŭvaješ maštaby. Voś jašče adzin etap na šlachu da adnaŭleńnia zavieršany. Jon nazyvajecca «snavańnie asnovy dla tkackaha stanka». Kasa splecienaja. Dalej budu vyvučać praces zapraŭki ŭ biordy.
Pra toje, čamu zacikaviŭsia tkactvam, Alaksandr raskazaŭ žurnalistu «Rehijanalnaj haziety». Akazvajecca, u siabie na ahrasiadzibie haspadar płanuje abstalavać muziejny pakoj, u jakim naviedniki zmohuć prasačyć usie etapy tkactva: ad pučka lonu da hatovaha pałatna. Alaksandr maje ŭžo i miałku, i cierabiłku, i kałaŭrot, a taksama zachoŭvaje pościłki i ručniki, vytkanyja babulaj. Kaniečnie, u hetym šerahu pavinny być i krosny. Asnovu mužčyna znajšoŭ na adnym z nabytych starych pasieliščaŭ. Darečy, ničoha z padobnych znojdzienych rečaŭ Alaksandr nie vykidaje:
— Kali baču draŭlanyja abo žaleznyja častki niejkich pryład, na jakich pracavali ludzi, usio składaju: ad kałaŭrotaŭ da doščačak ź dziračkami. A kali pačynaju źbirać krosny, razumieju, što kudy treba.
Kab daviedacca pra technałohii tkactva, Alaksandr pajeździŭ pa Astravieččynie, ale miascovych žycharak, jakija mahli b niešta raspavieści, nie znajšoŭ. Prablema vyrašyłasia inakš:
— Niejak u Lidzie źbiralisia pradstaŭniki turystyčnaha siektara Haradzienščyny, jakija chočuć stvaryć turystyčny kłastar. My naviedali miascovy centr narodnaj tvorčaści. I tam ja znajšoŭ majstrychu, jakaja pahadziłasia mianie kansultavać. U vyniku maju dziejučyja krosny. Kaniečnie, treba było zapravić asnovu i nabić niekalki radkoŭ, kab naviedniki muziejnaha pakoja i sami mahli nacisnuć na piedal. Kali zapraŭlaŭ asnovu, majstrycha paraiła ŭziać bolš doŭhija nitki. Ja pahladzieŭ na babiny ź nitkami daŭžynioj dva z pałovaj kiłamietry i padumaŭ: «Ničoha sabie! Heta ž jak ad nas da voziera!» Ale hetych nitak nie chapiła na asnovu. Voś tady ja i zrazumieŭ maštaby. Da taho ž asnovu rabiŭ nie na ŭsiu šyryniu, a tolki na pałovu: nie na vialiki vyrab, a, naprykład, na ručnik. A kab zrabić vialikaje pałatno, našy prodki namotvali asnovu vakoł chaty.
U dziacinstvie Alaksandr jašče zastaŭ, jak tkała jaho babula na Paleśsi. Škaduje, što byŭ tady maleńki i nie asabliva cikaviŭsia pracesam. Pryhadvaje, što padobnymi ramiostvami zajmalisia zimoj, kali nie było pracy na ziamli: chtości tkaŭ, chtości vyšyvaŭ. Taksama mužčyna zaŭvažyŭ, što vytkanyja rečy z roznych miescaŭ Biełarusi adroźnivajucca kolerami i ŭzorami.
— Uznaŭlajučy krosny, zrazumieŭ: tkactva — nie chutkaja sprava. Naprykład, kab vytkać ručnik z uzoram, spatrebicca tydni paŭtara. Tamu kali baču «samatkany» ručnik za dvaccać rubloŭ, upeŭnieny: nijaki jon nie samatkany. Bo cana sapraŭdnaj rečy pavinna być kala sta dalaraŭ.
Taksama surazmoŭca adznačyŭ, što prajšoŭšy ŭsie etapy samastojna, zmoža dakładna raspavieści svaim haściam pra toje, dla čaho patrebnaja ŭ tkactvie taja ci inšaja pryłada, i jak uvohule adbyvajecca praces.
— My hublajem našu spadčynu. A tak chočacca zachavać chacia b častku, — padzialiŭsia Alaksandr z «RH».
Kamientary