«Zdajecca, heta zamaskiravanyja janoty». U vioscy na Homielščynie žyvuć busły, jakija nie zmahli palacieć na poŭdzień
Jak i čamu dva maładyja busły zastalisia na zimoŭku ŭ biełaruskaj vioscy, dakładna nichto nie viedaje. Ciapier jany žyvuć u byłym kłasie matematyki (u budynku staroj škoły), hrejucca la piečki i nie viedajuć, što viasnoj ich płanujuć vypuścić u dzikuju pryrodu. Asnoŭnaja zadača — adkarmić asłablenych ptušak. A jaduć jany, jak akazałasia, prystojna: kožnamu busłu ŭ dzień treba pa 700 hramaŭ kurynaj piečani, sercajkaŭ, hałoŭ. Pra toje, jak dobryja ludzi dapamahajuć ptuškam pieražyć zimu, piša vydańnie «Smartpres».
— Zaraz vy daviedajeciesia, što takoje sapraŭdnaja vioska! — Kaciaryna Kaściukova i sama ź ciažkaściu prabirajecca pa hurbach, žurnalisty iduć za joj cuham. U tvar viecier kidaje śnieh, zavirucha takaja, što bačyš tolki adlehłaść u paru mietraŭ, paśla — sucelnaja zasłona.
U hałavie pranosicca dumka: busły mahli b zastacca na zimoŭku dzie-niebudź bližej da Minska, ale vybrali jany inšaje miesca — viosku Vysokaje ŭ Rahačoŭskim rajonie. Amal 250 kiłamietraŭ ad stalicy.
Budynak staroj škoły — heta ciapier chośpis dla žyvioł «Dabranika», a Kaciaryna — staršynia Homielskaha abjadnańnia abarony žyvioł.
U valjerach — dziasiatki sabak, u asobnym budynku — katy, u byłym kabiniecie matematyki — busły. Hości ź Minska da ich nie z pustymi rukami, pryvieźli kurynuju piačonku i sercy.
Adzin busieł, padahnuŭšy nahu, staić na aknie, druhi — kala piečki.
— Małajcy jakija, adrazu pazirujuć. Darečy, heta chłopčyk, — žančyna pakazvaje na ptušku, jakaja bližej. — Jon i bujniejšy, i apiareńnie ŭ jaho inšaje. U dziaŭčynki, jakaja staić na aknie, pioraŭ mienš.
Dekaracyi, u jakich zaraz zimujuć busły, uražvajuć. Na ścienach — stendy «Asnoŭnyja tryhanamietryčnyja formuły», «Ułaścivaści stupieniaŭ», «Formuły skaročanaha množańnia». A nasuprać — siena na padłozie, viadro z vadoj i kavałki kurynaj piačonki.
Busłoŭ zbožžam nie prakarmić, im treba miasa
Dva miesiacy tamu Kaciarynie patelefanavała siabroŭka z Doŭska (vioska za 30 kiłamietraŭ ad Vysokaha) i raskazała, što pa vulicach lotajuć dva busły. Što ź imi rabić — niezrazumieła. Užo pačynalisia chałady, voś-voś mahli nalacieć pieršyja zamarazki.
— Pryjazdžaju, a busły prybilisia da haspadarki adnoj miascovaj žančyny. Pa dvary chadzili kury, husi, kački, vierabji i jany, — śmiajecca zoaabaronca, uspaminajučy pieršuju sustreču z busłami. — Kažuć, u vioscy jość hniazdo i letam tam źjavilisia čatyry ptušaniaty. Mabyć, hetych dvuch baćki nie zmahli dakarmić. Jašče pa adnoj viersii, chtości ź miascovych ich prytuliŭ, začyniŭ u chlavie, a potym vypuściŭ na vulicu. U kožnym razie ptuški asłablenyja, na pieralot nie navažylisia.
Pakinuć ich u Doŭsku miascovyja nie zmahli, choć vielmi za ich pieražyvali. Pa-pieršaje, ptuškam treba niejkaje pamiaškańnie. Pa-druhoje, u ich taki apietyt, što prakarmić nie kožny zmoža. Amal paŭtara kiłahrama kurynych sercaŭ, piačonki, hałoŭ, šyj na dvaich. Ludzi pamyłkova dumajuć: busłam dastatkova zbožža, ale heta nie tak.
Pa słovach Kaciaryny, składaniej navažycca prytulić u siabie ptušak, čym za imi dahladać.
— Jak ich złaviła? Ź ciažkaściu, nie śpiašajučysia chadziła za imi pa dvary, pakul nie dačakałasia patrebnaha momantu. Treba adrazu skazać: u nas u krainie jość zakon «Ab žyviolnym śviecie». Jon zabaraniaje samastojna zabirać dzikich ptušak z pryrody. Tamu my adrazu źviazalisia sa staršynioj sielskaha savieta, paźniej — z načalnikam Rahačoŭskaj rajonnaj inśpiekcyi pryrodnych resursaŭ i achovy navakolnaha asiarodździa. I vyrašyli hetaje pytańnie, — uvodzić u tonkaści dzikaj pryrody Kaciaryna. — Kali busły apynulisia ŭ rukach, jašče raz pierakanałasia: heta padlotki. Jany nie bilisia, nie dziaŭbli, darosłaja ptuška mianie tak by stuknuła dziubaj, što mała nie zdałosia b. Jany mohuć pakinuć surjoznyja rany.
Busłoŭ zaharnuli ŭ pokryva i pieravieźli na novaje miesca — u viosku Vysokaje.
«Uvieś čas vypałoskvajuć ježu ŭ vadzie. Zdajecca, heta zamaskiravanyja janoty»
Da žyćcia ŭ budynku staroj škoły ptuški adaptavalisia chutka. Kaciaryna heta tłumačyć tym, što busły zaŭsiody žyvuć kala ludziej i nie ŭsprymajuć ich jak samuju strašnuju pahrozu.
— Niekatoryja dzikija žyvioły hinuć z-za strachu: jak tolki bačać čałavieka, adčuvajuć najmacniejšy stres. I tut nie zrazumieła, što rabić. Paranienaj žyviolinie treba akazać dapamohu, ale, kab jana vyžyła, časam treba pakinuć u spakoi. Z busłami praściej. Na vyhlad jany vyhladajuć zdarovymi, tamu vyrašyła nie traŭmavać: nie vieźci na ahlad u vieterynarnuju kliniku. Pieryjadyčna fatahrafuju adchody ptušak, adpraŭlaju śpiecyjalistam. Pa zdymkach mnohaje možna zrazumieć, — kaža Kaciaryna Kaściukova.
U jaje zadača — nie tolki vychadzić dy adkarmić busłoŭ, ale i nie pieratvaryć ich u chatnich ptušak. Samka i samiec lotajuć, jość usie šancy viarnucca ŭ pryrodu. Voś i davodzicca trymać dystancyju.
Busłoŭ nie kormiać z ruk, prynosiać ježu, viadro z vadoj i sychodziać. Znosiny źviedzienyja da minimumu.
Žančyna padchoplivaje viadro z vadoj i vychodzić na vulicu:
— Jany ŭvieś čas pałoščuć u im ježu. Časam zdajecca, što heta zamaskiravanyja janoty.
Busły z padvakońnia źlatajuć na padłohu. Ježa jość, vadu zamianili, čas padpalić u piečcy. Jak tolki pačynajuć traščać drovy, samiec šyroka vyprostvaje kryły — hrejecca.
— Jany vydatna pieranosiać tempieraturu da minus 10 hradusaŭ, — udakładniaje naša surazmoŭnica. — Adzin hod u vioscy majoj siabroŭki zastałosia vosiem busłoŭ. Praŭda, usie traŭmavanyja. Kali nie pamylajusia, tolki adzin nie vyžyŭ. Astatnich my chutka prystroili.
— Kamu?!
— Ludziam, ptuška nie vypusknaja (nie lataje). Viaskoŭcy zabrali busłoŭ sabie. U kahości jany stali žyć razam z kurami.
«Kali žyviolinu nie ratuješ ty — jaje nichto nie ŭratuje»
U viosku Vysokaje, dzie kala tryccaci chat, Kaciaryna pierajechała niekalki hadoŭ tamu. Jana naradziłasia i vyrasła ŭ Homieli, šmat hadoŭ adpracavała ŭ śfiery handlu, a potym vyrašyła pryśviacić žyćcio žyviołam.
Ciapier jaje dzień vyhladaje tak: nakarmić usich žyvioł, rasčyścić darožki ad śniehu, pananosić droŭ i raspalić piečki, a potym znoŭ treba bracca za rydloŭku…
— Adrazu płanavali zrabić chośpis dla biazdomnych žyvioł, dzie buduć tolki invalidy i sabaki z kotkami stałaha vieku. Ale atrymałasia inakš. Kali žyviolinu nie ratuješ ty — jaje nichto nie ŭratuje. U rehijonach z hetym sapraŭdy prablema. Možna spadziavacca: voś apublikuješ abjavu, i chtości kiniecca ratavać zdarovych biazdomnych kacianiat. Ale tak nie adbyvajecca. Tut krychu inšaja psichałohija ŭ ludziej, tamu za hod z prytułku zabrali tolki dvuch sabak. Adzin pajechaŭ žyć u Homiel, inšy — u Čačersk, — adznačaje zoaabaronca.
Pakul iduć razvahi pra dabračynnaść, pra toje, jak prakarmić stolki padapiečnych, u busłoŭ pačynajecca vyśviatleńnie adnosin za ježu. Jany stanoviacca nasuprać adzin adnaho, čaplajucca dziubami i vyprostvajuć kryły. Samiec bolš ahresiŭny i nie padpuskaje samku, pakul sam nie pajeść. Jaho dakarajuć za takoje «džentlmienstva», jon chutka padchoplivaje kurynuju piačonku i lacić na padvakońnie.
U siaredzinie krasavika Kaciaryna znoŭ voźmie pokryva, aściarožna abharnie ŭ jaho busłoŭ i paviazie nazad u rodnyja miaściny.
— Pobač Dniapro, šmat račułak i dastatkova zabałočanych miescaŭ z dobraj karmavoj bazaj. Im budzie praściej u rodnych krajach, — uśmichajecca Kaciaryna. — Pieršy čas ptuški buduć jašče asłablenyja, bo nie lacieli viasnoj z Afryki. Dumaju, praź niekalki tydniaŭ u dzikaj pryrodzie pryjduć u normu: adjaducca, natrenirujuć myšcy.
— Jak dumajecie, jany ŭ svajoj rodnaj vioscy paznajuć baćkoŭ?
— Ptuški siemjami Kalady nie sustrakajuć, — žartuje zoaabaronca. — Tam inšyja adnosiny: vykarmili ptušaniat — i da pabačeńnia. Hetyja busły dakładna nie zmohuć pretendavać na hniazdo baćkoŭ. Jany sami buduć vybudoŭvać svajo žyćcio ŭ pryrodzie, nabiarucca sił i nastupnym razam palaciać na zimoŭku ŭ Afryku.
Kamientar śpiecyjalista
Jak raskazaŭ «Smartpres» arnitołah Alaksandr Vinčeŭski, kožny hod na zimoŭku ŭ Biełarusi zastajucca 10-20 busłoŭ, časam ich kolkaść moža dachodzić da sotni.
«Jak praviła, u ptušaniat nievialikija šancy pieražyć zimu, — kamientuje śpiecyjalist. — Ale, kali jość rečka, jakaja nie zamiarzaje, abo vialiki śmietnik, całkam mohuć vyžyć. Prablema nie choład, a dostup da ježy, bo busły — drapiežniki.
Čaściej za ŭsio na zimoŭku zastajucca invalidy, asłablenyja ptuški ci ptušaniaty, jakija pozna vylecieli z hniazda. Hetyja try hrupy naturalnym adboram zvyčajna eliminujucca — inšym drapiežnikam taksama treba niešta jeści.
— Ci moža ptuška, pakinutaja na zimu tut u ludziej, viasnoj viarnucca ŭ dzikuju pryrodu? Jaje prymuć svaje?
— Tak, moža. Kali jaje dobra karmić, da viasny jana nie budzie asłablenaj. Lepš pierad vypuskam na pryrodu pieravieści busła na žab, myšej i rybu. I, viadoma, jaje prymuć svaje.
— Što rabić, kali bačyš, što na vulicy zima, a kala sumiotaŭ lotajuć busły? Treba niekamu pra heta paviedamlać, naprykład, zoaabaroncam ci ŭ niejkija arhanizacyi?
— Kali busieł lotaje, značyć, u jaho ŭsio dobra. Možna nikomu nie telefanavać. Inšaja reč, kali paranienaja ptuška. Jość centr dapamohi dzikim žyviołam u Biełarusi, ale ci voźmuć tudy busła na doŭhuju pieratrymku — pytańnie. Busły lubiać miasa, a ŭ hramadskaj arhanizacyi srodki zvyčajna vielmi abmiežavanyja. Bolšaść zoaabaroncaŭ u krainie zajmajucca vyratavańniem katoŭ i sabak, da dzikich žyvioł ruki prosta nie dachodziać.
— Kali čałaviek usio ž navažyŭsia dapamahčy busłu, jak jaho vychodžvać u chatnich umovach?
— Kali busieł zdarovy, ź im asablivych prablem niama. Jamu patrebnyja miasa, ryba i ciopły načleh. U kvatery dakładna hetuju ptušku nie pratrymaješ. Z pryrodaachoŭnaha punkta hledžańnia adzinkavyja pakinutyja ci zahinułyja busły nie ŭjaŭlajuć prablemy dla vyžyvańnia papulacyi. Ale z zoaabarončaha punkta hledžańnia kožnaja asobina važnaja. Usiaho ŭ Biełarusi hniazdujecca kala 25 tysiač par biełych busłoŭ.
Kamientary