«Mnie b kocikaŭ prakarmić». Čamu 80-hadovaja minčanka siadzić u piešachodnym pierachodzie na Kamaroŭskim rynku
Babula raspaviała «Narodnaj Voli», čamu vymušanaja prasić miłaścinu ŭ centry Minska.
Staličny Kamaroŭski rynak navat u budnyja dni — dosyć ludnaje miesca, a heta značyć, što niepadaloku zaŭsiody možna sustreć tych, chto da hetych ludziej imkniecca być bližej. Tut i vuličnyja muzyki, i pažyłyja ludzi, jakija zvyčajna siadziać u piešachodnych pierachodach sa słoikam dla maniet. U kožnaha svoj los i svoj matyŭ prasić materyjalnaj dapamohi ŭ inšych. Što ich siudy pryvodzić?
… 80-hadovaja Ała Piatroŭna nie choča nazyvać svajo proźvišča i saromiejecca fatahrafavacca, naciahvajučy simpatyčnuju panamu na vočy.
«Takaja słava mnie nie patrebnaja», — tłumačyć surazmoŭca, ale nie admaŭlajecca raspavieści, što jaje siudy pryviało.
U pierachodzie piensijanierka siadzić nie na prystupkach, a na pryviezienym z domu raskładnym stulčyku. Pobač kala ściany — jaje kij, pieranoska dla žyvioł, torba. Na kaleniach — dva čornyja katy.
«Košački», — papraŭlaje mianie babula.
— Ja nie tak časta tut byvaju, — kaža Ała Piatroŭna. — Chadzić ciažka, invalid 2-j hrupy, a žyvu za niekalki prypynkaŭ mietro ad Kamaroŭki. Dobra, što znajomyja mianie siudy pryvoziać na mašynie, a zatym zabirajuć.
Čamu ja tut? Zimoj u mianie koška naradziła kacianiat, ale ja ź imi nikudy nie mahła vyjści na vulicu. Tady znajšła vyjście: budu siadzieć ź imi na Kamaroŭskim rynku. I chatnim hadavancam dobra (pavietram padychać), i mnie, mahčyma, chtości kapiejku daść. Śviet nie biez dobrych ludziej. Ale ja tut, ščyra vam skažu, nie dziela hrošaj siadžu, a voś dziela hetych miłych puchnatych stvareńniaŭ. Mahčyma, chtości zachoča ŭziać ich sabie ci mnie dapamahčy materyjalna. Kociki ž taksama jeści chočuć.
Ała Piatroŭna raspaviadaje, što žyvie jana adna. Plus koški. Raniej žančyna pracavała ŭ Minsku mastakom-afarmicielem, ciapier u jaje piensija — kala 600 rubloŭ.
— Na ŭsio nie chapaje, — uzdychaje surazmoŭnica. — Pa-pieršaje, treba płacić za arendu kvatery, tamu što ŭ svoj čas ja jaje nie pryvatyzavała. Pa-druhoje, na leki kožny miesiac sychodzić prystojnaja suma. A jany takija darahija! A jašče raniej u mianie na nazie kista ŭtvaryłasia, pryjšłosia źviartacca ŭ płatnuju kliniku. A tut jašče i katoŭ utrymlivać! Mnie b ich prakarmić…
Paśla infarktu piensijaniercy dali 2-ju hrupu invalidnaści, ale sacyjalnych rabotnikaŭ jana da siabie nie choča zaprašać.
— Jany, kali prynosiać ježu kotkam, to, zdajecca, treba i za ježu płacić, i za toje, što sacrabotnik jaje prynosić, — praciahvaje Ała Piatroŭna. — A kocikaŭ ja narmalnaj ježaj karmlu, suchi korm, naprykład, zusim nie daju. Čytała, što ad jaho ŭ katoŭ raźvivajecca močakamiennaja chvaroba. I małako nie daju, tamu što ŭ małace šmat roznych dadatkaŭ. Tamu karmlu sasiskami, rybaj, kašy roznyja varu…
Na ŭsio heta hrošy patrebnyja, tak što dapamoha ad dobrych ludziej zaŭsiody darečy. Pasiadžu tut dźvie hadziny — i dadomu.
Piensijanierka dadaje, što nikoli nie vykinie kacianiat na vulicu, kab jany dzieści badzialisia. I ŭ prytułak nie addaść, tamu što «tam žyvioł zabivajuć».
«Kali nichto nie voźmie, budu nieści hety kryž da kanca», — reziumuje Ała Piatroŭna i źbirajecca dadomu.
Praz paru dzion jaje, chutčej za ŭsio, znoŭ možna budzie ŭbačyć u piešachodnym pierachodzie na Kamaroŭcy ź dźviuma čornymi kotačkami na kaleniach…
Kamientary
adna babka kazała, što šampińjony - heta pahanki.. jak maulau možna ich jeści!?
i ničoha zdajecca vo
Dizajnier lubit takich babul.. už ja-to znaju)