Płaton Stankievič — zapomnicie hetaje imia. Mahčyma, naradziŭsia novy piśmieńnik
Časopis «Apostraf» — alter eha «Dziejasłova» — adkryŭ novaje imia i padśviaciŭ niekalki viadomych, raskazvaje Zosia Łuhavaja.
Uvosień 2024 hoda vyjšaŭ pieršy numar almanacha «Apostraf», jaki staŭ pierajemnikam «Dziejasłova». Apošni spyniŭ svajo isnavańnie pry kancy 2023 hoda — unutry Biełarusi niedziaržaŭnych litaraturnych časopisaŭ, takim čynam, bolš nie zastałosia.
«Apostraf», naradžeńnie jakoha zaniało, takim čynam, hod — kreŭny brat «Dziejasłova». Usio tam toje samaje — navat dyzajn. Pa-raniejšamu jość navat ankieta piśmieńnika naprykancy i rubryka «Debiut».
I z tekstaŭ, što ŭvajšli ŭ pieršy numar, najbolš urazili debiutnyja tvory Płatona Stankieviča, jakija ŭpeŭniena pačuvajucca siarod metraŭ.
Stankievič — zusim małady, 2006 hoda naradžeńnia, aŭtar, jaki staŭ pieramožcam konkursu da 100-hodździa Bykava.
Uznaharodaj było vydańnie knihi — zbornika apaviadańniaŭ «Niezvarotnaje», u jakim razam ź inšymi źmieščanyja i tyja try apaviadańni, što trapili i ŭ «Apostraf».
Hetyja teksty roźniacca temaj, ale abjadnoŭvaje ich atmaśfiera — tryvožna-tajamničaja, a časam i vuścišnaja. Finały — chutčej dramatyčnyja z prysmakam niedaskazanaści, — zaachvočvajuć dapamahčy aŭtaru i dadumać detali. Pieršaje apaviadańnie — zamaloŭka z žyćcia dvuch maładych ludziej, pamiž jakimi adčuvajecca štości ci to niepačataje, ci to niezavieršanaje. Dva inšyja teksty — bolš składanyja, bo i hieroi starejšyja, i siužety bolš pakručastyja. Asabliva apaviadańnie «Rybałoŭ», jakoje pačynajecca intryhaj, nabyvaje fantastyčnyja rysy, a naprykancy ŭžo vyhladaje płodam ujaŭleńnia hieroja, morakam u jahonaj hałavie.
Miescami jašče adčuvajecca junackaja schiematyčnaść, ale ahułam u Płatona Stankieviča atrymlivajucca i siužety, i saspens.
«Maja prafiesija davoli śpiecyfičnaja. Z-za jaje niekatoryja nazyvajuć mianie varjatam. Rodnyja žonka i syn pakinuli mianie, bo dumali hetaksama. Moža… moža jano i praŭda, ale ja liču, što maja prafiesija karysnaja dla hramadstva. Užo bolš za try hady ja zajmajusia hetaj spravaj: za ŭvieś čas u mianie sabrałasia vasiamnaccać trafiejaŭ, vy možacie ich ubačyć na ścianie ŭ majoj haścioŭni. Jany — sapraŭdnaje ŭpryhožvańnie dla ciomnaj, zmročnaj chałupy, ciapier užo chałaściackaj…»
Ale «Apostraf» taki «Dziejasłoŭ»: proza Stankieviča śviežaja, novaja, ale na vokładcy jaho niama: nie pa čynie pakul, sałabon! Tam Bykaŭ, Kudasava, Drańko-Majsiuk. Kłasiki, metry. Ale ž jaki farmalizm!
Našy słovy pra Płatona Stankieviča ŭ zahałoŭku, što «naradziŭsia novy piśmieńnik» — heta pakul avans, viadoma. Piśmieńnik narodzicca, kali narodzić raman ci kinascenar — karcinu žyćcia. Ale što adkryŭsia novy talent — to adnaznačna.
U numary «Apostrafa» ŭvohule jość nad čym zavisnuć.
Padborka karotkich tekstaŭ Uładzimira Ściapana pad nieambitnaj nazvaj «Uspamin…» — univiersalnyja zamaloŭki, jakija čytajucca z pryjemnaściu i sałodkaj tuhoj. Pra babulu, što žyvie adna ŭ viaskovaj chacie i ekanomić drovy, z zapasam nasiečanyja ŭnukam. Pra viaskovuju kabietu, jakaja niesła pieŭnia da susieda, kab hałavu adsiek, ale susied raptoŭna trapiŭ u balnicu, dzie i pamior, a pievień zastaŭsia žyvy i dahetul chadziŭ pa dvary. Pra adnaviaskoŭku Valku, što prosić harełki za sabranyja jahady i abiacaje, jak pamre, pierakinucca ŭ ziaziulu i doŭha-doŭha naličvać dobrym ludziam hady… Dalikatna-praniźlivyja, ale nie ślaźlivyja, pryhožyja, ale nie štučna ŭpryhožanyja, zaciemki.
Minsk, zaśniežanaja vulica Kamsamolskaja, nastaŭnica-piensijanierka idzie pa kaladnyja paštoŭki. Kala škoły, u jakoj jana vučyłasia i paśla 50 hadoŭ pracavała (i kali vy ź Minska, to dakładna chadzili paŭz hetuju škołu nie raz) u levaje plačo joj prylataje śniežka. Za viečarovaj harbataj z dačkoj Volha Andrejeŭna pryhadvaje svaju padletkavuju zakachanaść i toje, jak chłopiec kinuŭ u jaje śniežku akurat na tym ža miescy:
«— Zakipieŭ… Tabie ŭ bieły kubak?
— U bieły… Śniehu tady było, jak siońnia… I sonca takoje ž, i śnieh miakki…
— Miod budzieš, mama?
— Ja nos zadrała, prajšła pobač ź im, hmyknuła, a jon nachiliŭsia i śnieh chapaje… Ja zaśmiajałasia i pabiehła… Azirnułasia, a śniežka lacić…
— I što?
— Siońnia prylacieła.
— Och, mama-mama».
I apaviadańni Valera Hapiejeva. Pieršaje, «Dzień pachavańnia», — heta padmanlivaja zaviazka, sapraŭdnaja intryha, krychu farsu. I ŭsio heta na fonie dekaracyj biełaruskaha rajcentra. Toje, što spačatku vyhladaje jak typovaja biełaruskaja pravincyjnaja fantasmahoryja, u vyniku akažacca nie zusim tym, čaho čakaješ.
«Ja vyrašyŭ źjeździć u blizki adsiul rajcentr, kab kupić praduktaŭ jašče na astatnija dni, pra što i paviedamiŭ haspadyni.
— A davajcie zaŭtra! Siońnia ž jość što pajeści. Dy i paśla abiedu tam niama čaho rabić. A zaŭtra kiraŭnika haradskoj administracyi chavajem, kirmaš budzie — usio samaje śviežaje fiermiery pryviazuć!
Ja krychu ździviŭsia suviazi pachavańnia i kirmašu, ale kiŭnuŭ zhodna.
— Voś i dobra! — uzradavałasia haspadynia, i niachitra paprasiła: — Moža, vy mianie ź siabroŭkami voźmiecie? Nam na konkursie prypievak vystupać, troje nas, a aŭtobus uprytyk prychodzić, baimsia spaźnicca…»
Druhoje apaviadańnie «Śviatło ŭ vaknie» maje padnazvu, jakoj całkam adpaviadaje: płyń. U im śviatło ŭ aknie doma nasuprać, jakoje aŭtar naziraje pozna ŭnačy, naradžaje łancužok uspaminaŭ. Dakładna tak, jak i adbyvajecca ŭ našych hałovach. Adno čaplajecca za druhoje, i ŭspamin pra maleńkuju dačku praz adnu detal pieraciakaje va ŭspaminy pra ŭłasnaje dziacinstva, škołu, nastaŭnicu, u jakuju byli zakachanyja ŭsie chłopcy, a potym ŭźnikaje školny siabar, jaho niaprosty los i vypadkovaja sustreča, a za im — nie mienš pakručasty los jašče adnoj znajomaj. Pry kancy apaviadańnia stanovicca zrazumiełaj hetaja paśladoŭnaść, ale nasamreč užo nie tak istotna, čamu i ŭ čyim aknie haryć śviatło. Bo vakoł kožnaha z nas toje samaje: žyćcio čaplajecca za žyćcio, epizod za epizod, detal za detal. Płyń. I my ŭ joj.
I adznaču padborku apaviadańniaŭ Aleha Daškieviča, nazvanuju pa apošnim ź ich — «Piakielnaje leta». Ale pieršaje — «Rudy hamaniec» — kranaje macniej.
Vypadkovaje znajomstva praz amal zhubleny kašalok padčas viartańnia z Polščy ŭ Biełaruś i tolki lohki dotyk da čužoj žyćciovaj dramy. Dramu možna dadumać samim, heta prosta. Ale dotyk da jaje vyjšaŭ taki dalikatny, što ŭnutry zastajecca niejkaje ciopłaje vobłaka, jakoje i hreje, i ciśnie ŭ hrudziach. Paśla jaho chočacca abniać taho vypadkovaha, chto trapiŭsia pobač. Bo zaŭsiody znojdziecca, ab čym papłakać i čamu paspačuvać.
«Tvar jaje spačatku zastavaŭsia taki ž ściaty j bledny, ale pastupova troški paružavieŭ i tarhanuŭsia, vočy pašyrylisia.
— Bo-oža moj, — pramoviła jana, raściahvajučy słovy. — Bo-oža moj… — Paśla była paŭza, dalej jana praciahnuła: ale heta nie ja. Vy pamylilisia. Nie ja znajšła vaš kašalok i nie ja vam jaho viartała. Vy pamylilisia. Z abdymkami taksama, ale… Bo-oža moj, boža moj…»
Vydaviectva anasavała vychad druhoha numara «Apostrafa».
Kamientary
što za kryter taki dziŭny? a kali ŭsio žyćcio piša cudoŭnyja apaviadańni... a kali kazki... heta što - nie piśmieńnik?