Viktar Marcinovič: A što b rabili Bykaŭ z Adamovičam?
Viktar Marcinovič piša na budzma. by pra niaźmiennuju sutnaść sistemy, u jakoj z savieckich časoŭ zaŭždy ŭsio nibyta «narmalna».
Paśla źjaŭleńnia pieršaha ž majho dopisu na «Budźmie» pra słabaje reahavańnie na karanavirus, jaki ŭ Biełarusi 4 tydni tamu ličyŭsia nie bolš čym «panikaj», adniekul źjaviŭsia miljon fb-daradcaŭ. Jany pačali narakać, što nie varta mnie kranać hetuju temu, što piśmieńnik musić pisać pra litaraturu, prymietniki i praŭdu hierojaŭ «Mikołki-paravoza».
Viktar Marcinovič: U ludziach nazapašvajecca zmročny nastroj, jaki moža niečakana prajavić siabie
I, jak vy razumiejecie, fb-profili, ź jakich pisali kamienty i ŭ pryvat hetyja ludzi, akazvalisia vielmi śpiecyfičnymi. Fotački śpinaj da kamiery ci siłuetam na fonie sonca, «self-employed» u jakaści miesca pracy (niahledziačy na toje, što ŭ dyskusijach jany pradstaŭlalisia daktarami), biaskoncyja reposty zamiest kantentu.
Ja nie zmarnuju bolš nivodnaha skazu dla apisańnia tych, kaho vy i tak dobra viedajecie.
Hetych daradcaŭ nie vidać, kali ja pišu pra vybary. Ab prajmieryz. Pra kurs rubla. Pra intehracyju. A tut — pavyskokvali. Z čaho vynikaje šmat čaho cikavaha.
Ale vykažusia pa sutnaści.
Sieryjała «Čarnobyl» na HBO, paniaćcia «likvidatar» i navat knihi Śviatłany Aleksijevič «Čarnobylskaja malitva» mahło b nie być, kali b u svoj čas dva biełaruskija litaratary, Aleś Adamovič i Vasil Bykaŭ, nie źviarnuli na Čarnobyl hramadskaj uvahi.
Kali b jany nie saskočyli z pjedestałaŭ ułasnaj słavy («Idzi i hladzi» pavodle Adamoviča byŭ źniaty ŭ 1985-m i daŭ piśmieńniku ŭsiesajuznuju viadomaść, Bykaŭ ža ŭ 1986 hodzie byŭ absalutnaj ikonaj, aŭtaram «Znaku biady», adznačanaha Leninskaj premijaj) i nie pačali pisać u Maskvu i (što našmat bolš pryncypova!) u bujnyja savieckija haziety, davać intervju i krytykavać lehkadumnaść miascovych uładaŭ.
Abodva šmat što stracili praz ułasnuju pryncypovaść, pierš za ŭsio — reputacyjna, naprykład, u červieni 1986-ha časopis «Palityčny surazmoŭca» (byŭ taki časopis) nazyvaŭ Bykava i Adamoviča najstrašniejšymi vorahami Pierabudovy — i Adamovič byŭ vymušany źjechać u Maskvu, bo na radzimie pracy dla jaho nie zastałosia.
Ale mnie hetyja dva dziadźki našmat bližejšyja za kiraŭnictva aficyjnych Sajuzaŭ, za «lidaraŭ hramadskaj dumki» i «ikonaŭ stylu», jakija zajmalisia ŭ hety čas cichieńkim dobraŭparadkavańniem ułasnych leciščaŭ i maŭčali ŭ anučku.
Kali navokał pačynaje adbyvajecca aby-što, nichto ž nie telefanuje tvajmu sumleńniu.
Nichto nie spytaje ŭ tvajho serca: a što ty možaš zrabić? Ci nie varta tabie papiaredzić chacia b tych ludziej, jakija ciabie čytajuć i pavažajuć?
Usie rašeńni davodzicca prymać u abstanoŭcy tryvožnaj cišyni. I heta, darečy, tyčycca nie tolki lidaraŭ dumki, ale i zvyčajnych daktaroŭ, jakija mohuć papiaredzić, a mohuć maŭčać u anučku, pracavać i dumać, što ichnaja rola ŭ tym, kab ratavać moŭčki.
Viktar Marcinovič: Bieražyciesia, bo epidemii nie budzie
Zadumajciesia, darečy, ci było b učarašniaje najvyšejšaje rasparadžeńnie što da miedycynskich masak, ź jakimi, jak vyśvietliłasia, u krainie ŭsio ž jość niuansy, kali b nie prykraja praŭda toj viciebskaj lekarki, jakuju za jaje praŭdu vyklikali ŭ prakuraturu?
Sutnaść sistemy — ci to savieckaj, ci to biełaruskaj — palahaje ŭ tym, što ŭ joj zaŭsiody ŭsio narmalna. Stabilna. Srodki abarony jość, virus — heta panika, idzicie pracujcie, bo žerci nie budzie čaho. Toj fakt, što dziaržava musiła b bajacca taksama situacyi, kali žerci nie budzie kamu, nie biarecca da razhladu.
I ŭsio jak tady — znoŭku partyja vyšejšaja za ŭsio i ŭsich.
Čynavienstva tut histaryčna baicca śmierci mienš, čym načalstva.
My bačym situacyju, kali ŭsie hladziać navierch, navat tyja, chto «vierchu» musić radzić. Z usich sił namahajucca adpaviadać «hienieralnaj linii». Niama — značyć niama. Panika — značyć panika. Voś, ałkaholu prymicie ŭ pieraliku na 40-50 hram čystaha śpirtu. Aj nie, toje było žartam. Harełki nie picie, bo virus šukaje tych, chto ŭčora piŭ, siońnia kuryć.
Viktar Marcinovič: Adkul biarecca hetaja panika
I tak, ja mahu padchapić rasčaravanaje: «Dyk a dzie ŭsie padzielisia»? Dzie našyja sučasnyja Bykavy i Adamovičy? Na leciščach? Pachavalisia? Čytajuć «Mikołku-paravoza»? Čamu nikoha absalutna nie čutno — voś dobra, katalicki biskup aściarožna vykazaŭsia, a dzie ŭsie astatnija? Dzie łaŭreaty? Dzie zorki, c***, estrady? Dzie intelektuały? Čamu nikoha nie čutno? Reč u tych samych trolach z patylicami zamiest tvaraŭ? U ich paradach u pryvacie? Ci budziem myčać pra toje, što «my ž nie śpiecyjalisty», «maštaby pierabolšanyja, paśla Vialikadnia ŭsio pojdzie na spad»?
Ci, moža, usio jašče trahičniej?
I nikoha nie cikavić, što tam skažuć sučasnyja Bykaŭ i Adamovič. Bo chto jany takija? Što zrabili? Chiba majuć miljon u dalarach? A kali nie — čamu bujnyja partały musiać cikavicca ich mierkavańniem?
Zaŭvažcie, kali navokał usie maŭčać, my vyračanyja mieć tolki adnaho pramoŭcu. My budziem śmiajacca ź jaho, my budziem kpić ź jaho. My budziem złavacca. Ale nikoha inšaha — jak i ŭ palitycy, darečy — niama.
Usie astatnija — «nie śpiecyjalisty».
Kamientary