Ruki dzieda

Sapraŭdnaja historyja krain i narodaŭ składajecca z čałaviečych losaŭ. Piša Siarhiej Vahanaŭ.

18.02.2012 / 10:12

Na minułym tydni razharnulisia sprečki vakoł «dzieda Tałaša» — filma z takoj nazvaj, asoby i vobraza Kołasaŭskaj «Dryhvy».

Filma ja, na žal, nie hladzieŭ. A voś sprečki...

Pryhadaŭsia znajomy kaliści viaskovy ksiondz. Kožny raz, kali sustrakaŭ jaho na ŭskrajku vioski, na razdarožžy, jon chitravata mružyŭ vočki i pytaŭsia: «A ci nie viedaje pan, dzie tut šlach da Varšavy? ... A da Pieciarburha?»

«Pan» užo viedaŭ, što stavicca da pytańniaŭ staroha ksiandza treba łahodna, i nasamreč pakazvać adpaviedny kirunak, kab paźbiehnuć ksiandzovaha kijka.

Taki voś urok historyi z hieahrafijaj.

Naohuł heta byŭ dziŭnavaty stary. I ŭletku, i ŭzimku chadziŭ u dziravaj vatoŭcy i čyrvonaarmiejskaj vušancy z adbitkam piacikancovaj zorki na łbie... Čaściakom jaho znachodzili śpiačym na adsielenym chutary, na jašče ciepłavataj piečy, jakuju sam raspalvaŭ reštkami pasiečanaha sadu i razburanaha humna...

Praz kolki hadoŭ, kali ksiondz užo adyšoŭ u lepšy śviet, ja daviedaŭsia, što jon dobra pramierz na hułahaŭskim lesapavale. I da skančeńnia žyćcia nie zdoleŭ sahrecca.
Ale pra toje, dzie šlach da Sibiry, nie pytaŭsia nikoli...

Ci nie padobnyja my ŭ svaim staŭleńni da historyi na ŭzhadanaha staroha ksiandza? Nosim da apošnich nitak stalinskuju vatoŭku, čaplajem na siabie vušanku z adbitkam čyrvonaj zorki i nijak nie možam sahrecca la ŭłasnaha vohnišča. A kali padajecca, što niechta źbiŭsia z šlachu, pahroźliva ŭzdymajem kijok...

Sa sprečak vakoł filma pra «dzieda Tałaša» vynikaje, što jaho stvaralniki ŭźniali ŭ bok Polščy pahroźlivy «balšavicki» kijok. U adkaz — «demakratyčny» polski kijok: artykuł u haziecie Rzeczpospolita pra nieparaŭnalna lepšaje za savieckaje žyćcio biełarusaŭ «za polskim časam», navat pratest polskaha MZS...

Ale histaryčnaja praŭda nie moža być ni «balšavickaj», ni «demakratyčnaj». Inakš jana hublaje samaje istotnaje svajo vymiareńnie — čałaviečaje.

Bo sapraŭdnaja historyja krain i narodaŭ składajecca z čałaviečych losaŭ.

I heta adzinaje vymiareńnie, jakoje dapamahaje sucišyć bol ad histaryčnych stasunkaŭ. I ładzić stasunki biez bolu...

A tut Łukašenka raptam — plaś! U Varšavie byccam znoŭku «śpiać i bačać», jak adnavić «uschodnija kresy»...

Pra toje, što ŭ Maskvie «nie śpiać», — adpaviedny maŭčok...

A naŭzdahon — film pra «dzieda Tałaša», pra jahonuju baraćbu suprać «biełapolskich akupantaŭ».

Što «akupanty» źjavilisia praz balšavikoŭ, hrama-dzianskuju vajnu i savieckuju ŭładu — adpaviedny maŭčok...

Čamu «Katyń» Andžeja Vajdy nie vyklikała pratestu ni aficyjnaha rasijskaha boku, ni prostych rasijcaŭ, akramia «viečna žyvych»?
Ci nie tamu, što ŭpieršyniu, musić, rasijcy ŭbačyli čałaviečy tvar nie tolki žachlivaj polskaj, ale i ŭłasnaj trahiedyi, tvar praŭdy, bieź jakoj niemahčymaje pačućcio histaryčnaj adkaznaści i viny?!

Sproby adšukać histaryčnuju praŭdu ŭ sparachniełym ideałahičnym kufry, sa sprytnaściu štukara vyciahvajučy adtul tolki toje, što adpaviadaje palityčnaj patrebie, niebiaśpiečnyja dla stasunkaŭ pamiž narodami i ludźmi.

Ale pierš-napierš niebiaśpiečnyja dla nas samich.

Adšukać ułasnaje miesca ŭ historyi i sučasnym śviecie niemahčyma, błukajučy abapał dryhvy i sprabujučy namacać ćviorduju ziamlu z dapamohaj kijočka.

Ale ž dryhva — jana i jość dryhva. Niezdarma, musić, Jakub Kołas tak nazvaŭ svaju apovieść.

...A film pra «dzieda Tałaša» abaviazkova pahladžu pry pieršaj nahodzie. Cikava ŭsio ž, ci zdoleŭ Hienadź Harbuk stvaryć vobraz znakamitaha palešuka biez dvukośsiaŭ.

Jašče cikaviej, ci supadzie hety vobraz z maim ułasnym ujaŭleńniem pra dzieda. Nie z apovieści — z pryvatnaj siamiejnaj historyi, z žyćcia. Dakładniej, ź jaho pačatku, z 1943 hoda.

U tym hodzie mianie, dvuchhadovaha, maci pryviezła z Kazani ŭ Maskvu i, padaŭšysia bližej da rodnaj Biełarusi, pakinuła na svaju siastru, ciotku Nadziu. Adnojčy, hulajučy sa mnoj la hatela «Jakoŕ», jana, stamiŭšysia, pasadziła mianie na vysoki parapiet. Ale, vidać, žvavieńki byŭ chłopčyk. U niejki momant źjechaŭ z parapieta i byŭ padchopleny ź lotu prachodziačym mima dziadkom. «Kudy hladziš, staraja varona?! Ledź dzicia nie zhubiła...» A «staraja varona», ź jaje słoŭ, až raziaviła rot, hledziačy na dzieda i orden Čyrvonaha Ściaha, jaki pabliskvaŭ z-pad raschinutaha kažucha...

Orden ordenam, u Tałaša ź im svaja pryvatnaja historyja. Ale ž i siońnia mnie zusim nie ciažka ŭjavić sabie, navat adčuć ruki dzieda.

Kijočka, darečy, u jahonych rukach nie było.

Hladzieć taksama:

Voś vam i bajkot, abo Samahubstva pryvida

Viera i praŭda

Ciomnyja vokny

Namienkłaturnaje palito

Siarhiej Vahanaŭ, kamerton_41@mail.ru