«Šanoŭnyja pasažyry, kali vy pabačycie ŭ vahonach abo na platformie dziŭnuju vałasatuju tvarynu abo małpu, nie sprabujcie karmić jaje z ruk abo pryručyć», ‑‑ prahundosiŭ hołas dyktara ŭ vahonie mienskaha sabveju. Feljeton Lolika Uškina.
— Nam cychodzić, — Skali kiŭnuła Małderu.
Ahienty vyjšli z metro i rušyli da budynku Ministerstva žyvych ščytoŭ (MŽŠ). Ich adrazu praviali ŭ pryjomnuju dyrektara ŭstanovy. Hałoŭny MŽŠnik u toj čas ładziŭ latučku. Z‑za dźviarej było čuvać, jak jon pa samyja pamidory ŭstaŭlaje piston svaim padapiečnym.
— Kazły, blin. Ja vas pytaju — dzie vyniki? Vy razumiejecie, što sprava z prymatam na kantroli ŭ prezydenta?!
— Pracujem, tavaryš ministar. Aryštavali ŭsich aktyvistaŭ apazycyi, jakija vučylisia na fakultetach zaalohii i hienetyki. Biarem proby na najaŭnaść chvastu i pavialičanaj vałasianoj raślinnaści na ciele, analiz DNK, spermy, kryvi, mačy, kału, śliny. I ničoha. Daviałosia vypuskać.
— Značycca tak. Pravieści tatalnaje apytańnie žycharoŭ Lidy — chto z vašych znajomych apošnim časam kazaŭ pra zaapark abo maje zapisy multyplikacyjnaha seryjału pra pryhody martyški Anfiski. A ciapier preč adsiul! Pakličcie, kali łaska, mistera Małdera i mis Skali.
Supracoŭniki zajšli ŭ kabinet. Jon byŭ zavaleny fatarobatami prymata i encyklapedyjami Brema «Žyćcio žyviołaŭ».
Paśla abmienu farmalnaściami hości pierajšli da spravy.
— Takim čynam, vy chacieli, kab my zanialisia hetaj małpaj. Vy ličycie, što isnuje niejkaja mistyčnaja składovaja ŭ pavodzinach prymata, — ahučyŭ svaju zdahadku Foks Małder.
Siłavik niečakana ŭstaŭ i prajšoŭsia pa kabinecie.
— Nie. Reč nia ŭ tym. Ščyra kažučy, ja bajusia, što małpu złoviać i hramadztva vierniecca da temy vybuchaŭ. Ź inšaha boku, tema małpy trochi abrydła. Nam zaŭsiody patrebnaja niejkaja novaja sensacyja, kab kraina nia dumała pra toje, što stabilnaści — kapiec, teraryst na voli. Ci nie mahli b vy, jak prafesijanały, damovicca ź niejkimi infernalnymi istotami, kab jany čaściej naviedvalisia da nas? Vy ž majecie suviazi ŭ hetaj vobłaści. Ja dobra zapłaču. Valutaj.
Dana Skali i Foks Małder pierahlanulisia.
Praz tydzień «Saŭbiełka» razradziłasia ananimnaj redaktarskaj kalonkaj, lejtmatyvam jakoj byŭ nastupny abzac:
«Z hodu ŭ hod ahałciełyja palityki i žurnalisty‑łakiei traviać našaje talerantnaje biełaruskaje hramadztva. Biaz stomy, enerhična natraŭlivajuć adnych biełarusaŭ na druhich. Asabliva pradstaŭnikoŭ moładzi, jakuju dzień i noč ciahnuć na vulicu, razbeščvajuć hrantami i stypendyjami. Usia hetaja mutnaja chvala pryvodzić da źjaŭleńnia zialonych čałaviečkaŭ, jakich učora bačyli na Miadzielščynie».
Kamientary