Pihmiei, malaryja i palihamija. Biełaruska raskazała pra žyćcio na afrykanskim ekvatary
Alaksandra Buzun płanavała pravieści ŭ zachodnieafrykanskim Habonie dva miesiacy, a zatrymałasia na paŭtara hoda. Saša — akardeanistka z kansiervatorskaj adukacyjaj. Paśla vučoby ŭ Akademii muzyki pracavała «na kantraktach» u Makao i Mumbai, ale ŭ Centralnuju Afryku palacieła za kampaniju — sa svaim partnioram, piša Budzma.org.
Biełaruska Alaksandra Buzun raspaviadaje pra Habon tak:
— Na vulicach tut usie ciabie nazyvajuć «ła blonž». «Ej, biełaja, chadzi siudy!». Inšaha zvarotu niama. Barani ciabie boža adkazać im: «Ej, čorny».
— Miascovyja dziaŭčaty da hetaha času marać pra biełaha prynca. U finansavym płanie tut ličycca vielmi kruta vyjści zamuž za jeŭrapiejca.
— Kali miascovyja dakučali ŭ svaim žadańni paznajomicca, ja adčuvała siabie niekamfortna, a potym znajšła vyjście — kali išła kudyści hulać, to brała z saboj sabaku. Miascovyja žychary dzika bajacca sabak.
«Da mianie z Francyi pryjechaŭ moj chłopiec, jon piłot, — zhadvaje Saša padziei pieryjadu hłabalnaha łakdaŭna. — U jaho byŭ adpačynak na niavyznačany čas, tamu što ničoha nie latała. A potym Žeromu patelefanavali i skazali, što ŭ Afryku terminova patrabujecca piłot. Tak my palacieli na ekvatar u stalicu Habona Librevil».
Alaksandra Buzun
Habon, abo Habonskaja Respublika — heta nievialikaja dziaržava ŭ centralnaj častcy Afryki. U krainie, jakaja kolkaściu svaich pryrodnych resursaŭ nie sastupaje Emiratam, žyvie kala dvuch miljonaŭ čałaviek. Doŭhi čas Habon byŭ francuzskaj kałonijaj i atrymaŭ niezaležnaść tolki ŭ 1960 hodzie. Da hetaha času hramadstva tut vielmi mocna padzielena na ekspataŭ i miascovych.
Bolšaść haboncaŭ nie žadajuć kantaktavać z tymi, chto pryjechaŭ, i pa siońniašni dzień va ŭsich svaich biedach vinavaciać francuzaŭ. U krainie, dzie ŭzrovień adukacyi nizki, a svaich śpiecyjalistaŭ amal niama, kvitniejuć karupcyja i chabarnictva.
«Afryka — heta vializny kantynient i dziasiatki krain. Jość vielmi paśpiachovyja prykłady, dzie čysta, kulturna, ludzi imknucca da ahulnačałaviečych kaštoŭnaściej. A jość takija krainy, jak Habon, dzie žyvuć hultai. Mara habonca — siadzieć u ofisie ŭ pryhožym harnitury pad kandycyjanieram, rabić vyhlad, što pracuješ, i atrymlivać za heta hrošy», — dzielicca nazirańniami Alaksandra.
— Navat dla taho, kab zdabyć naftu, im treba zaprašać zamiežnych śpiecyjalistaŭ, bo sami jany paniaćcia nie majuć, što ź joj rabić. Ich lasy svaimi varvarskimi vyrubkami niščać indusy i kitajcy. I ŭsio tamu, što haboncy vielmi lubiać hrošy. U hetych ludziej całkam adsutničaje myśleńnie na pierśpiektyvu.
— Ale choć štości jany ŭmiejuć dobra rabić?
— Žyć siońniašnim dniom i abstrahavacca ad prablem dy adkaznaści. A jašče kažuć, što jany vielmi dobra zajmajucca sieksam.
U niejki momant našaj razmovy Alaksandra pačynaje pieražyvać, što apisvaje Habon zanadta ŭžo šavinistyčna. «Treba źnizić hradus», — śmiajecca biełaruska i kaža, što ŭ haboncaŭ usio jašče maje kaštoŭnaść instytut siamji, padtrymka blizkich, i ahułam jany davoli pryjaznyja ludzi. Vonkavaje ž niežadańnie razmaŭlać ź inšaziemcami naša hierainia tłumačyć chiba tym, što ŭ haboncaŭ da hetaha času niama adčuvańnia roŭnaści.
«Samaja nieabchodnaja reč u Afrycy — heta kroksy»
— Biednaść, śpiakota, malaryja: što praŭda z hetaha prymityŭnaha naboru stereatypaŭ pra Afryku?
— Ad malaryi ja ledź nie pamierła. Heta vielmi vialikaja ryzyka, na jakuju ty śviadoma idzieš. Pryščepki ad chvaroby niama, ale jość vielmi efiektyŭny preparat, jaki treba pryniać svoječasova, čaho ja nie zrabiła. Malaryja — heta parazit, jaki źniščaje tvaje kryvianyja cielcy, u ciabie pačynajecca aniemija, hiepatyt. Spačatku admaŭlajuć nyrki, potym lohkija, piečań. Dziesiać dzion ja pralažała ŭ reanimacyi ŭ ciažkim stanie.
— Dalej pa śpisie ŭ nas biednaść…
— Ja była ŭ šoku ad cenaŭ! Jany tam paryžskija. U Habonie praktyčna niama svajoj vytvorčaści i amal usio ekspartujecca. Navat miascovuju sadavinu i harodninu viazuć z susiednich Konha i Kamieruna, da takoj stupieni haboncy nie lubiać napružvać siabie fizičnaj pracaj. Kiło bananaŭ — 1,5 jeŭra, apielsiny, pryviezienyja z Francyi — 2 jeŭra, butelka vady — jeŭra. Bulba daražej za biełaruskuju ŭtraja. Siaredni ček u restaranie 30 jeŭra, ale ŭ miascovaj zabiahałaŭcy, viadoma, tańniej, 5—6 jeŭra. U ich, darečy, vielmi smačnyja avakada i ryba, jakaja zaŭsiody śviežaja, z akijana.
— Na vialikim haradskim rynku možna znajści i vielmi tannyja pradukty, ale ja heta zrazumieła tolki pierad adjezdam. Minimalnaja zarpłata ŭ Habonie 200 jeŭra. Taksama tam vielmi raspaŭsiudžana, kali chtości adzin u siamji zarablaje vialikija hrošy i ŭtrymlivaje ŭsich astatnich svajakoŭ. U vioskach ludzi zajmajucca palavańniem i majuć štości kštałtu aharoda.
— Klimat uraziŭ nie tak, jak ceny?
— Chiba što vilhotnaść vielmi vysokaja. Tempieratura na praciahu hoda adna i taja ž, kala 30 hradusaŭ. Adzinaje, što z traŭnia pa vierasień u ich pačynajecca tak zvanaja afrykanskaja zima, suchi siezon. Tak što pryviezła z saboj u Jeŭropu branchit.
— Ty, darečy, nie vyhladaješ, jak čałaviek z ekvatara. Jak ža afrykanski zahar?
— Sonca tam biaźlitasnaje, u mianie źjaviłasia kuča marščyn, i ja terminova stała ratavacca soncaachoŭnym kremam. U Habonie taki znajści davoli prablematyčna, bo im nichto nie karystajecca. Kaśmietyku taksama lepš pryvozić z saboj, «Aliekspresa» i «Amazona» tam niama. Dakładniej, jość, ale dastaŭka kaštuje jak kryło samalota. Nie zaŭsiody možna kupić patrebnyja leki, i ŭ Habonie jany vielmi darahija. Ale samaja nieabchodnaja reč u Afrycy — heta kroksy (abutak marki Srocs — aŭt.). Ad daždžu i pyłu tvaje supierkrasoŭki abo skuranyja sandali razvalacca, a kroksy vyžyvuć, i ty skažaš dziakuj tym, chto ich stvaryŭ.
Ciapier Alaksandra znachodzicca ŭ Vilni i žartuje, što narešcie viartajecca da cyvilizacyi. Darečy, kab vylecieć (!) z Habona, dziaŭčynie pryjšłosia zrabić exit-vizu, jakaja kaštuje kala 100 jeŭra. Bolš za toje, na asabistym depazicie, jaki pa habonskich zakonach abaviazany zrabić kožny inšaziemiec, u jaje zastałosia 1500 dołaraŭ. Jak viarnuć hetuju sumu — nieviadoma. «Taki voś lehalny sposab adchapać čužyja hrošy», — padsumoŭvaje naša hierainia.
«U Afrycy ja vyvučyła francuzskuju movu»
Za paŭtara hoda žyćcia ŭ Afrycy dziaŭčyna nie tolki paznajomiłasia ź miascovymi noravami, ale i vyvučyła francuzskuju movu. «Habon — frankamoŭnaja kraina. Chacia moj partnior i francuz, ale da hetaha my zaŭsiody razmaŭlali na anhlijskaj», — pryhadvaje Saša ciažkaści adaptacyi.
— Kali ŭ kampanii bolš za try francuzy, nichto nie stanie razmaŭlać z taboj pa-anhlijsku. Psichałahična było ciažka znachodzicca pa-za kantekstam, ja nie mahła tuzać svajho chłopca, kab jon mnie ŭvieś čas pierakładaŭ. Pryjšłosia vučyć francuzskuju.
— Nu Afryka — jasnaja sprava. A ad francuzaŭ my adroźnivajemsia?
— Mnie vielmi padabajecca ich niezaležnaść ad čužoha mierkavańnia, ich ciarpimaść, talerantnaść. U ich nievierahodny ŭzrovień empatyi. Časam heta mahło navat razdražniać. Nu jak možna chvalavacca, što na druhim kancy śvietu padniaŭsia ŭzrovień vady? Ź inšaha boku, jany paźbiahajuć hłyboka asabistych, traŭmatyčnych tem. Ja baču, što ŭ Žeroma adsutničaje hety momant emacyjnaj refleksii. Jany nie amatary siabie napružvać.
«U habonskich tropikach da hetaha času žyvuć pihmiei»
— Saša, a jakija samyja ciopłyja ŭspaminy ab Habonie?
— Sapraŭdnaja, dzikaja, reliktavaja pryroda! 80 pracentaŭ terytoryi krainy — heta viečnazialonyja trapičnyja lasy. Habon — nie nadta turystyčnaje miesca, siudy dajazdžajuć tolki samyja daśviedčanyja — naprykład, pahladzieć na harył, papulacyja jakich zachavałasia tolki ŭ hetaj častcy śvietu. U habonskich tropikach da hetaha času žyvuć pihmiei, žychary lesu. Jany nižej rostam, krychu bolš śvietłyja, čym zvyčajnyja afrykancy. U ich svoj ład žyćcia, jany nośbity nievierahodnych viedaŭ pra les, raśliny, žyvioł, usio heta pieradajecca tolki ŭ vusnaj formie. Nichto dakładna nie viedaje, kolki zastałosia takich ludziej. U miascovych pihmiejaŭ jość inicyjacyi, jakija supravadžajucca ŭžyvańniem halucynahiennaj raśliny. Mnohija pryznajucca, što heta nievierahodny transcedentalny vopyt, i jeduć u Habon, kab akunucca ŭ pieršabytnuju atmaśfieru.
«Naohuł Afryka vielmi jarkaja. Amal usie z kasičkami, dziaŭčaty lubiać prybiracca. Jany ŭsie z formami, jakija starajucca padkreślić. Lubiać makijaž. Pra fieminizm uvohule nichto nie čuŭ», — śmiajecca Alaksandra.
— Na habonskich viasiellach u ich jość abaviazkovaja cyrymonija pieramovaŭ pamiž siemjami, kali ŭ žanicha pytajucca, jaki typ adnosin jon abiraje — manahamiju abo palihamiju. Tut dazvalajecca mieć niekalki žonak, ale nie rekamiendujecca žanicca ludziam adnaho plemieni. Šmat cikavych cyrymonij jość na pachavańni, heta sapraŭdny fiestyval — tancoŭščyki, muzyka, furšet, i tak na praciahu niekalkich dzion.
«Ja stała žyć pa-afrykansku»
— Saša, niekalki hadoŭ ty pražyła ŭ Makao, pracavała ŭ Indyi. Ciapier — Centralnaja Afryka. U tvaim adčuvańni śvietu i siabie niešta pamianiałasia?
— Habon nie ŭvachodziŭ u maje płany, ale heta była paŭza ŭ vielmi składanyja paŭtara hoda. Ja źjechała ź Biełarusi ŭ žniŭni 2020-ha, potym zdaryłasia 24 lutaha. Ciapier ja pierastała fakusavacca na čymści hłabalnym i stała žyć pa-afrykansku — siońniašnim dniom, kab zachavać stabilnaść i nie pravalicca ŭ ciemru. Ciapier mnie vielmi chočacca viarnucca ŭ narmalnaje žyćcio, viarnucca ŭ prafiesiju.
U Habonie ja paznajomiłasia z džazavym trubačom, jon francuz. Nievierahodny muzyka. My sustrelisia vypadkova i pačali hrać razam džazavyja standarty. Paśla akademičnaj adukacyi pierastupić paroh bolš svabodnaj impravizacyi vielmi ciažka. Bojaź zrabić štości nie tak… Ale dziakujučy jamu mianie adpuściła. Ja dazvoliła sabie pamylacca i zaraz spakojna mahu akampanavać džazavyja standarty, pačała krychu impravizavać.
— A viartańnie ŭ Biełaruś nie pałochaje? Heta ŭžo inšaja kraina…
— Adčuvańnie naściarožanaści. Ja razumieju, što ŭsio niepradkazalna, ale mnie vielmi chočacca dadomu.
Kamientary