Prafiesar Ivan Daniłaŭ: Mnie paviedamili, kab zabraŭ svaje knihi z usich kniharań
Niahledziačy na svoj 98-hadovy ŭzrost, doktar miedycynskich navuk, prafiesar Ivan Daniłaŭ praciahvaje pisać knihi, u jakich vykładaje svajo bačańnie biełaruskaj historyi. Za apošnija hady ŭ śviet vyjšła čatyrnaccać knih, siarod jakich «Zapiski zachodniaha biełarusa», «Pieražytyja režymy: natatki ŭdzielnika i śviedki», «Pastka: raznastajnaść balšavickaha teroru». Praŭda, ź niadaŭniaha času z kniharań hetyja vydańni źnikli, piša «Narodnaja vola».
— Ivan Piatrovič, što zdaryłasia? Čamu vašy knihi paŭsiul źniaty z prodažu?
— Ja i sam nie viedaju. Mnie pryjšło aficyjnaje paviedamleńnie, što «Biełkniha» razryvaje sa mnoj damovu, i ja pavinien zabrać svaje knihi z usich kniharań. Ale mnie ciažka chadzić pa kniharniach (sioleta spoŭnicca ŭžo 99 hadoŭ), tamu knihi źvieźli ŭ adno miesca — kniharniu «Eŭryka», tut blizka. A ŭžo adtul dastavili mnie dachaty.
— Ale ź jakoj pryčyny? Była zroblena niejkaja ekśpiertyza vašych knih, ich pryznali škodnymi?
— Nijakaj ekśpiertyzy, nakolki ja viedaju, nie było. Čamu tak stałasia, ja mahu tolki zdahadvacca. Vidać, majo bačańnie Vialikaj Ajčynnaj vajny, udzielnikam jakoj ja źjaŭlajusia, adroźnivajecca ad aficyjnaha. Viedaju, što nie tolki maje knihi byli pryznany «kramolnymi», mnohija vydatnyja piśmieńniki paciarpieli. Viadoma, takaja čystka kniharań da dabra nie pryviadzie.
— A što ŭ vašych knihach pra vajnu mahło nie spadabacca čynoŭnikam?
— Mnie i raniej adzin znajomiec kazaŭ: «Ivan Piatrovič, ty pišaš nie tak, jak było». A sam našmat maładziejšy za mianie, vajny zusim nie bačyŭ. Dziaržaŭnaja prapahanda zusim zaduryła ludziam mazhi, pakazvaje tolki hieraičnuju vajnu. Sucelnaja hieraizacyja! A vajna ž daloka nie zaŭsiody była hieraičnaj, navošta ž jaje hieraizavać tam, dzie była trahiedyja, dzie mieli miesca pamyłki? Voś, naprykład, ja dobra viedaju pra padziei vakoł Bresckaj krepaści. Ja tam navat u časy niamieckaj akupacyi byvaŭ, jašče pierad tym, jak u partyzany pajšoŭ. I razmaŭlaŭ z mnohimi brestčanami. Skažam, były pałkoŭnik čyhunačnych vojsk Adzincoŭ raskazvaŭ, jak u noč z 21 na 22 červienia ciahniki išli ŭ adzin i druhi bok. I padjechaŭ da bresckaha vakzała ešałon, adkul vyskačyli ŭzbrojenyja niemcy. Supraciŭleńnia na vakzale im było akazana słaboje, i jany raźbiehlisia pa ŭsim horadzie. Jak potym akazałasia, niamieckija dyviersanty mieli adrasy ŭsiaho kamandnaha sastavu. Savieckija aficery paśla harmatnych vybuchaŭ vyskokvali z budynkaŭ, a ich tut ža na parozie zabivali. Tamu i nie dziva, što abaronca Bresckaj krepaści major Haŭryłaŭ byŭ samym starejšym pa zvańni — na dźvie dyvizii.
— Nie ŭsie ž vašy knihi pra vajnu. Skažam, u svoj čas ja ź cikavaściu pračytaŭ «Zapiski zachodniaha biełarusa».
— Čamu i jaje mnie viarnuli? Dyk tam ža pra represii, jakija raspačała kamunistyčnaja ŭłada suprać žycharoŭ Zachodniaj Biełarusi adrazu paśla dałučeńnia da SSSR. Užo vosieńniu 1939 hoda pačalisia aryšty i departacyi. Ja sam byŭ śviedkam načnych aryštaŭ. Kali vučyŭsia ŭ škole ŭ Pinsku, to prysutničaŭ pry aryšcie našaj kvaternaj haspadyni. Ja na svaje vočy bačyŭ, jak pracuje NKVD, jak trasuć knižki. A mnie było zahadana: «Budzieš paniatym». A mnie tolki 15 hadoŭ! Ź Pinska kožny tydzień adychodziŭ na ŭschod ciahnik z aryštavanymi. Vahony byli bieź piečak, a marazy ŭ tuju zimu trymalisia vielmi mocnyja… Ja ŭsio heta apisaŭ u zhadanaj vami knizie.
— Stolki hadoŭ prajšło z taho času! Niaŭžo vy tak dobra pamiatajecie padziei vaśmidziesiacihadovaj daŭniny?
— U mianie dobraja pamiać. Vučyŭsia ja ŭ polskaj škole, a tam treba było vielmi šmat vieršaŭ vučyć. Heta dobra raźvivaje pamiać. Naprykład, sa škoły ja vielmi lublu Mickieviča, i da siońnia cełyja raździeły «Pana Tadevuša» mahu čytać na pamiać — u aryhinale, jak vučyli ŭ škole. Słuchajcie: «Litva! Radzima, jak zdaroŭje, darahaja!.. / Što varta ty, toj tolki ŭciamić i spaznaje, / Chto ciabie stracić. Siońnia pryhažość tvaju ja / Znoŭ baču i apisvaju, bo ŭściaž sumuju… (Čytaje ceły raździeł z paemy pa-polsku; tut tekst cytujecca ŭ pierakładzie P. Bitela — M.S.).
— Oho! Pamiać u vas sapraŭdy fienamienalnaja. Ivan Piatrovič, vy ž miedyk pa adukacyi, doktar miedycynskich navuk, chto vas padšturchnuŭ zaniacca napisańniem histaryčnych knih?
— Inicyjataram byŭ moj siabra śvietłaj pamiaci Arsień Lis, vielmi talenavity čałaviek. Jon zajmaŭsia falkłoram, historyjaj litaratury, pisaŭ knihi pra mastakoŭ, vydatna viedaŭ biełaruskuju i ŭkrainskuju litaraturu. My časta razam chadzili na prahułki, jon pasłuchaŭ maje raskazy i paraiŭ zapisvać usio i składać u asobnyja papki. Lis taksama zacikaviŭ mianie losam palityka i movaznaŭca Branisłava Taraškieviča — aŭtara pieršaj biełaruskaj hramatyki. I ciapier ja pišu knihu «Pastka dla Taraškieviča». Jak jaho zavabili ŭ SSSR, sustreli vielmi pryjazna, paabiacali hory załatyja. A ŭ 1937 hodzie aryštavali ŭ Maskvie i prysudzili da rasstrełu.
— Mała kamu ŭdałosia pavučycca pa hramatycy Taraškieviča. A dzie vy tak dobra vyvučyli biełaruskuju movu? Niaŭžo ŭ polskaj škole?
— U polskaj škole biełaruskaj movy ad nastaŭnikaŭ ja nie čuŭ ni razu. Usio samavukam. Toj ža Arsień Lis spryjaŭ — ź im ja razmaŭlaŭ tolki pa-biełarusku. Mova — heta žyvy arhanizm, jaki pavinien mieć mahčymaść raźvivacca. U nas z movaj biada, rusifikacyja poŭnaja. Mianie heta vielmi niepakoić. Ja časta ŭspaminaju radki Maksima Bahdanoviča: «Narod, biełaruski narod, / ty ciomny, ślapy, byccam krot. / Taboju ŭsiahdy pahardžali, / ciabie nie puščali ź jarma, / i dušu tvaju abakrali — / u joj navat movy niama». Tak być nie pavinna. A z vučobaj było voś jak. Niemcy chutka akupavali naš Drahičyn, tam adkryłasia škoła, i my, dzieci, znoŭ pajšli vučycca. U škole ŭsio zastałosia toje samaje, tolki byŭ uviedzieny Zakon Božy. Pravučylisia prykładna miesiac, i vyjšła rasparadžeńnie rejchskamisara Kocha — dla ukraincaŭ uvodzicca čatyrokłasnaja adukacyja (Drahičyn i vakolicy niemcy prypisali da Ukrainy). Ja vučyŭsia ŭ 8-m kłasie. Viedali b vy naš nastroj, kali my pakidali škołu!..
— Ivan Piatrovič, u vas za plačyma dzievianosta vosiem z pałovaj hadoŭ, partyzanka, front, ciažkaje ranieńnie… Padzialiciesia sakretam, jak u takim pavažnym uzroście zachavać cikavaść da žyćcia i tvorčy nastroj?
— Nijakaha sakretu ŭ mianie niama. Starajusia mienš złavacca, pa žyćci staraŭsia mieć jak maha mienš vorahaŭ. Treba zaŭsiody razumieć inšych ludziej, bačyš pierad saboj durnia — lepš nie źviazvajsia ź im. Voś, skažam, u pravasłaŭi i katalicyźmie ludzi chodziać na spoviedź. Paspaviadacca — heta što značyć? Nie pamiatać zła. Ja pierakanany, što ŭ złosnych ludziej źnižajecca imunitet, i jany raniej pamirajuć. Imunitet taksama źnižaje zvyčajnaja prastuda. U svoj čas ja pravodziŭ taki ekśpierymient — trymaŭ u chaładzilniku biełych myšej. U ich chvost vielmi doŭhi, tam prachodzić viena, vielmi zručna tonieńkaj ihołačkaj nabirać kroŭ. I na prykładzie myšej ja pakazaŭ, što prastuda istotna źnižaje imunitet. Heta tema vielmi važnaja, a jaje amal nie vyvučajuć u miedycynskich VNU.
— Dyk čamu roznyja ludzi z roznaj chutkaściu starejuć? Što takoje staraść z hledzišča miedycyny?
— Ja ž pracavaŭ hiematołaham doŭhi čas, dziesiać hadoŭ byŭ dyrektaram Instytuta pieralivańnia kryvi. Musiŭ vyvučać i hierantałohiju. Razumiejecie, dzialeńnie kletak u maładym i starym arhanizmach adbyvajecca pa-roznamu. U padletkaŭ kožnaja kletka stvaraje, prykładna, sorak vosiem daččynych kletak. A voś u maim uzroście — prykładna piać. Efiektyŭny kaściavy mozh, dzie vyrablajecca kroŭ, u staraści zastajecca tolki ŭ hrudzinie i pazvankach. Kolkaść kletak źmianšajecca — voś vam i staraść. Ale hetyja pracesy ŭ roznych arhanizmach praciakajuć pa-roznamu.
— Raniej ja bačyŭ u vašaj kvatery biehavuju darožku. Vy zajmalisia na trenažory?
— Ciapier užo nie, tuju darožku dačka sabie zabrała. Ja štodzień chadžu pa vulicy, rablu minimum kiłamietr. Abaviazkova treba chadzić. Bo kali čałaviek źloh ci mała ruchajecca, to ŭ jaho i serca, i ŭsie myšcy pracujuć horš. Čałaviek stvorany dla pracy, dla ruchu. Kali jon zajmajecca intelektualnaj pracaj, to pavinien šmat chadzić, ruchavaść — heta zdaroŭje.
— A ci trymajeciesia vy niejkaj dyjety?
— Nie. Ja jem usio — kašy roznyja, kisłyja pradukty, asabliva lublu kiefir. Bulbu jem, sała. Lublu hatavać boršč sa śvininaj. Kuplaju śviežuju śvininu, režu jaje na maleńkija kavałki, šatkuju kapustu — kisłuju i śviežuju (u roŭnych dolach). Jana ŭ mianie zaŭsiody jość u zapasie na bałkonie. A śvininu kuplaju na Kamaroŭcy — adrazu kiłahramaŭ piać, i ŭ marazilnik. A jašče kožnuju ranicu jem tušanuju morkvu, vielmi karysnaja i spažyŭnaja. Zvyčajna paśla abiedu ja na hadzinku kładusia paspać.
— A ci siabrujecie vy z ałkaholem?
— Damašniaje vino pju patrochu pierad ježaj, kožny raz. Rablu jaho sam ź vinahradu, što raście na leciščy. Raniej i ad kańjaku nie admaŭlaŭsia. Padčas vajny ŭ partyzanskim atradzie piŭ mocnuju samahonku. Pryjazdžaješ z raźviedki, zamierzły, paŭšklanki dla suhrevu kulnieš i spać. Paśla vajny, kali ja byŭ studentam, časta sustrakaŭsia ŭ Drahičynie sa svaimi byłymi partyzanami. A tady tam u zabiahałaŭkach roznych pradavaŭsia śpirt. Chłopcy mianie tudy ŭsio zaciahvali, ja ŭžo bajaŭsia dadomu jeździć. A potym hladžu — adnaho ŭžo niama, druhoha, treciaha…
— A jakoje vaša staŭleńnie da kuryva?
— Ja nikoli nie kuryŭ. Moj baćka byŭ zaŭziatym kurylščykam. Ustavaŭ ranicaj i adrazu zakurvaŭ. Mocna kašlaŭ i niejak spytaŭ u mianie parady, ja tady ŭžo zakončyŭ miedinstytut. Ja skazaŭ: «Baćka, kali budzieš kuryć, to ty nie tolki kašlać nie pierastanieš, a chutka pamreš». Baćku maja parada nie spadabałasia: «Voś vyvučyŭ syna na doktara, a jon mnie takoje kaža!» Ale prajšło zusim mała času, i ciahu da kureńnia jak rukoj źniało — kinuŭ!
— Značyć, syn-lekar dla jaho ŭsio ž byŭ aŭtarytetam. A što skažacie nakont žančyn?
— Žonka maja šeść hadoŭ tamu pamierła, i ja, vidać, adnalub. Mužčyna ž — viečny niavolnik (śmiajecca). U dziacinstvie — słuchaj mamu, u stałaści žonku, u staraści — dačku. Ciapier ja słuchaju dačku. Choć Puškin i pisaŭ, što «lubvi vsie vozrasty pokorny», ale žančyny mianie ŭžo nie cikaviać. My z žonkaj pražyli doŭhaje žyćcio. Dy ŭ naš čas i razvodaŭ stolki nie było. Na maju dumku, pravilna katalickaja carkva zabaraniaje razvody. Kali b heta ad mianie zaležała, ja zrabiŭ by, kab raźvieścisia było vielmi ciažka, kab heta doraha kaštavała. Chočaš raźvieścisia — davaj raskašelvajsia!
— Ci jość u vas sacyjalny rabotnik?
— A navošta jon mnie? Ja sam chadžu ŭ kramu, sam jeści hatuju. Dačka tolki časam padydzie, kvateru prapyłasosić.
— A kali vy apošni raz byli ŭ balnicy jak pacyjent?
— Oj, daŭno (prypaminaje). U 1944-m paśla ranieńnia try miesiacy pralažaŭ u špitali. I hadoŭ dvaccać tamu rabili mnie apieracyju. Ciažka pracujučy na leciščy, ja zarabiŭ hryžu. Padymaŭ miašok cemientu 50 kiłahramaŭ i nios…
— Dyk staraść — nie radaść, ci radaść časam usio ž zdarajecca?
— Amal nie zdarajecca. Staraść nie radaść — heta praŭda. Pomnicie, u Cheminhueja jość prypavieść «Stary i mora»? Stary, jakomu doŭhi čas nie šancavała na rybałcy, vyłaviŭ u mory vialikuju rybinu. Nastolki vialikuju, što jana niekalki dzion ciahała jaho łodku pa mory. Ale stary nie paddaŭsia i ŭsio ž daciahnuŭ jaje da bieraha. I akazałasia, što ad rybiny zastaŭsia adzin škilet — akuły paabhryzali miasa. Pra što heta prypavieść? Pra staraść. Tamu Cheminhuej i skončyŭ žyćcio samahubstvam. Zastreliŭsia, kab nie viedać staraści…
— Davajcie nie budziem na takoj sumnaj nocie zakančvać našu hutarku. Voś vy štodnia špacyrujecie pa vulicy, jakaja nosić imia kamunistyčnaha dziejača Kujbyšava, jaki da Biełarusi nie maje nijakaha dačynieńnia. I padobnych vulic u Minsku — dziasiatki. A, skažam, vulicy imia Vasila Bykava niama. Što vy z hetaj nahody dumajecie?
— Što niama vulicy Bykava — heta niapravilna. Bykaŭ zasłužyŭ samuju hanarovuju vulicu! A Kujbyšaŭ — nie, niezdarma rasijski horad, raniej nazvany ŭ jaho honar, viarnuŭ siabie pieršapačatkovuju nazvu Samara. A navošta ŭ Minsku vulica Šaranhoviča? Ja ž u adnoj sa svaich knih pakazaŭ, jaki heta byŭ niahodnik i prajdziśviet. Kujbyšaŭ, Knoryn, Miaśnikoŭ i im padobnyja — heta dziejačy nie našy, ja suprać taho, kab ich imionami nazyvalisia biełaruskija vulicy.
Kamientary
Kstati, nacisty tožie boroliś so znanijem, naukoj i knihami, knihi oni žhli na płoŝadiach...