Adpačynak kazačny, ale nie biudžetny: jak siamja z Bresckaj vobłaści baviła čas u parku žyvioł «Dypryz»
Jak paviesialić dzicia na vakacyjach u maleńkim horadzie Hancavičy, dzie akramia skviera z abmiežavanym naboram arelaŭ i horak dy stadyjona z vuličnymi trenažorami — pšyk? Prasunutyja dzieci daŭno znajšli ŭ internecie, što ŭ susiednim horadzie Baranavičy jość park žyvioł i ŭsie vušy pratrubili: «Pajechali dy pajechali!» Nu, my lohkija na padjom — i ŭ adnu z subot adpravilisia paznavać śviet žyvioł, piša žurnalistka vydańnia «Hancavicki čas».
Akramia ŭražańniaŭ, raskažu, kolki hrošaj pryjšłosia vydatkavać na pajezdku. Adrazu skažu — zabaŭka nie z tannych, rychtujcie vašy hrošy!
Vydatki pačalisia litaralna z pačatku pajezdki
Mašyny ŭ nas niama, tamu dabiracca da Baranavičaŭ pryjšłosia na dyzieli. Za kvitki na traich zapłacili 6 rubloŭ (taja ž suma i ŭ zvarotny bok).
Park žyvioł «Dypryz» znachodzicca ŭ sielskaj miascovaści pad Baranavičami. My vyklikali «Jandeks Taksi» i za pajezdku da miesca zapłacili jašče 9 rubloŭ. Pajezdka nazad čamuści abyšłasia daražej na 10 kapiejek.
Takim čynam, tolki dabracca da parku žyvioł kaštavała nam 30,1 rubla. Darečy, paźniej my daviedalisia, što mahli aščadzić (na škodu našym naham): u Baranavičach možna sieści ŭ adzin z nastupnych haradskich aŭtobusaŭ — 2, 4, 18, 19, 28, 29. A dalej vyjści na prypynku «Śpiecaŭtabaza» i znoŭ ža prajści 800 mietraŭ pieššu. Ale kali źbiraješsia hruntoŭna pachadzić pa parku, to lišnija mietry naŭrad ci paviesialać…
I voś my ŭvachodzim u varoty parku žyvioł. La kas topčacca nievialikaja čarha. Tyja, chto jašče nie vyznačyŭsia, kudy pajści, — trymajucca ŭbaku.
My taksama vyrašyli paraicca. U biuro daviedak vyśvietlili, što ŭ parku žyvioł «Dypryz» pracuje dźvie łakacyi: piešachodnaja zona №1 «Kazačny śviet» praciahłaściu 1,5 kiłamietra i piešachodnaja zona №2 «Lasnyja tajamnicy», jakaja raściahnułasia na 2 kiłamietry. I kali ŭ pieršuju možna trapić adrazu ž, kupiŭšy kvitok, i źviary tut znachodziacca ŭ valjerach, to ŭ druhuju (tam žyvioły hulajuć na voli) treba jechać na maršrutcy.
Tak jak my byli ŭ parku pieršy raz i nie viedali, za jaki čas projdziem pieršuju łakacyju, to vyrašyli nie ryzykavać (a raptam spoźnimsia na dyziel dadomu?!) i nabyć kvitki tolki ŭ zonu «Kazačny śviet». Jany abyšlisia nam u sumu 50 rubloŭ (20 rubloŭ za darosłaha i pa 15 rubloŭ — za dvaich dziaciej).
Kali b my vybrali prahramu «maksimum» i vyrašyli naviedać dźvie zony parku, to zapłacili b usiaho na 20 rubloŭ daražej (prajs-list byŭ by taki: darosłyja — 30 rubloŭ, dzieci — pa 20 rubloŭ).
Biednyja našy nohi…
Nas papiaredzili, što žyvioł možna karmić. I dzieci tut ža paprasili kupić im korm dla źviarkoŭ. Litaralna na ŭvachodzie staić budka, dzie možna zatarycca maleńkaj šklanačkaj ci vialikim košykam z kormam dla žyvioł — pa 2 abo 7 rubloŭ adpaviedna. U asnoŭnym heta kavałački morkvy abo suški dy kavałački chlebcaŭ.
My kupili dźvie šklanački, zapłaciŭšy 4 rubli, i vypravilisia ŭ darohu.
Pieršymi, chto nas sustrakaŭ, byli zvyčajnyja chatnija aviečki. Jany prahna brali korm ad usich, chto praciahvaŭ da ich dałońki. Byŭ tut niezvyčajny ekzemplar — baran, u jakoha nie dva rohi, a cełych čatyry!
Potym pahladzieli na zamorskich (afrykanskich) karoŭ, u jakich nu prosta vielizarnyja i toŭstyja rohi. Prykinuli, što ŭ darosłych u dyjamietry jany prykładna santymietraŭ z 30. Moža, navat bolš.
«Nu i ražyščy! Možna rukami abchapić!» — zachaplalisia maje dzieci.
Mužčyna pobač taksama ździŭlaŭsia: «Oho, što za pryčyndały hetyja rohi! Ničoha sabie! Jak jany ich nosiać?»
Zahuhlili: ździŭlacca i sapraŭdy było čamu: hałaŭny ŭbor afrykanskaj karovy parody vatusi moža dasiahać 2,5 mietra i važyć da 40 kiłahramaŭ!
Minuŭšy karoŭ, padyšli da vadajoma i palubavalisia na lebiedziaŭ.
Zatym nam sustrelisia paciešnyja źviarki-hryzuny ŭ kletcy. Na joj krasamoŭna visieŭ nadpis, što palcy ŭ kletku lepš nie zasoŭvać.
Nie viedaju čamu, ale bolšaść vyrašyła, što heta kapibary (hetyja źviarki čamuści ciapier u trendzie siarod dziaciej i moładzi). I choć na kletcy było napisana, što heta andatra, naviedvalniki ŭsio adno ŭzbudžana havaryli: «Hladzicie, jakija kapibary! Kruta! Treba fotkać!»
Uvohule, my išli ad valjera da valjera, karmili žyvioł i znajomilisia ź imi. Pa ŭražańniach, «Kazačny śviet» nahadvaje zvyčajny park žyvioł pad adkrytym niebam. Tut znachodziacca adkrytyja valjery i śpiecyjalnyja prastory z žyviołami, kletki dla ptušak, ekzataryum.
«Žycharoŭ»-žyvioł užo vielmi šmat, usiaho kala 50 vidaŭ: nam sustrelisia jak lemury, kienhuru, viarbludy, strausy emu i vaviorki, hetak i poni, alpaka i łamy. A taksama paciešnyja małpački. I miłyja puchnaciki-trusy.
Z ptuškami taksama paznajomilisia. Heta byli, naprykład, žuravy, fazany i navat paŭliny.
Dziaciej uraziŭ pielikan. Jon jak byccam paziravaŭ dla kamiery i ŭvaha ludziej jaho nie biantežyła.
U «načnoj» zonie nas čakali redkija vidy žyvioł, siarod jakich my ŭbačyli surykataŭ i šynšył. Praŭda, bolšaść ź ich spali — u hetych źviarkoŭ aktyŭnaść pačynajecca nočču.
Što chočacca adznačyć asabliva. My raniej byli ŭ zaaparkach. Ale nidzie nie bačyli takoha čałaviečnaha staŭleńnia da žyvioł. U toj dzień stajała strašennaja śpiakota (+30 hradusaŭ) — ale ŭsiudy ŭ valjerach jość krytyja naviesy dla stvareńnia ciańku, vady žyviołam chapała, i sami jany vyhladali dahledžanymi, ź ilśnianaj poŭściu i nakormlenymi ŭdostal.
Taksama haspadary parku žyvioł dazvalali karmić nie ŭsich žyvioł. Dzie-nidzie možna było ŭbačyć abjavy na kletkach: «Nie karmi mianie, navat kali ja pra heta vielmi prašu! U mianie potym balić žyvocik».
Darečy, tut možna było asiadłać poni i prahulacca pa parkavych ściežkach. Nie vyśviatlała, ci płatnaja hetaja pasłuha: nam dazvolili prajechać razok prosta tak, za morkvinu dla žyvioliny.
Nie žyviołami adzinymi…
Pakinuła pryjemnyja ŭražańni arhanizacyja adpačynku naviedvalnikaŭ parku. Jak pisałasia vyšej, stajała strašennaja śpioka, ale ŭsiudy pa šlachu ruchu byli ŭstalavanyja malaŭničyja altanki-naviesy, u jakija možna było schavacca ŭ cianiok i pieradychnuć.
Altanak na terytoryi nastolki šmat, što miesca chopić dla ŭsich haściej navat u vychadny dzień.
Niahledziačy na vialikuju terytoryju, naviedvalniki dakładna nie zhubiacca. Tak, park žyvioł padzieleny na zony. Kožnaja ź ich abstalavanaja pakazalnikami. Tamu prapuścić niešta ci zabłudzić šancaŭ užo vielmi mała.
Rasčaravacca abo stamicca park taksama nie daść. Pa ŭsioj prastory abstalavanyja kaviarni, łavački, prybiralni, śmietnicy i miescy dla adpačynku ŭsioj siamji. Dla mam z małymi, a taksama dla babul i dziadulaŭ jość asobnyja pakoi.
Dzieci mohuć paciešycca na hulniavych placoŭkach i ŭ tematyčnych zonach, pasłuchać muzyku z multfilmaŭ. Darosłyja taksama tut mohuć adčuć siabie dziećmi: areli ŭ niekatorych miescach takija prastornyja, što na ich źmieściacca nie tolki małyja.
Možna było pieradychnuć ad śpioki na vadajomie — pakatacca na katamaranach. Kvitok na adnaho čałavieka — 8 rubloŭ (za 15 chvilin katańnia). Da našych vydatkaŭ heta jašče plus 24 rubli.
Łakacyj, dzie možna pryhoža sfatahrafavacca, — choć adbaŭlaj. Naš albom papoŭniŭsia dziasiatkami zdymkaŭ. Heta fota i ŭ vozie bremienskich muzykaŭ, i na hałavie ŭ vołata, i ź piratami, i z hnomami, i z Babaj Jahoj abo rusałkaj, u zamku Śniežnaj karalevy, u domiku ŭ dziadźki Fiodara z Prastakvašyna.
Arhanizatary pradumali ź dziasiatak sapraŭdnych kazačnych zon dla fotasiesij naviedvalnikaŭ.
Taksama možna było zrabić zdymki na pamiać z łaniami, jakija hulajuć na voli. Ale asabista ŭ nas hetaha nie atrymałasia — kali my padyšli da łaniaŭ, žyvioły, vidać, stamilisia i adyšli adpačyvać u cianiok. Navat porcyja kormu, jakim my klikali žyvioł, nie dapamahła ich pryvabić.
Hałodnymi my taksama nie zastalisia. U łakacyi jość dzie pierakusić, pajeści marožanaha i kupić napoi. Fud-kort niemały, vybrać jość z čaho. I heta nie prosta chot-dohi abo hamburhiery, jość navat draniki ci blincy z roznymi načynkami, nahietsy, kaŭbaski, kava i mnohaje inšaje.
Praŭda, treba budzie pastajać u čarzie. Dy i ceny nie samyja nizkija. My svajho abiedu čakali chvilin z 20. Zatoje potym jeli blincy ź viandlinaj, bulbu fry z nahietsami, kavu dla mianie i chałodny čaj dla dziaciej. Usiaho zapłacili prykładna 38 rubloŭ.
Na pitvo i prysmaki taksama davodziłasia patracicca. Z-za śpiakoty chaciełasia pić, i my kuplali pitnuju vadu. A taksama dzieci zachacieli marožanaha. Dva pachody da kijoska — i 15 rubloŭ jak nie było.
Poŭnaje zachapleńnie!
Dzieci byli ŭ zachapleńni ad adpačynku. Raty nie zakryvalisia, jany ŭvieś čas dzialilisia ŭražańniami, kazali, što spadabałasia, paraŭnoŭvali z kazkaj, u jakuju raptam patrapili…
I sapraŭdy, u parku šmat ad kazačnaha. Vizualna park nahadvaje prastornuju i ŭtulnuju viosku: zony dla adpačynku i valjery dla žyvioł zbudavanyja z dreva, infarmacyja paŭsiul na biełaruskaj movie.
Dzie-nidzie zbudavańni vykananyja ŭ vyhladzie kazačnych zamkaŭ.
A dadaj siudy kazačnych piersanažaŭ z fotazon — i karcinka vymaloŭvajecca sama saboj. Arhanizacyja na takim uzroŭni, što nie chočacca adsiul źjazdžać. Ci jak minimum — viarnucca jašče.
My zapłanavali jašče adnu pajezdku — u druhuju zonu «Dypryza». I choć hetym razam patracilisia dobra, hrošaj nie škada.
Usiaho adpačynak u parku žyvioł abyšoŭsia nam u bolš čym 160 rubloŭ (heta kali nie ličyć pierakusu na vakzale ŭ čakańni dyziela dadomu). Kab trochi aščadzić, padhledzieli maleńkija łajfchaki ŭ naviedvalnikaŭ parku žyvioł.
Niekatoryja nie saromielisia brać z saboj ježu. Jany kamfortna raźmiaščalisia ŭ adnoj z altanak i ładzili pierakus u pierapynku ad znajomstva z žyviołami. Tak, na terytoryi jość kaviarni, ale kali vy addajacie pieravahu chatniaj ježy, nichto vam nie zabaronić zładzić svoj piknik na pryrodzie.
Na miescy «Drymłenda» źjavicca novy park. Nazva ździŭleńnia nie vyklikaje
Volha Bondarava patrabuje zakryć fentezi-siadzibu «Litoŭka» kala Navahrudka
U sialanskaj chacie abo ŭ zamku. Dzie ŭ Biełarusi možna pažyć u histaryčnym budynku i kolki heta kaštuje?
«Doŭha ŭ horadzie ŭžo nie mahu — nie viedaju, što tam rabić». Jak siamja dobra i pryjemna žyvie ŭ rajskim miescy ŭ hłuchmieni
Kamientary
Ale vielmi bajuś - nie nadoŭha
voś tak - "ščaślivyja" - ni kata, ni katavańniaŭ nie nazirajuć.. i biełaruskaj movy taksama (