U svaim novym tyktoku Alaksandr Ždanovič raskazaŭ natchnialnuju historyju.
Adnaho razu Uładzimir Karatkievič pajechaŭ na Kaŭkaz.
Tam jon złamaŭ nahu, i jamu daviałosia zatrymacca na davoli praciahły čas. A ŭ hetyja dni ŭ Minsku kala staroha aeraporta adkryli novuju vulicu i nazvali jaje imiem Dźmitryja Karatkieviča, adnafamilca, padpolščyka.
I voś Uładzimir Karatkievič, ničoha nie viedajučy, viartajecca ŭ Biełaruś. Jaho sustrakajuć siabry, viazuć na hetuju vulicu i raskazvajuć: «Usie dumali, što ty pamior! I tamu za hetyja dni nazvali tvaim imiem novuju vulicu».
Ujaŭlaju sabie, jak acaniŭ Uładzimir Siamionavič ich žart. Jak viesieła bavili jany svoj volny čas.
Ale pryjdzie čas, i imionami sapraŭdnych našych hierojaŭ buduć nazvanyja našy vulicy: vulica Vasila Bykava, Łarysy Hienijuš, Alesia Puškina… Ja vieru ŭ heta.
Usio budzie dobra!
Kamientary
razumieju, čamu raniej mažliva takoha słova ŭ biełaruskaj nie było. bo ŭsie z adnym proźviščam byli svajaki
Pacikaviŭsia, i akazałasia, što ŭ hetym značeńni moža vykarystoŭvacca słova "tavaryš". Niespadziavanka, ha?