Pastka dla Pralaskoŭskaha
Ministr infarmacyi Pralaskoŭski vystupiŭ z zajavaj pra toje, što ŭ internecie nie pavinna być biespakaranaha ananimnaha kamientavańnia.
Što, maŭlaŭ, kali ŭ realnym žyćci čałaviek parušyŭ zakon, jon pavinien za heta adkazvać. I tak, i nijak inakš, pavinna być u virtualnym śviecie.
Ja, ščyra kažučy, navat chacieŭ by na heta pahladzieć, čysta ź cikaŭnaści.Ja navat nie mahu ŭjavić sabie, na jakuju kolkaść štatnych i niaštatnych supracoŭnikaŭ KDB i padobnych «adździełaŭ K» daviadziecca zavieści kryminalnyja i administracyjnyja spravy adrazu ž, jak tolki ich inkohnita budzie adkrytaje.
Ja voś niaredka papisvaŭ na sajt «Biełaruski partyzan» i niaredka pačytvaŭ, što ž tam narod papisvaŭ, u tym liku ŭ kamientarach, u tym liku ŭ ananimnych.
Čytaješ jakoha i dumaješ: «Tak pamylacca možna, tolki atrymaŭšy adpaviednaje zadańnie».Adkryvaješ dadzienyja akaŭnta kamientatara i bačyš: tak, ananim, ale! Na sajcie jon Ch dzion, a kamientaroŭ paśpieŭ panapisvać prykładna… prykładna 40 za sutki.
I takich kamientataraŭ tam… Była ŭ mianie ŭ žyćci takaja historyja. Niejak napiaredadni 25 sakavika, Dnia Voli, aryštavali nas prosta na čyhunačnym vakzale, pierad ciahnikom na Minsk, kudy my źbiralisia jechać, kab uziać udzieł u mitynhu. Banalnaja, karaciej, historyja.
A ŭ transpartnaj «aporcy», kudy dastavili našu hrupu supracoŭniki śpiecsłužbaŭ u cyvilnym, stajaŭ taki natoŭp takich ža supracoŭnikaŭ takich ža śpiecsłužbaŭ u takim ža cyvilnym, što my mižvoli rot adkryli: «Zašmat vas dla adno vakzała».
Na što kadebešniki, viesieła śmiejučysia, adkazali: «A ty dumaŭ?! Nas bolš, čym ludziej». Spračacca ź imi ŭ hetym nie było ni sensu, ni žadańnia: tak, sapraŭdy, hetaj nočču ich było i bolš, i čym ludziej.
Voś tak i z hetymi ananimnymi kamientatarami.
Jany palivajuć łajnom usiu apazicyju i ŭsich niazhodnych ź niejkimi rašeńniami ŭłady naohuł. Ich meta — dyskredytacyja ŭsich, chto niešta robić suprać. Suprać režymu, suprać durnych i nieefiektyŭnych rašeńniaŭ. I ich taksama bolš, čym ludziej.
Ale kab heta vyhladała bolš efiektyŭna, jany ž palivajuć łajnom i sam režym. Kab bolš pierakanaŭča. Maŭlaŭ, «mnohija suprać, tak, ułada nie idealnaja, tolki tyja, chto suprać jaje adkryta vystupajuć, jašče horšyja, tamu chto, kali nie jon?»
Ale heta tolki adzin z zacikaŭlenych bakoŭ… A akaŭnty pryhožańkich dziaŭčat u sacsietkach pad vydumanymi imionami, za jakimi siadziać mocnyja dziadźki — łaŭcy handlaroŭ ludźmi i piedafiłaŭ?
Kali ŭsie hetyja chłopcy i prapuściać momant pryniaćcia novych zakonaŭ, jakija abmiažoŭvajuć ananimnaje kamientavańnie, budzie vielmi cikava pahladzieć, jak Pralaskoŭski budzie ich łavić.
Čarhovaja niazbytnaja mara…
Kamientary