Vasil Siomucha: «Baradulin nazyvaje mianie kazłom, a Karatkievič uratavaŭ!»
Hutarka ab usim ź lehiendarnym pierakładčykam.
Vasilu Siomuchu spoŭniłasia 75. Ale jon nienavidzić svoj dzień narodzinaŭ, u hety dzień nie biare słuchaŭki, nie adkazvaje na listy, nie prymaje vinšavańniaŭ.
Kab nie złavać jubilara, źmiaščajem hutarku z tvorcam siońnia (jubilej byŭ učora). Jana śpiecyjalna zapisvałasia zahadzia, pad vidam «prosta hutarki dla haziety». Kali b Siomucha pačuŭ, što hetaja hutarka da jaho jubileju, miarkuju, vy b nie čytali hetych radkoŭ. Taki jaho charaktar — čałavieka, jaki pierakłaŭ Bibliju i «Faŭsta», jaki maje Dziaržpremiju Biełarusi, vysokija ŭznaharody Niamieččyny i Łatvii, najlepšyja siabry jakoha — Bryl, Karatkievič i Baradulin. Pieršaja častka hutarki — pra asabistaje.
— Spadar Vasil, za što Vaš siabar, narodny paet Biełarusi Ryhor Baradulin nazyvaje vas kazłom?
— Nu pravilna nazyvaje! Pamiž siabrami nie byvaje brydkich słoŭ. Byvaje ŭsio vielmi spraviadliva!.. Dla mianie heta vielmi charošaje słova, ja jaho zaŭsiody prymaŭ — jon i ŭ vočy nazyvaje mianie kazłom. I mnie pryjemna heta čuć ad Baradulina, ja nie viedaju navat čamu.
— Jak vy jaho nazyvajecie?
— Ryhor. Ryhorka. Časam Hryša, ale vielmi redka.
— Miž «kazłom» i «Ryhorkam», zdajecca, vialikaja roźnica…
— Jon na hod starejšy za mianie. Ja nie mahu nazyvać jaho niejak inakš. Usie maje siabry, jakija byli — Bryl, Karatkievič — jany byli chto na hod, chto na dziesiać, chto na vasiamnaccać, jak Bryl, — starejšyja za mianie. I ja trymaŭ hetuju dystancyju. Hryša maje poŭnaje prava nazyvać mianie kazłom. Kali b mnie heta było niepryjemna, ja b skazaŭ: «Hryša, tak mianie nie nazyvaj».
— Dyk za jakija rysy charaktaru jon vas tak nazyvaje?
— Čort jaho viedaje! Treba ŭ jaho pierapytacca.
— Jak vas jašče ŭ žyćci nazyvali, byli niejkija mianuški?
— U škole nazyvali Vasyl Jasenski — bo ja byŭ z chutara Jasenec. Pierasialeniec — spačatku ŭ siało, potym u Pružany.
— Vy nikoli nie brali sabie hetuju mianušku jak psieŭdanim?
— Braŭ. Pry pierakładzie Karatkievičavaha ramana «Leanidy nie viernucca da ziamli». Heta byŭ moj psieŭdanim.
— Zdajecca, toj pierakład ramana tak i nie byŭ nadrukavany?
— Nie drukavaŭsia. Jaho nabor byŭ rassypany. Karatkieviču jak mahli stavili pałki ŭ koły…
«Dla mianie było ščaście myć zasr…yja pialuški maje dački…»
— Upartaść, za jakuju vas prazvali kazłom, prynosiła vam niazručnaści ŭ žyćci?
— Naadvarot, mnie heta dapamahała. Bo kali papuścicca, to kožny na karak siadzie i budzie pahaniać. Treba być upartym. Ja ŭparty.
— Vy ŭparciciesia tolki ŭ pryncypovych pytańniach ci heta styl pavodzin taki?
— Chutčej — styl pavodzin. Choć u pavodzinach ja mahu i adstupić, a ŭ pryncypovych pytańniach — nie. Tam užo — da kanca.
— Heta tyčycca ŭsich, navat kaho vy lubicie?
— Asabliva!
— Nu dobra. Prychodzić da vas unučka i kaža, što choča vam na špalerach namalavać rožycu. Vy budziecie ŭparcicca?
— Namaluj! Voś jana mnie ŭžo kolki malunkaŭ zrabiła (u pakoi visić šmat malunkaŭ na ścienach. — aŭt.). Ale heta inšaja sprava — jana ŭnučka! Dla mianie było niezrazumieła, čamu ja jaje lublu bolš čym svaich dziaciej. Učora jany ŭ mianie byli, i syn mnie patłumačyŭ: «Heta vielmi prosta. U dziadoŭ i babul mienš kłopatu!» I praŭda — dla mianie heta śviata, a ŭ jaho heta kožny dzień vialiki zaniatak!» A ŭ staraści heta radaść — ty bačyš, čaho ty dasiahnuŭ, čym ty skančaješsia, i što pačynajecca z hetaha.
— A kali vašy dzieci byli maleńkija, vy byli kłapatlivym baćkam? Niekatoryja žonki tvorčych ludziej skardziacca, što jon «i palicu nie paviesiŭ, i sr…u dziciu nie vycier».
— U mianie było kryšačku inakš. Čamuści maja žonka i maja ciešča, asabliva ciešča, nieŭźlubili dačku maju. Taja tolki naradziłasia, niedzie paru tydniaŭ, i ja zaŭvažyŭ raptam, jak maja ciešča… Tady ž nijakich padhuźnikaŭ nie było, byli pialuški, jakija treba było biaskonca myć i sušyć. Hladžu — abasr…ia pialonka. I maja ciešča biare — i jaje pačynaje ledźvie-ledźvie nie vanitavać. Miłaja maja! Ja byŭ strašenna ździŭleny. Bo mnie myć pialuški z h…om majho dziciaci — heta vialikaja asałoda. Jano mnie pachła, a nie śmiardzieła!.. A žonka taksama niejak chałodna-chałodna staviłasia da hetaj dzieŭčynki majoj maleńkaj. Až pakul nie naradziŭsia syn praz dva hady. Tam hetaha chłopca — užo jamu tolki ŭ sr.u dźmuchali! Užo mianie navat i nie dapuskali da jaho — heta byŭ lubimiec baby i maci. A Lesia zastałasia na maich rukach praktyčna. U adnoj siamji dva roznyja vychavańni. Ciešča nienavidzieła hetuju Lesiu, a ja da jaje prykipieŭ usioj dušoj. Ja nie zabudu toj sceny, jak jaje vanitavała ad pialušak…
— Moža, jakaja šlachcianka była?
— Jakaja šlachcianka, što vy havorycie — z Uvaravič pad Homielem, jana i maju žonku nahulała nieviadoma z kim!..
— A ciapier ža stałasia naadvarot — vy čaściej bačycie syna, čym dačku?
— Nu tak, los skłaŭsia, što ja žyvu ŭ adnym horadzie z synam i kantaktuju ź jaho siamjoju, a Alesia žyvie ŭ Amierycy i kantaktuje sa svajoj maci, jakaja nienavidzieła jaje. Jana jaje nienavidzić i zaraz. Ale jaje ŭ adkaz i ŭnuki nie lubiać — dzieci Alesi.
— U jakim paradku heta było: vaša žonka źjechała — i vy razyšlisia, ci vy razyšlisia — i jana źjechała?
— My spačatku razyšlisia, i tady jana źjechała. Jašče da taho, jak pajechała Alesia — bo mieła tam svajakoŭ. A toje, što maja dačka pajechała, — ja da hetaha času škaduju… Choć heta siamiejnaje — jašče ŭ 1895 hodzie ŭ Amieryku na zarobki źjechaŭ moj dzied pa matčynaj linii. Potym pajechaŭ adzin jaho syn, druhi, treci, čaćviorty… Usiaho ŭ jaho było 8 dziaciej, ź jakich źjechali šeść.
«Pieršy ŭspamin dziacinstva — jak u 1939 hodzie baćki hałasavali…»
— Ci nie z chutara vaš taki chutaranski charaktar?
— Vidać, adtul. Majo dziacinstva prajšło tam, dakładniej pieršyja šeść jahonych hadoŭ. A dalej užo — vajna, i žyŭ u ciotki Hanny ŭ susiedniaj vioscy… Baćkoŭ aryštavali letam 1942 hoda, dzieści ŭ lipieni. Jany byli ŭ hety momant u chlavie ci na dvary. A dzicia, ja, lažała ŭ chacie, nakrytaje z hałavoju. I kali ja pračnuŭsia, to pabačyŭ, što nikoha ŭ chacie niama i čužaja havorka. Niemcy.
— Darečy, heta vaš pieršy ŭspamin pra dziacinstva?
— Ja pamiataju pieršy dzień vajny, kali nas u Jasency abstralali. Lacieli samaloty spačatku za les, potym tam razdalisia vybuchi — bambili Ružany. Potym jany lacieli nazad — i pačali stralać. My adrazu pahnali karoŭ u les. Nivodnaj jany nie zabili. A potym niemcy źbili saviecki samalot, jon upaŭ za aharodami Smalanicy. Lotčyk vykinuŭsia, ale jaho rasstralali ŭ pavietry, pakul spuskaŭsia na parašucie. A z taho samalota ŭsia Smalanica ŭsiu vajnu rabiła miski, łyžki… Z parašutnaha šoŭku zabitaha lotčyka kabiety ŭsiaje vioski zrabili sabie sačyki (błuzački z pajaskom), duža modnyja, i nasili ich u śviatočnyja dni. …A pieršy ŭspamin viedajecie jaki? Jak u 1939 hodzie da nas pryjazdžali hałasavać na vybary za dałučeńnie da BSSR. Pamiataju, jak maje baćki kidali ŭ skrynačku dva listočki — adzin błakitny, a druhi ružovy.
— Dyk heta adbyvałasia jašče, kali chutar byŭ pad Polščaju?
— Nie, vybary byli, jak užo vyzvalili. A naradziŭsia ja hramadzianinam Polščy. Moh by i «kartu palaka» atrymać, ale ja nie staviŭ takoj mety. U carkvie ŭ Smalanicy, dzie mianie chryścili, pavinny być dakumienty.
— Vy pravasłaŭny?
— Maja maci była pratestantkaj, a vyjšła zamuž za pravasłaŭnaha.
— Syna vy nazvali ŭ honar svajho baćki?
— Tak.
— A dačku?
— U honar Damaševičavaj dački (piśmieńnika Uładzimira Damaševiča. — Aŭt.) Mnie duža spadabałasia hetaje imia.
— Jano było tady redkaje?
— Vielmi redkaje! Ja mieŭ vialiki kłopat u ZAHSie, kab zarehistravać hetaje imia! Mnie kryčali, što «niama takoha imieni» i tykali niejki tam śpis «dazvolenych» imionaŭ. Tolki «Alaksandra»!.. Ja kažu: «Zarehistrujecie! I tolki «Alesia», praz «a»! Hraziŭsia im, što ŭ advarotnym vypadku pajdu da prakurora. Tam siadzieŭ aficer u cyvilnym, jaki papior na mianie. Ja na jaho cyknuŭ. Kažu, svaju dačku, jak zachočaš, budzieš nazyvać, a mnie zarehistrujcie Alesiu. Potym, darečy, vyśvietliłasia, što ŭ Damaševiča dziaŭčynka była Alaksandra. I maja Alesia stałasia ci nie pieršaj u Minsku.
— Dyk, a sam vy chto pa nacyjanalnaści: polski pravasłaŭny biełarus?
— Palašuk! To bok, ciapier ja biełarus, ale naradziŭsia jak palašuk, choć i hramadzianin Polščy. Pry pierapisie ja paznačyŭ, što ja biełarus, ale maja rodnaja mova — zachodniepaleskaja. Inšyja movy, jakija viedaju, napisaŭ — biełaruskaja, ruskaja, polskaja, niamieckaja, łatyšskaja…
— A na zachodniepaleskuju movu vy što-niebudź pierakładali?
— Troški pierakładaŭ. U «Fierdydurcy» Vitalda Hambroviča jość dyjałohi, dzie hieroi havorać na paleskaj movie, krychu apalačanaj — u tych miaścinach jakraz adbyvajucca dziejańni. Tam ja ŭžo advioŭ dušu. Tak havaryli ŭ nas u Smalanicy.
«Niemcy źbivali baćkoŭ, ckavali sabakami, a paśla rasstralali…»
— Dyk tady, kali vy pračnulisia adzin u chacie, vy pabačyli niemcaŭ?
— Jakraz tady ich nie było ŭ pakoi. Ale ja adrazu zrazumieŭ, što heta niemcy. Viedaŭ užo, što heta takoje. Jašče zimoju niemcy dapytvali nas u chacie. Mama siadzieła za krosnami tkała, ja siadzieŭ źleva ad jaje. Jana kidała čaŭnok, a ja kidaŭ jaho abratna. Na kuchni bili baćku. Adzin niemiec uvajšoŭ u pakoj, prystaviŭ mamie pistalet da hałavy. Pačaŭ niešta pytać. Jana adkazvaje — bo ŭmieła havaryć pa-niamiecku. Skončyła Pružanskuju himnaziju — viedała polskuju, niamieckuju, ruskuju, idyš. Ja nie razumieŭ, što niemiec pytaje, što mama adkazvaje. Potym jon prystaviŭ pistalet da maje hałavy, znoŭ u jaje niešta pytaŭ. Raptam na kuchni lasnuŭ streł. My skałychnulisia. Niemiec pajšoŭ tudy i bolš da nas nie viartaŭsia. A tam zastrelili sabaku Meru. Taki vialiki ryžy palaŭničy sabaka byŭ. Baćka ž pracavaŭ leśnikom, byŭ i palaŭničym. Vyciahnuli Meru na dvor. I Mera, praŭda, praź dzień ažyła, choć joj kula pajšła ŭ łob. Jana ničoha nie razumieła, była jak durnaja, nie słuchałasia kamand. Pažyła jašče ź miesiac i pamierła. A druhi sabačka, Viatka, maleńki taki, vyskačyŭ z chaty i ŭciok. Niemcy zastrelili jaho ŭžo ŭ Smalanicy. Niemcy čamuści ŭsich sabak bili. Mabyć, tamu, što sabaki ŭsčyniali vialiki brech, jak tolki tyja zachodzili ŭ viosku.
— Jak vy, šaścihadovy, vybralisia tady z chaty?
— Kali ŭ chacie pacišeła, ja chop! z-pad hetaj koŭdry — i pad łožak. I siadzieŭ tam troje sutak u zabyćci, spaŭ, pračynaŭsia. Bo jany ŭsich našych zabrali, a sami raźmiaścilisia ŭ našaj chacie, zrabili zasadu na partyzan. Za heta maich baćkoŭ i schapili — bo padazravali ŭ dapamozie partyzanam. Niekalki dzion ja tolki bačyŭ niamieckija boty, jakija prachodzili mima łožka, pad jakim ja siadzieŭ. Čuŭ niamiecki hierhiet. A pasiaredzinie pakoja jany skłali «stažok» z hranat — z draŭnymi ručkami takija. Potym jany, jak ja zrazumieŭ, abstralali patryzan u lesie-to bok, vykanali zadaču svaje zasady. Našu chatu vyrašyli razabrać i pieravieźci ŭ viosku pad kamiendaturu. Bo chata była novaja, vialikaja, na try pakoi — u siale takich nie było, a baćka-laśnik moh sabie dazvolić. A ŭ vioscy žyła maja ciotka Hanna, baćkava siastra. Tudy vyvieźli baćkoŭ, i, kali ich viali pa vulicy, mama paśpieła kryknuć ciotcy, što «Vasia ŭ chacie zastaŭsia». Niemcy pahnali sialan ź vioski pierad razborkaj chaty pieravieźci na padvodach usiu majomaść. Tudy naprasiłasia dapamahać i maja ciotka Hanna. Jana i vykałupała mianie z-pad łožka, zabrała. Z chaty źniali dachoŭku, ažno niechta źjaviŭsia sa Smalanicy z novym zahadam: pieradumali pieravozić, palicie ŭsio k čortu. Tak naša novaja chata zhareła na maich vačach. Kamandavaŭ hetym niemiec pa proźviščy Luman. Usiu vajnu ja žyŭ u ciotki, nie viedaŭ, što z baćkami. Jana supakojvała, kazała, što joj śniłasia maci, što jana žyvaja.
— Jak daviedalisia praŭdu?
— Što z baćkami niešta strašnaje, ja zrazumieŭ adrazu. Ad usiaho hetaha ŭ mianie pačałasia chvaroba — nietrymańnie. Ni vialikaha, ni małoha. Ciotka vadziła mianie da šaptuch. Pamiataju, jak šaptucha makała chlebny miakiš u harščočak ź ciopłaj vadoj i vadziła im pa maim žyvacie, šepčučy pry hetym malitvy. Dapamahło! Ale paśla ja zachvareŭ na kryvaŭku — dyzienteryju. Ad hetaha pamierła ŭnučka ciotki, a ja vyčuchaŭsia. Paŭtara miesiaca ciotka varyła mnie redzieńkaje prosa, bolš ničoha ja jeści nie moh. Pad kaniec nie było i nadziei, što ja vyžyvu — u mianie vypała kiška. Jak pančocha — źvisała santymietraŭ na 20. Ja pomniu, za stałom sabraŭsia «kansilum» — ciotka, druhaja ciotka, susiedka, jašče adna susiedka. U vyniku susiedka Siomucha Aryna abmatała niečym takim palec, zmazała i mnie hetuju kišačku ŭpraviła. I jana bolš nie vypadała, i da hetaha času nie vypadaje! Heta byŭ apošni ratunak, što mahli hetyja baby prydumać — zasunuć kišku abratna! Ja vykaraskaŭsia, a ŭ siale pamierła čałaviek tryccać. Kožny dzień ja bačyŭ, jak za aknom nieśli novy kryž — niekaha znoŭ chavali.
— Jak vy daviedalisia praŭdu pra los baćkoŭ?
— U Pružanie ŭ turmie siadzieła žančyna, jakaja pryjechała ŭ hości z Maskvy, i vajna jaje zachapiła tut. Niemcy jaje ŭ vyniku vypuścili. Jana siadzieła ŭ adnoj kamiery z majoj mamaj. Raspaviała, jak mamu mocna bili, ckavali sabakami — sabaka adarvaŭ joj cycku… Paśla ich z baćkam vyvieźli ŭ Słabudku i rasstralali ŭ ahulnaj jamie. Usiaho niemcy źniščyli tam 5000 čałaviek.
— U vas, mabyć, užo pytalisia pra heta. Niemcy źniščyli vašych baćkoŭ. A vy paśla hetaha ŭsio žyćcio pierakładali ź niamieckaje movy…
— Razumiejecie, heta była mova, jakuju viedała, na jakoj mahła razmaŭlać maja mama…
— Šyrokamu čytaču Vasil Siomucha viadomy najpierš jak pierakładčyk Biblii i «Faŭsta». Potym užo iduć Šyler, Hiejne, Man, Hofman, Hrymielshaŭzen, Nicše, Brecht, Hiese, Rylkie, Ziuskind, Mickievič, Słavacki, Tuvim, Syrakomla, Rajnis, Čaks… A što vy sami ličycie svaim hałoŭnym pierakładam?
— Heta nievialički zborničak paezii Vizmy Bełšavicy, łatyšskaj paetki, majoj sučaśnicy. Praktyčna ravieśnicy — jana z 1931 hoda, ja z 1936, roźnica nievialikaja, heta majo pakaleńnie. Ja ź vialikaj luboŭju jaje pierakładaŭ i ź joju kansultavaŭsia. U mianie zachoŭvajecca 73 listy ad jaje… Hety pierakład biełarusy nie zaŭvažyli. Biełarusy — ludzi inšaj mientalnaści. A jana — łatyšskaja intelihientka. Łatyšy žyli ŭ Savieckim Sajuzie, nienavidziačy hety sajuz. I jana, jaje paezija mnie pakazvała, čamu i za što. Toje samaje było i ŭ mianie, heta samaje adčuvaŭ i ja. U nas było poŭnaje ŭzajemarazumieńnie.
— Ale ž u vas heta była pasiŭnaja nianaviść, vy nie byli dysidentam?
— Nie byŭ. Ale ja staraŭsia, nakolki možna, być niezaležnym, nikoli nie byŭ ni ŭ jakich partyjach. Praŭda, byŭ u pijanierach, u kamsamole. Tady ja byŭ mały i durny — a ciapier ja stary i durny (uśmichajecca). Vizma pieradała ŭ svaich vieršach duch hetaha intelihientnaha supracivu.
— Bibliju vy pierakładali 14 hadoŭ. Niaŭžo hety adzin zborničak paezii pieraciahnuŭ, pieravažyŭ takuju pracu?
— Pieravažyŭ. Bo ja Bibliju pierakładaŭ dla ludziej, a Vizmu — dla siabie. Ja chacieŭ, kab Bibliju čytali biełarusy. Bo biełarusy nie chočuć pa-biełarusku čytać, im ruskuju padavaj. Adnak ja razumieŭ, što sinadalny pierakład daŭno sastareŭ!
— «Iže jesi na niebiesi» — ničoha nie zrazumieć! A vašaja Biblija čytajecca jak zachaplalnaja kniha! Adnak ci nie dumajecie vy, što meta sinadalnaha pierakładu — kab było «prydychańnie ad nierazumieńnia»?
— Maja ciotka Hanna tak i maliłasia: «Ojča naš, ježu jasi na niebiasi… Chleb naš nasušany daj nam jeści…» Ja pytaŭsia: «Ciotka, što ty mieleš?..» I čuŭ: «Tak treba!» Jany pa-svojmu razumieli — treba, kab jeści było! A toje nierazumieńnie, za jakoje ŭčapiłasia ruskaja carkva — jana choča być pasiarednikam miž čałaviekam i Boham. Na tvarach niekatorych śviataroŭ tak i čytajecca: «Ja tabie rastłumaču, što heta takoje». A ty adkul viedaješ, ty što, Boha bačyŭ? Pasłuchajcie hetych carkoŭnikaŭ: jany ž usio viedajuć, što Bohu naŭmie!
«Moj pierakład Biblii nie pryznajuć, ale karystajucca im!..»
— Vam zakidvali toje, što Bibliju pavinien pierakładać śviatar, manach, a nie vy, fiłołah. Vaš pierakład možna nazvać relihijnym?
— Biezumoŭna! A Skaryna — jahony pierakład relihijny ci nie? Jon nie byŭ śviatarom ci manacham. Heta pytańnie ja zadavaŭ kiraŭnikam našaj pravasłaŭnaj carkvy. Adkazvajuć: «My šanujem heta, heta vialiki kulturny ŭniosak». Ale jany jaho nie pryznajuć, bo heta pierakładaŭ nie manach, nie carkoŭnik.
— I vy ž viedali ŭ pačatku pracy, što buduć prablemy z pryznańniem pierakładu?
— Mnie hety pierakład zamoviŭ u svoj čas uładyka Fiłaret. Pačatak 1990-ch, pryjšła niezaležnaść, pačałasia biełarusizacyja — i carkva zachacieła mieć Bibliju pa-biełarusku. Stvaryli Biblijnuju kamisiju, zaprasili mianie, ja zhadziŭsia. Im byŭ patrebien fiłołah, pierakładčyk. Što moža niepiśmienny manach pierakłaści? Malisia nie malisia — kali ty nie fiłołah, ničoha nie budzie. Śvietłaj pamiaci ksiondz Čarniaŭski ź Višnieva pad Vałožynam pierakładaŭ Bibliju. I maliŭsia, i paściŭ — ale jaho pierakład niedaskanały!.. Bo jon viedaŭ movu svajoj Vałožynščyny, jak ja — svajoj Smalanicy…
— Adnak jahony pierakład pryznajuć bolš šyroka…
— Pryznajuć jahony, a karystajucca maim! Ja voś słuchaŭ nabaženstvy na adny Kalady, na druhija. I pravasłaŭnyja, i kataliki karystajucca maim pierakładam! Tolki zamianiajuć «Isusa» na «Jezusa», «Haspodź» na «Pan» i hetak dalej. Adaptujuć kožny sam sabie. Ale ja biaru ŭ ruki Bibliju — i baču, što heta moj pierakład!.. Tady, kali była stvorana Biblijnaja kamisija, najpierš ja pierakłaŭ Jevanhielle ad Maćvieja. Kamisija prymała pierakład — hałasavali. Stali hałasavać, jak pierakłaści «błahodať». U mianie pierakładziena «miłata Božaja», bo «błaho» — heta pa-našamu biada, zło. A «miłata» — Boh lubić usich! «Błahodať» — heta «dać dabro». A što takoje dabro? Ja zadavaŭ hetaje pytańnie mnohim śviataram. I ŭ kožnaha byŭ svoj «śpis dabra», jakoje daje Boh. U vyniku jany tam niešta hałasavali, pryniali Maćvieja ŭ svajoj redakcyi, zamianili mnohija słovy i vydali knihu, navat nie paznačyŭšy majo proźvišča. Kamu tolki ni padziakavali — zdajecca, navat prybiralščycam, jakija prybirajuć fabryku kalarovaha druku. Tolki nivodnaha słova nie znajšłosia paznačyć, što heta pierakładaŭ Siomucha. Ja zrazumieŭ, što tak pracavać nielha, što i bieź ich upraŭlusia — tym bolš, užo ŭvajšoŭ, uciahnuŭsia ŭ pracu… U vyniku moj pierakład pryniali na słužbu taksama biełaruskija ŭnijaty. Padtrymali pratestanty. A našyja kataliki nie mohuć jaho pryniać, bo ja pravasłaŭny. Ale karystajucca — ja heta viedaju.
«Na dopycie Karatkievič uratavaŭ mianie, advioŭšy padazreńnie…»
— Davajcie vierniemsia ŭ raniejšy za pierakład Biblii čas, kali vas vyhnali z vydaviectva. Što tam byli za padziei?
— Jany byli vielmi składanyja, ja pra heta nikoli nie kazaŭ i zaraz padrabiazna kazać nie chaču. Tady za mianie ŭziałosia maskoŭskaje KHB, kali ja byŭ jašče studentam starejšych kursaŭ (ramana-hiermanskaje adździaleńnie fiłfaka MHU. — Aŭt.). Ja im, akazvajecca, padychodziŭ pa ich paramietrach — sirata, jakoha dziaržava vypiestavała, vylizała, u ludzi vyvieła. I ja pavinien dziaržavie być udziačny ŭ takoj formie: musiŭ sačyć za studentami. Ja admoviŭsia, mianie vykinuli ź internata. Niekalki dzion načavaŭ u mietro, a tady tam uzbuntavalisia studenty, mianie viarnuli i bolš nie čapali. Tolki ja pryjechaŭ u Minsk — za mianie znoŭ uzialisia (padziei adbyvalisia ŭ pačatku 1960-ch hadoŭ. — Aŭt.). Daviałosia adbrykvacca. Tady mianie Karatkievič i ratavaŭ, ja jamu ŭdziačny za heta. Padrabiaznaściaŭ ja nikomu nie raskazvaŭ, aproč Karatkieviča.
— A jak vas Karatkievič ratavaŭ?
— U Rahačovie — chavaŭ mianie cełaje leta ŭ dziedavaj chacie. Jakraz toje leta 1964 hoda, kali Vałodzia napisaŭ tam «Ładździu Rospačy». U hetaj ža chacie jon napisaŭ «Čazieniju», častkova «Kałasy pad siarpom tvaim», častkova «Chrystos pryziamliŭsia ŭ Harodni»…
— Ad čaho kankretna vy chavalisia — vas mahli aryštavać?..
— Ja chacieŭ prosta, kab ad mianie adčapilisia.
— Na toj čas, kali vy chavalisia ŭ Karatkieviča, jon užo byŭ vašym blizkim siabram?
— Tak. My syšlisia, bo ja byŭ jahonym redaktaram. Pa-druhoje, ja byŭ znajomy z akademičnymi chłopcami, jakich paśla treśli — Aleś Kaŭrus, Ściapan Misko, Mikoła Praškovič, Uładzimir Karatkievič, Valancin Rabkievič… Ja byŭ tolki, vidać, na dźviuch sustrečach-vypiŭkach hetaj kampanii. I kali ŭsich nakryli, Vałodzia Karatkievič na dopycie kazaŭ, što ja tudy nikoli nie ŭvachodziŭ, što ja — novy čałaviek, što jany tolki pryhladalisia da mianie.
— Što heta byli za schodki, što za arhanizacyja?
— Nijakaj arhanizacyi, heta byli ludzi z Akademii navuk, z vydaviectva, volnyja intelihienty. Časam heta nazyvajuć «akademičny asiarodak». Tam abmiarkoŭvalisia pytańni biełarusizacyi. I nas vyrašyli vykryć-razhramić. Vykryvali ŭ druku, z proźviščami. Zvolnili niekatorych z pracy, zapałochvali.
— I vas tady ž z vydaviectva zvolnili?
— Paźniej.
— I taksama ciahali na dopyty?
— Ni razu. Bo Karatkievič skazaŭ im, što ja ni pry čym.
— A jak vy trapili na hetyja schodki?
— Ja paznajomiŭsia ŭ tralejbusie sa Ściapanam Misko. Jon pačuŭ, što ja razmaŭlaju pa-biełarusku — i padyšoŭ. Vyśvietliłasia, što my adnadumcy.
— Kali vas zvolnili z vydaviectva, vy pajšli pracavać na traktarny zavod?
— Tak, pracavaŭ tam dva hady ŭ siektary infarmacyi, pierakładaŭ ź niamieckaj movy techničnuju dakumientacyju. Paralelna vykładaŭ niamieckuju movu ŭ škole — u vosiemdziesiat vośmaj, u trynaccataj, u sotaj.
— A čamu vas ŭziali na pracu na zavod dy ŭ škołu, kali pierad tym publična ckavali?
— U tym i reč, što asabista mianie nie ckavali — dziakujučy Karatkieviču dy inšym chłopcam, jakija adviali ad mianie padazreńnie. Tamu mianie — kab pierastrachavacca — vyhnali z vydaviectva, ale ŭkazańnia nie brać na pracu, vidać, nie było, tamu ja i zmoh uładkavacca. Potym mianie znoŭ pryniali ŭ vydaviectva — u vyniku ja pracavaŭ tam ahułam 40 hadoŭ. I za hety čas nie vysłužyŭsia vyšej za redaktara. Heta była maja miaža. Pamiatajecie aniekdot — što Karł Marks ekanamist, a ciotka Roza vyšej — jana staršy ekanamist. Tak i ja — byŭ staršym redaktaram u vydaviectvie. Paśla, kali pamior Rabkievič, mianie pryznačyli na jaho miesca, zahadčykam redakcyi pierakładaŭ u vydaviectvie «Mastackaja litaratura». Ale dzieści praz paŭhoda raptam prysyłajuć zahadčykam Barysa Sačanku. Ja pytajusia, čamu tak. «A my vas nie pryznačali». Jak ža nie pryznačali, kali voś, zahad byŭ, ja sam znajomiŭsia ź im i padpisvaŭ! Ale mianie panižajuć da staršaha redaktara. Raz tak — ja znoŭ budu prostym redaktaram! Byŭ redaktaram — i budu redaktaram.
— Nie prykra ciapier, što ŭsio žyćcio byli na nizkaj pasadzie, nie byli vialikim načalnikam?
— Mianie heta nikoli nie biantežyła, bo ja ŭsio žyćcio pracavaŭ nie na pasadach, a pracavaŭ pierakładčykam. Ja byŭ u śfiery svajho intaresu — rabiŭ toje, što lublu.
— Jak vam było redahavać svajho siabra Karatkieviča — jahonyja ŭłasnyja teksty i pierakłady?
— Ja pakidaŭ apošniaje słova za aŭtaram. Maja sprava była pakazać i dakazać, što heta kiepska. I Karatkievič heta vydatna razumieŭ — kali ja davaŭ lepšy varyjant, jon jaho prymaŭ.
— Adnak vy pryhadvali, što Karatkievič byŭ emacyjny, što tyčyłasia redaktury.
— Emacyjny! Jon moh skazać: pasadzicie hetaha Siomuchu na prypiečak rakam i ŭstaŭcie jamu trubačkaj u s…ku jahonuju redakturu. Ale heta — impuls! Na druhi dzień my ŭžo ŭ abdymku rahočam!
— Jak stałasia, što Karatkievič staŭ chrosnym baćkam vašaj dački Alesi?
— Ja prosta prapanavaŭ jamu — i jon adrazu zhadziŭsia. Alesia hanarycca hetym! Sam chrost byŭ asablivy. Čas byŭ taki, što ŭ carkvu nie paniasieš chryścić dzicia. Boža barani! Dzicia majo chryścili ŭ Pružanach i zapisali chrosnym baćkam Vałodziu Karatkieviča, choć na rukach jaje tady pierad śviatarom u jaho na kvatery trymaŭ zusim inšy čałaviek, muž majoj plamieńnicy.
— Ja viedaju, što choć vy ŭsio žyćcio pierakładajecie ź niamieckaj movy, ale byli ŭ Niamieččynie tolki adzin raz. Čamu?
— Bo mianie nie vypuskali. Heta było tajnaje, cichaje ckavańnie.
— A za toje, što pierakładajecie ź niamieckaj, nie ckavali?
— Nie, adno puścili pahałosku: a čaho heta ŭsie niemcy, jakich ty pierakładaješ, akazvajucca jaŭrejami? Kab jany adčapilisia, ja pierakłaŭ im Karła Marksa!.. Junackija vieršy, dzie jon niesamastojny paet, dzie vyrazna vidać, jakich niamieckich paetaŭ jon pierapiavaje, zapazyčvaje. Jak i ŭsie my ŭ paezii kahości možam pierajmać.
— Dyk kali była vašaja adzinaja pajezdka ŭ Niamieččynu?
— Heta byŭ užo 2002 hod. Dzieci maje ŭžo daŭno da taho času abjechali ŭsiu Jeŭropu, a ja siadzieŭ. Ja sprabavaŭ i raniej, až adnojčy mianie źniali ź ciahnika na miažy ŭ Hrodnie. Pačali pytacca, ci viedaju ja taho, hetaha. Potym kažuć: vam nielha jechać. Heta było na samym pačatku 1990-ch. Da 2002 hoda ja nie sprabavaŭ. A dajechaŭ tudy narešcie z Vałodziem Papkovičam, jaki pracavaŭ u niamiecka-biełaruskim tavarystvie družby ŭ Viecłary. Tam viedali pra maje pierakłady, zaprasili mianie. My pajechali na aŭtobusie, biez anijakich prablem. Tam mianie pasialili na kvatery ŭ haspadaroŭ, vielmi dobrych ludziej. Vadzili na ekskursii, pakazvali słavutyja miaściny, vazili pa hioteŭskich miaścinach u Vajmar, Frankfurt, Majnc, Hanovier…
— Vašyja ŭjaŭleńni pra hioteŭskija miaściny supali z rečaisnaściu?
— Tak, bo ja šmat bačyŭ ich na zdymkach, šmat viedaju pra ich. Mianie ŭrazili rečy, jakich nie adčuješ sa zdymkaŭ. Kab vy viedali, na jakim łožku spaŭ Hiote ŭ Vajmary!.. Ćviardziej nie byvaje! Pajechali ŭ Frankfurt, dzie dom-muziej Hiote. Pierad hetym pajšli pierakusić u kaviarniu ŭ centry. Leta, haračynia, žnivień, vokny adčynienyja, na voknach stajać vazony z kvietkami. My sieli pry aknie, ja — śpinaju da jaho. Torbačka maja z hrašyma i dakumientami visić na śpincy kresła. Siadzim, balasy točym, jamo. Paabiedali, ciapier chadziem u muziej Hiote. Nu chadziem. Chap — a torby majoj niama! Tudy, siudy — niama maje torby! Hladzim — a jaje roŭna z akna, prasunuŭšy cichieńka ruku miž vazonami, vidać, niechta skraŭ… My źviarnulisia ŭ palicyju… Karaciej, ničoha nie znajšli, ničoha mnie nie viarnuli. Maje spadarožniki apraŭdvalisia: «Viedajecie, heta dakładna nie niemiec skraŭ, siudy ž u Frankfurt, finansavy centr, usiakaja nabrydź z usiaho śvietu źbirajecca!..» Jaki mnie ŭžo byŭ dom-muziej Hiote, kali ja pasiarod Zachodniaj Jeŭropy staju, jak durań hoły, biez dakumientaŭ i hrošaj!.. Niemcy zvazili mianie ŭ Bon u biełaruskaje pasolstva — tak ja jašče i Bon pabačyŭ. Tam mianie prymaŭ niejki pałkoŭnik, jaki ŭ biełaruskim pasolstvie pa-biełarusku havaryć nie ŭmieŭ… Kažu, dajcie mnie dakumient jaki, kab ja dadomu viarnuŭsia! Havorać: a my ž nie viedajem, chto vy taki. Ja im nazvaŭ kuču narodu ŭ Minsku, chto moža paćvierdzić… Karaciej, kala tydnia mnie papierku davali. U vyniku ja try lišnich dni prabyŭ u Niamieččynie, atrymaŭ časovaje paśviedčańnie, dzie było napisana, što «biełorusskoje posolstvo i vłasti Hiermanii prosiat pohraničnyje słužby okazať sodiejstvije v vozvraŝienii etoho hraždanina po ukazannomu adriesu». Ja pajechaŭ damoŭ u Minsk. U Polščy dačapiŭsia niejki kantralor u ciahniku: heta nie pašpart, ja vas nie prapušču jechać dalej! Svarylisia ź im, svarylisia. Jon pačaŭ adkryta vymahać chabar. U vyniku ja jamu kažu: ok, vysadžvajcie mianie na nastupnaj stancyi, ja vychodžu pasiarod horada pierad vašaj meryjaj i siadaju na bruk. Mianie zabiaruć u palicyju — ja im raskažu, što zdaryłasia. I vy mnie apłacicie i darohu da Minska, i znachodžańnie ŭ vašaj Polščy. Heta padziejničała. Jon zrazumieŭ, što na łapu nie atrymaje — i adčapiŭsia.
— Kali vy vykładali ŭ nas u licei, to kazali, što słovy pierakładajucca słovami, a vobrazy — vobrazami. Ci stali pierakładzienyja vami aŭtary choć troški biełarusami?
— Ja dumaju, tak.
— Tamu ŭ vašym pierakładzie «Faŭsta» bolš radkoŭ, čym u aryhinale Hiote?
— Tam nie tak i šmat — dzieści 110 radkoŭ na 14 tysiač. Pałova ci bolš ź ich — doŭhi radok, jaki ja siek papałam, bo nie ŭłaziŭ. Adsiabiečyny tam niama. Byvaje tak, što čatyry słoŭcy pa-niamiecku — a ich nie skažaš čatyrma biełaruskimi, ceły skaz doŭhi atrymlivajecca. Kali dakładnym być, treba minimum dva radki zapoŭnić. Albo vyjdzie abrubak, jaki nie budzie adpaviadać tekstu.
— Spadar Vasil, pierakładajučy ŭsio žyćcio inšych, vy achviaravali svajoj tvorčaściu?
— Ja realizavaŭsia jak tvorca!
— Adnak heta ž usio adno tvory Hiote, Nicše, Bełšavicy!..
— Heta — tvory Siomuchi! Bo ja pierakłaŭ tyja tvory, jakija chacieŭ by sam napisać. Kali b ja pisaŭ štości, ja b chacieŭ tak napisać. Ja tak dumaju. Čamu mnie najbolš darahaja Vizma Bełšavica? Kali b ja pisaŭ svaje vieršy — ja pisaŭ by ich pra toje samaje! Ale heta jana rabiła — a ja tak nie ŭmieju. Ja tak myślu, ale napisać tak ja nie ŭmieju. A što ja ŭmieju? Ja ŭmieju skazać heta čytačam vieršami Vizmy.
Kamientary