«Sa mnoju ŭsio ŭ paradku — nie bili», — dyryžorka paśla čatyroch dopytaŭ na Akreścina
«Navat ujavić nie mahła, što stolki ludziej mianie padtrymajuć, stolki dobrych, ciopłych słoŭ pačuju i ŭbaču. Jak viarnułasia, spačatku niekalki hadzin płakała, bo stała adpuskać i trochi nakryvać, adčuła sabie prosta maleńkaj dziaŭčynkaj, — napisała ŭ fejsbuku dyryžorka choru Concordia Halina Kazimiroŭskaja. — A potym płakała, kali stała čytać vašyja słovy padtrymki, ich stolki, što mnie, vidać, na tydzień chopić…
Sa mnoju ŭsio ŭ paradku — nie bili.
Mianie pasadzili ŭ IČU na Akreścina, tudy traplajuć usie da suda. Heta adno z samych žachlivych miescaŭ na ziamli. Kali prachodziła praz znakamity dvoryk, la ściany jakoha źbivali ŭ žniŭni mužčyn — choładam bje, jak tokam.
Nie mahu pisać ab usim, bo padpisała papierku. Ale pra niejkija ahulnyja rečy — mahu.
Umovy, u jakich ja, jak i šmat biełarusaŭ za apošnija miesiacy, žyła hetyja čatyry dni, ničoha supolnaha z žyćciom nie majuć, heta katavańnie.
Mnie zdajecca, ja siabie rychtavała, ale da hetaha niemahčyma padrychtavacca. Z usim hetym brudam, chamstvam, smurodam, adsutnaściu ŭsich srodkaŭ hihijeny, prynižeńniem — ja nie była hatovaja, što mianie pazbaviać pavietra — bazavaje prava narmalna dychać. U kamiery pavietra niama i ty sprabuješ vysunuć nos u maleńkuju dzirku ŭ žaleznych dźviarach, kab zrabić adzin udych, a potym ciakać, bo achoŭnik moža ŭbačyć, i horš budzie ŭsim. Biaskoncy hałaŭny bol, vysoki cisk, biassońnica…
Nikoli nie była na dopytach i heta było majo asabistaje piekła, praź jakoje ja prachodziła čatyry razy. Nie viedaju, čamu ja taki niebiaśpiečny złačynca i jakuju niasu im pahrozu, ale zboku vyhladała, što ja byccam zaminiravała samalot. Ab hetym dakładna pisać nie mahu, pakul nie adčuvaju siabie całkam u biaśpiecy.
Ja viedaju, što praz hety cisk, prynižeńnie, zapałochvańnie prachodzić vialikaja kolkaść biełarusaŭ. Uvohule, usia heta sistema pracuje jak niejki zavod pa vypusku hierojaŭ. Nie budu pisać ab ciažkaściach, vy šmat pra heta i bieź mianie viedajecie, napišu pra dobraje.
Sustreła stolki cudoŭnych ludziej, nievierahodnyja historyi, vartyja traplańnia ŭ knihi. Adna była kranalnaja da śloz.
Na druhi dzień majoj «adsiedki», kali ŭžo maich pieršych sukamiernic kaho vypuścili, kaho adpravili ŭ Žodzina, ja zastałasia adna na niekalki hadzin (heta, darečy, strašniej, bo zdajecca, što zaraz pryjdzie zły dziadźka i navat nie budzie kamu zastupicca za ciabie).
Pozna ŭviečary «zajšła ŭ chatu» novaja aryštantka. I heta była Dulina Natalla Alehaŭna — zvolnienaja vykładčyca MDŁU. Ja jaje adrazu paznała, heta taki śvietły, vytančany, adukavany, dobry i nievierahodny čałaviek, jaki adrazu ŭlublaje ŭ sabie. I tut, u kamieru nasuprać, kudy ŭ nas vychodziać dzirki-«karmuški», u dźviarach zavodziać novieńkich čatyroch dziaŭčat. I akazałasia, što heta studenty MDŁU, i jany adrazu paznali svaju nastaŭnicu.
I voś, z našaha boku ŭ dzirku vysunułasia Dulina, a z taho — jaje studentki, i jany sprabujuć padtrymać adna adnu…. Tut tolki ślozy.
Ja viedaju, što jašče peŭny čas budu bajacca nieznajomych dziadźkaŭ, viedaju, što niejkija momanty adtul nie zabudu nikoli. I ja dakładna viedaju, što tak nielha žyć i tak być nie pavinna! Tamu i nie spyniusia. Ja hanarusia ŭsimi hierojami majoj krainy, a ich tut šmat. Ja hanarusia chadzić ź imi pa adnoj ziamli, dychać adnym pavietram, a nieŭzabavie — volnym pavietram. Hetych ludziej nie złamać, Novaj Biełarusi Być! «U kryvavych mukach my narodzim Žyćcio Respubliki svajoj», — piša dyryžor Halina Kazimiroŭskaja.
Kamientary