Baćka-vypivocha ledź nie spaliŭ syna, viaskovy pradprymalnik uratavaŭ - intervju ź im
Alaksandr Kuryłovič nie pabajaŭsia padstupicca da połymia.
30 studzienia ŭ vioscy Čadziel Pružanskaha rajona zhareŭ žyły dom. Na pažary ledź nie zahinuli 13-hadovy školnik i jaho baćka. Jany spali, kali pačaŭsia pažar. Pa słovach vyratavalnikaŭ, haspadar doma byŭ pjany.
Chłopčyk pračnuŭsia ad zvonu aŭtanomnaha pažarnaha apaviaščalnika. Jon ubačyŭ šmat dymu, a ŭ pakoi, dzie spaŭ baćka, — połymia.
Školnik nie razhubiŭsia: pabudziŭ baćku i pavałok u inšy pakoj, dzie nie było ahniu. I sam patelefanavaŭ z mabilnika pažarnym.
Mašyny vyjechali, a dyśpietčar Maksim Ładyčuk praciahvaŭ paradami dapamahać vybiracca.
Padstupicca da dźviarej u domie było ŭžo niemahčyma, a vokny padletak nie moh ni adčynić, ni raźbić — čakać dapamohi ad baćki nie vypadała.
Siamja zahinuła b, kab pobač nie akazaŭsia pradprymalnik z susiedniaj vioski Roŭbick Alaksandr Kuryłovič. Jon i vyratavaŭ chłopčyka i mužčynu.
Miarkujecca, što pažar pačaŭsia ad niepahašanaj cyharety.
«Chłopčyka «chutkaja» zabrała ŭčora, — raskazaŭ «NN» adzin z žycharoŭ Čadziela. — Što ź im ciapier — nie viedaju.
A baćku adrazu ŭ narkałohiju zavieźli — mocna vypić lubiŭ.
Siamja siudy hady dva tamu pierajechała: im dali kałhasny dom. Ich tut try takija pabudavali. Mužyk pracavaŭ dojaram, a žonka — dajarkaj. Jany niekali žyli ŭ vioscy niepadaloku, a zatym vyjechali. Paśla viarnulisia ŭ Čadziel».
Viaskoviec kaža, što svajakoŭ u siamji tut niama. Haspadynia načavała ŭ susiedziaŭ. A siońnia joj dali miesca ŭ inšym domie, što naležyć miascovaj haspadarcy.
«Naša Niva» adšukała Alaksandra Kuryłoviča, jaki vyciahnuŭ z vohnišča padletka ź niadbajnym baćkam.
«NN»: Vychadny siońnia zrabili dla siabie? Usio-tki ŭčora i dla Vas byŭ stres.
Alaksandr Kuryłovič: U nas vychadnych niama. My indyvidualnyja pradprymalniki i pracoŭnym majem kožny dzień.
«NN»: Vy sami nie paciarpieli?
AK: Krychu ruki parezaŭ, kali šybu vybivaŭ. U asnoŭnym usio ŭ paradku.
«NN»: Jak Vy zaŭvažyli pažar?
AK: Prajazdžali z žonkaj pobač i zaŭvažyli dym. Padyšli, a tym užo dzied adzin stajaŭ na vulicy. Tam dzieci musili być: pakryčali, zdajecca, niechta jość unutry. U dom uvajści było niemahčyma — tamu šybu vybili, praz akno padastavali ŭsich.
«NN»: Dom byŭ achopleny połymiem. Strašna nie było kidacca da jaho?
AK: Nie viedaju navat...
«NN»: Nie paśpieli zadumacca?
AK: Moža i tak.
«NN»: Jak siabie adčuvali chłopčyk z baćkam?
AK: Chłopčyk nie paciarpieŭ. Spałochaŭsia: tam dymu šmat było — ad płastyku taki atrutny dym. U baćki krychu vałasy abhareli.
«NN»: Ci ŭdałosia niešta vyratavać z majomaści?
AK: Što było ŭnutry, naŭrad ci, vyratavali. Mocny pažar byŭ.
«NN»: Vy viedajecie hetuju siamju?
AK: Jany pryjezdžyja, ja ź imi nie znajomy.
Čadziel — nievialikaja vioska na zachadzie Pružanskaha rajona, na pamiežžy z Polščaj. Uvachodzić u Suchopalski sielsaviet.
Kamientary