«Chacieŭ, kab kala kožnaj chaty rasło jaho dreŭca». Svajačka sadavoda Ivana Sikory praviała ekskursiju pa jaho siadzibie
Halina Sikora žyvie ŭ vioscy Małyja Ałaški Šarkaŭščynskaha rajona niepadaloku ad chatki, u jakoj bolš za 40 hadoŭ ščyravaŭ apantany biełaruski sielekcyjanier Ivan Sikora (1885-1966). Jon jaje trajuradny dziadźka, i pry žyćci Ivana Paŭłaviča Halina Ivanaŭna była tut častaj hościaj. «Źviazda» paprasiła jaje pakazać prysiadzibny sad i chatu viadomaha nie tolki ŭ Biełarusi ahranoma i padzialicca svaimi ŭspaminami pra jaho.
Pra čaroŭnuju jabłyńku i tankaścienny funduk
— Raniej tut było prosta rajskaje miesca. Siudy na ekskursiju ludzi prychodzili pieššu, pryjazdžali na viełasipiedach, mašynach. Ivan Paŭłavič z zadavalnieńniem prymaŭ haściej. U nas u škole była dobraja tradycyja (Halina Ivanaŭna pracavała dyrektaram Słabadskoj siaredniaj škoły. — Aŭt.) — pieršaha vieraśnia abaviazkova pryjazdžali ź dziećmi ŭ Sikoraŭ sad.
Zvyčajna Ivan Paŭłavič pačynaŭ svaju ekskursiju z hetaj, jak jon jaje nazyvaŭ, «čaroŭnaj» jabłyńki, što raście la hanka, prosta pierad aknom. Kazaŭ: «Dziviciesia, voś dreŭca, a na im pryščeplena ažno vosiem sartoŭ jabłyk». Jabłyńka davała płady roznych koleraŭ ź lipienia pa listapad. Užo na joj, na žal, zastalisia tolki dva sarty.
Halina Ivanaŭna prosić dazvołu pačytać svaje vieršy, jakija pryśviaciła słavutamu svajaku. Kaža, u jaje ich niekalki, i navat pieśnia skłałasia.
— «Nalivajecca čyrvańniu śliva, / Pieścić voka duchmiany naliŭ. / Kala dreŭ, što rastuć u Ałaškach, /Biełaruski «mičuryn» chadziŭ. / Dreŭca kožnaje tut pamiataje, / Jak jon pieściŭ ich, jak dahladaŭ. / Ad marozaŭ, chvarob i napaściaŭ, / Jak maleńkich dziaciej ratavaŭ. / I płacili jamu jany ščodrym / Uradžajem dzivosnych pładoŭ. / Pomniać postać jaho i pachodku, / Choć prajšło ŭžo mnoha hadoŭ…».
Ivan Paŭłavič zajmaŭsia nie tolki jabłykami, jak mnohija dumajuć. Jon byŭ vielmi cikavym, roznabakovym čałaviekam. Paśla vajny na jaho prysiadzibnym učastku ŭžo raśli i vinahrad, i piersiki… Jon vyvieŭ šmat roznych sartoŭ sunic. Remantantnych, jakija pładanosiać z kanca maja i da pačatku zimy. Sadavod ličyŭ, što hradki z sunicami abaviazkova pavinny być la kožnaha dziciačaha sadka i škoły.
A vuń, bačycie, tam unizie, u kancy ŭčastka, laščyna. Bolš jak 50 hadoŭ prajšło, dreŭcy ŭžo nie majuć naležnaha vyhladu, adzičeli biez dohladu. Ivan Paŭłavič vyvieŭ ažno 119 formaŭ laščyny. U tym liku niezvyčajny tankaścienny sort funduku, jaho škarłupinu možna było raścisnuć palcami. Ja navat pamiataju tyja areški, jany byli vielmi bujnyja i smačnyja.
Za toj niezvyčajny sort jon atrymaŭ u Maskvie premiju Usiesajuznaj sielskahaspadarčaj vystavy. Vielmi škada, što jany nie pryžylisia. Dy i laščynaj u nas, na žal, pakul surjozna nichto nie zajmajecca. Choć adna z mar Ivana Paŭłaviča była, kab biełarusy čaściej užyvali ŭ ježu karysnyja lasnyja arechi.
— A jakija pryhožyja kvietniki byli ŭ Sikory pierad chataj, — uśmichajecca Halina Ivanaŭna. — Tut usio bujała ŭ kvietkach. Ivan Paŭłavič vielmi lubiŭ ružy, jaho kalekcyja hetych kvietak pierad vajnoj ličyłasia adnoj z najlepšych u Jeŭropie. U svaim sadzie mieŭ 54 raznavidnaści bezu, sam vyvieŭ niekalki sartoŭ machrovaha.
Hety domik budavaŭsia ŭručnuju Ivanam Paŭłavičam. Biarviony narychtoŭvaŭ u blizkim lesie i na dvukołcy ciahaŭ ich sa svajoj žonkaj dy rodnym bratam. Što cikava, padmurak zrobleny z dubovych kałodak, bo kamieńnia ŭ navakolli było mała. Užo amal sto hadoŭ prajšło, a chata i dahetul na ich staić.
Dom, dzie žyŭ Sikora, paśla śmierci jaho žonki byŭ pradadzieny. Doŭhi čas jon pustavaŭ. Potym pajšli čutki, što chatu chacieli razabrać na drovy. Ale, dziakuj bohu, atrymałasia zachavać hety ŭnikalny budynak. Zaraz jon uvachodzić u skład miemaryjalnaha muzieja Sikory.
Pra barbaryski i partret Lva Tałstoha
U chacie, kaža Halina Ivanaŭna, płaniroŭka zachavałasia praktyčna takoj, jakoj była pry žyćci sadavoda.
Adzinaje, što tut u siencach raniej była pieraharodačka i stajaŭ varštat. Ivan Paŭłavič majstravaŭ na im draŭlanyja skryni. Pasyłaŭ u ich pa pošcie ludziam čaranki, nasieńnie, sadžancy, rasadu. Jon maryŭ, kab Biełaruś była ŭściaž pakrytaja kvitniejučymi sadami.
— Halina Ivanaŭna, a vy ŭ hetaj chacie raniej časta byvali?
— Moj dziadula i Ivan Paŭłavič byli rodnymi bratami, tamu ŭsie samyja najlepšyja dziciačyja i junackija hady prajšli pobač ź Sikoram. Ja tut navat časam načavała. Jak Ivan Paŭłavič uviečary źbiraŭsia ŭ kino — raniej jano było pieravoznaje, vazili z adnoj vioski ŭ druhuju — dyk tady klikaŭ mianie ŭ načležnuju. «Hala, idzi da Natalli, kab jana nie vielmi bajałasia». Jaho žonka Natalla Ramanaŭna pabojvałasia adna zastavacca ŭ chacie, kali na dvare ciamnieła.
— A čamu jon nie braŭ žonku ŭ kino?
— Nie viedaju, mahčyma, jana prosta bajałasia pakidać chatu, kab raptam chtości tudy nie zalez.
Ivan Paŭłavič byŭ žanaty druhi raz. Pieršaja jaho žonka Maryja Paŭłaŭna pamierła ŭ kancy vajny ad zapaleńnia lohkich. Paźniej Sikora ažaniŭsia z maładoj dziaŭčynaj. Natalla Ramanaŭna była maładziejšaj za jaho na 39 hadoŭ. Pryjechała ŭ Ałaški ź inšaj vioski, tut jaje rodnaja siastra žyła.
Natalla była takaja pryhožaja, saramlivaja. Napeŭna, jana pieršaja ŭ jaho zakachałasia, dabivałasia pačućciaŭ, biehała, dapamahała ŭ sadzie što-niebudź rabić. Paśla taho jak jany stali žyć razam, Ivan Paŭłavič vučyŭ jaje ŭsiamu: jak vieści haspadarku, jakija stravy dla haściej hatavać. Vielmi jamu padabałasia, što ŭ jaho chacie takaja pryhožaja maładaja haspadynia.
U dziacinstvie ja časta nazirała, jak Ivan Paŭłavič paśla pryjomu haściej sam prybiraŭ sa stała, myŭ posud. Kožnuju čaračku, šklanačku niekalki razoŭ praciraŭ, kab až zichacieła. Akuratyst byŭ, lubiŭ, kab paradak byŭ va ŭsim. Kožny kutočak i ŭ chacie, i na ŭčastku byŭ taki dahledžany, prosta možna było dzivu davacca. Paśla ekskursii kožnuju ściažynku jon raŭniaŭ hrabielkami, kab śladoŭ nie zastałosia pierad pryjomam novych haściej.
Padabałasia Ivanu Sikoru zaleźci na svaju biełaruskuju piečku pahrecca. Zvyčajna pakidaŭ tam niekalki cukierak. Lubiŭ vielmi soładź. My, dzieci, heta viedali, i paśla jaho padčyščali ŭsie tyja barbaryski.
Ivan Paŭłavič vielmi šmat čytaŭ. U jaho było try ci čatyry hazavyja lampy, u jakich jon štoviečar idealna vyčyščaŭ škło, kab potym pry śviatle hazoŭki adpačyć z knižkaj.
U kabiniecie Ivana Paŭłaviča była bahataja biblijateka. Paśla taho jak u vajnu častka jaje zhareła, jon zrabiŭ draŭlanyja skrynački, u jakich i zachoŭvaŭ knihi na palicach. Kab u vypadku pažaru ŭ pieršuju čarhu možna było schapić ich i vynieści z chaty. Praktyčna ŭvieś svoj niebahaty zarobak biez škadavańnia sadavod addavaŭ na knižki. Vypisvaŭ ich pa pošcie. Navat moh pazyčyć hrošy, kab hetyja knižki vykupić u čas, bo dla jaho heta było samaje kaštoŭnaje ŭ žyćci.
U jaho ŭsie knihi byli z ekślibrysam — imiannoj piačatkaj. Jon achvotna davaŭ ich čytać ludziam, ale prasiŭ, kab viartali čyścieńkimi i akuratnieńkimi. Maryŭ, kab jaho vialikaja biblijateka była publičnaj i zapatrabavanaj.
Paštaljon praktyčna kožny dzień byŭ u jaho ŭ chacie, bo Ivan Sikora vielmi caniŭ pierapisku, navat kartateku vioŭ. Usie listy, jakija atrymlivaŭ, zachoŭvaŭ u admysłovych skrynačkach. Ivan Paŭłavič navat aśmieliŭsia napisać piśmo Lvu Mikałajeviču Tałstomu. Toj dasłaŭ jamu svoj partret ź imiennym ułasnaručnym podpisam. Jak skarb, Sikora zachoŭvaŭ toj padarunak da kanca žyćcia. Aryhinał zaraz znachodzicca va ŭnuka Piatra ŭ Minsku. U muziei na ścianie visić kopija.
My, małyja harezy, jašče słaba ŭmieli čytać, a jon abaviazkova pytaŭsia: «Jakuju knižku ty zaraz čytaješ?» — «Nu, my kazki lubim». Jon tady ŭśmichaŭsia: «Čytajcie, dzietki, čytajcie. Heta vielmi-vielmi važna».
Pra niesapsavany smak i praleski pad kuścikam
Ivan Paŭłavič vielmi lubiŭ dziaciej.
Jakaść i smak svaich jabłykaŭ praviaraŭ na nas, małych: puskaŭ u sad i hladzieŭ, pad jakuju jabłyniu pabiažym, dzie płady smačniejšyja, bo ŭ dziaciej, jak jon ličyŭ, niesapsavany smak.
My da jaho taksama harnulisia. Treba źbirać uradžaj jabłyk, usie dzieci z Ałaškaŭ dapamahali Ivanu Paŭłaviču. Lubili my jaho, pavažali, nu i jahadku niejkuju, viadoma, źjadali. Jon vielmi lubiŭ pryrodu, i vučyŭ nas bačyć u raślinach siabroŭ.
Zapomniŭsia mnie ź dziciačych hadoŭ adzin vypadak. Jak tolki śnieh sychodziŭ, u jaho laščyńniku pa viaśnie raśćvitali pieršyja kvietki — kuraślep, praleski. Niejak my, małyja, sabrali bukiecik tych kvietak. Kali jany nieŭzabavie zaviali, pakłali ich pad kuścik. Jon heta ŭbačyŭ…
I takoje było vychavańnie, što ja, kolki žyvu, navat bukiet ruka nie padymajecca pastavić, bo, pamiataju jaho navuku, što heta vielmi drenna, kali zryvaješ žyvuju kvietačku i jana prapadaje.
U hrybnuju paru jon braŭ nas z saboj u les. I vielmi byŭ niezadavoleny, kali chtości z koraniem vydziraŭ hrybok. Vučyŭ, što tak nielha rabić, hrybnicu patryvožycie i na hetym miescy hryb bolš nie vyraście.
Lubiŭ jon prajścisia pa vioscy ŭ doŭhaj biełaj ilnianoj kašuli, padpierazaŭšysia tonkim pajaskom, pahladzieć, što raście ŭ aharodčyku ŭ kožnaj haspadyni. I kali tam jaki nieparadak, rabiŭ kulturnuju zaŭvahu. Tamu ŭsie ŭ vioscy staralisia sadzić pobač z chatami kvietački, kab było pryhoža i kab Ivan Paŭłavič nie vielmi turbavaŭsia.
Jon chacieŭ, kab abaviazkova kala kožnaj chaty było pasadžana jaho dreŭca. Tamu ščodra dzialiŭsia z susiedziami svaimi najlepšymi sadžancami. Razdavaŭ ich adnaviaskoŭcam, prosta tak, jak padarunak. I dapamahaŭ pasadzić, a potym vučyŭ, jak pravilna dahladać toje dreŭca.
Paśla vajny ŭsie jeli jabłyki ź lesu — daŭkija takija, nie vielmi smačnyja. Dziakujučy Sikoru ŭ našych sadach źjavilisia i ranietki, i bieły naliŭ, i inšyja smačnyja jabłyčki.
Na raźvitańnie Halina Ivanaŭna pačastavała jabłykami sa svajho sadu. I nie prosta jabłykami, a znakamitym zimnim sortam «Pamiać Sikory». «Z-za zasušlivaha leta ich sioleta zusim mała było i drobnyja. Ale ad hetaha nie mienš smačnyja. Pakaštujecie sikoraŭskija jabłyčki paśla novaha hoda i zhadajecie, jak zavitali da nas u Ałaški poźniaj vosieńskaj paroj. Abaviazkova pryjazdžajcie siudy jašče viasnoj, letam ci rańniaj vosieńniu. U siezon tut takaja staić pryhažość, što słovami nie pieradać… Chočacca, kab moładź siudy jechała, jak i raniej, kab pamiać pra sadavoda Sikoru žyła…»
Kamientary