Usievaład Ścieburaka: U «spravie Jurkojcia» čakać nie vypadaje
Čałaviečaje žyćcio karotkaje, jašče karaciejšaja ludskaja pamiać. Daśledčyki kažuć, što histaryčnaja pamiać prostaha ludu siahała zaŭsiody tolki niekalkich pakaleńniaŭ — «unuk-baćka-dzied». Dalej išli katehoryi: kazka — lehienda — zabyćcio.
Da epochi masavaha druku ŭsie našyja pieramohi pad Hrunvaldam, Voršaj i Sinimi Vodami zachoŭvali ŭ pamiaci tolki letapisy, chroniki dy pradstaŭniki vyšejšych stanaŭ. Zachavalnikami pamiaci byli adzinki: z šlachty, śviatarstva, ludziej navuki — nacyjanalnaja elita. Vyniščeńnie biełaruskaści ciaham apošniaha stahodździa źviało amal na ništo i tyja parastki śviedamaści — bo biez znaku źnikli i šlachta, i śviatarstva, i ŭvieś ćviet nacyjanalnaj intelihiencyi.
U takich varunkach asabliva jaskravymi asobami paŭstajuć tyja niamnohija, chto adčuŭ paklikańnie da biełaruskaści nasupierak našaj rečaisnaści. Absalutnaja bolšaść ź ich zastajecca nieviadomaj šyrokamu śvietu. Heta nastaŭniki, krajaznaŭcy, rabotniki maleńkich zabytych Boham muziejčykaŭ, kiraŭniki mastackich hurtkoŭ…
Adnym z takich paklikanych u svoj čas staŭsia i Aleś Jurkojć — mytnik, jaki rabiŭ vakoł siabie Biełaruś… U apošni čas vyjšaŭ šerah materyjałaŭ ź pieralikam jaho niemałych zasłuh, ale ja ŭzhadaju tolki adnu jaho spravu.
Apošnija hady Aleś byŭ apantany idejaj naležnym čynam adśviatkavać 150-ja ŭhodki paŭstańnia Kalinoŭskaha. Toje, što dziaržava nie źbirałasia hetaha rabić, a nacyjanalnaja intelihiencyja, jak zaŭsiody, puściła ŭvieś zapał na abmierkavańnie, jaho nie zasmučała — Aleś mieŭ svoj płan. Byŭ padrychtavany dvuchdzionny letnik-kancert na placoŭcy adpačynku la voziera Kajmina, što pad Astraŭcom. Byli zaprošanyja dziasiatki ŭdzielnikaŭ: muzyki i litaratary, rycarskija kłuby i mastaki, faktyčna byli zhodnyja i miascovyja ŭłady… Impreza miełasia stać samaj značnaj padziejaj u maštabach krainy z hetaj nahody. Ale nie stałasia: za paru dzion da pačatku niervy ŭ rajonnaha načalstva nie vytrymali i dazvoł byŭ adklikany. Na miescy śviatkavańnia źjavilisia patruli milicyi, što pilna sačyli za vakolicami dy zapisvali numary padazronych mašynaŭ… Rasčaravańnie było vialikim. Ale ŭ Jurkojcia mieŭsia jašče adzin elemient prahramy — pomnik paŭstancam!
U hłuchim kutku paŭstaŭ abielisk, što zrabiŭ by honar i Vilni, i Minsku — vieličny kryž-mieč! Z nadpisam kirylicaju i łacinkaju: «Kaho lubiš? Lublu Biełaruś! To ŭzajemna!»
Ciapier niaŭrymślivaha mytnika dałučyli da brudnaj karupcyjnaj spravy… Dahetul nie vyrašany los pomnika. Nie vyrašany i los jaho stvaralnika — užo hod jon znachodzicca ŭ SIZA na Vaładarskaha.
Ja ŭpeŭnieny, što jon i nadalej by zastaŭsia ŭ šerahach nieviadomych, robiačy svaju spravu, kab nie patrapiŭ pad ruku našaj nierazborlivaj i biaźlitasnaj fiemidy. Čakać nie vypadaje — tolki hramadskaja ŭvaha da spravy moža źmianić situacyju, inakš na našym poli pamienieje jašče na adnaho vajara, što varty cełaha vojska.
Kamientary