«Davaj voś biez hetaha «Biełoruśsija». Što robicca na minskim čyhunačnym vakzale, kudy prybyvajuć ciahniki z Rasii
Čamadan — vakzał — Minsk. «Salidarnaść» sustreła niekalki ciahnikoŭ z Maskvy i Sankt-Pieciarburha i daviedałasia, ci adčuvajecca značny prytok pryjezdžych z Rasii.
U pieršy ž dzień «častkovaj mabilizacyi», abvieščanaj u RF, źjaviŭsia ažyjatažny popyt na kvitki ŭ najbližejšyja biaźvizavyja krainy, u tym liku ŭ Biełaruś.
Pieršymi razabrali avija-, potym — čyhunačnyja bilety. Pry sprobie «adpravicca» z Maskvy ŭ Minsk, Brest ci Homiel u najbližejšyja niekalki dzion sajt Biełaruskaj čyhunki paviedamlaje: «Miescaŭ niama».
Na staličnym čyhunačnym vakzale ŭ niadzielnuju ranicu — zvykłaja mituśnia, a na płatformie, kudy voś-voś pavinien pryjści ciahnik «Sankt-Pieciarburh—Brest», niamała tych, chto sustrakaje. Pryčapnych vahonaŭ da Minska ŭ składzie cełych šeść, i na biehły pohlad, siarod paŭsonnych pasažyraŭ značna bolš mužčyn. I choć, viadoma, nichto ź ich nie vychodzić z płakatam «nie vajnie», sioje-toje možna zrazumieć, prosta spyniŭšysia i prysłuchaŭšysia da ludskoha patoku.
— Dy im načchać, što ja dyzajnier! — razdražniona havoryć pa telefonie kałarytny siniavałosy chłopiec. — Ja dla ich hramadzianin mužčynskaha połu, ulikovaja adzinka ŭ śpisie. Na adras baćkoŭ prynieśli. Viadoma, mianie tam niama. Usio, pakul, kali budzie mahčymaść narmalna pahavaryć, pieratelefanuju.
Nievialikaja hrupa maładych mužčyn abmiarkoŭvaje, što tut ciaplej, čym u Piciery, i što paspać udałosia nie ŭsim, tamu što «była pahałoska, što pojduć pamiežniki pa vahonie».
Usie jany, padobna, u kursie, kudy dalej iści i jechać — na liślivyja prapanovy taksistaŭ adhukajecca tolki adna maładaja para, jakoj treba ŭ pryharad. Mnohija ŭ kursie, dzie abmieńnik, kamiera zachoŭvańnia, najbližejšy fastfud — ci to ŭ Minsku nie ŭpieršyniu, ci to zahadzia vyvučyli pytańnie.
Litaralna praź piatnaccać chvilin na pieršy puć prybyvaje firmovy ciahnik Maskva — Minsk, i tut karcinka mianiajecca. Na pieronie, akramia tych, chto sustrakaŭ, nie śpiašajučysia špacyrujuć adrazu try milicejskija patruli, biez ahresii, ale z asablivaj cikavaściu razhladajučy tych, u kaho ŭ rukach tablički ź imionami. (imiony i proźviščy, darečy, spres mužčynskija).
Zaŭvažyŭšy pavyšanuju ŭvahu, adzin z tych, chto sustrakaje, prybiraje list u kišeniu i piša patrebnaje proźvišča na ekranie smartfona. Dakumienty, zrešty, ni ŭ kaho nie praviarajuć.
Natoŭp raśsiejvajecca na dziva chutka. Asobnymi astraŭkami stajać tolki pažyłyja turystki, jakija źbirajuć «svaich» — tych, chto jedzie ŭ adzin z raśpijaranych biełaruskich sanatoryjaŭ, niekalki siemjaŭ ź dziećmi dy niervova kurać u kuryłcy mužčyny roznaha ŭzrostu.
— Pravilna zrabiŭ, što pryjechaŭ, — pierachaplaje ŭ maładoha chłopca častku sumak pažyły mužčyna. — I nie słuchaj nikoha nakont sumleńnia, jaho ŭ tych niama, chto «žyvoje miasa» źbiraje. Pakul u mianie pabudzieš, padumajem, jak dalej być.
U procilehłym kirunku śpiašajecca maładaja para z zaplečnikami:
— Tolki ja ciabie prašu, biez voś hetaha «Biełoruśsija», — stroha pramaŭlaje dziaŭčyna spadarožniku.
Juryj — biełarus, jaki pracuje na mižnarodnuju kampaniju — u Rasii pa pracy byvaje raz na dva tydni. Niekalki dzion tamu jakraz viarnuŭsia z čarhovaj kamandziroŭki dadomu ciahnikom, tamu što kvitkoŭ na samaloty nie było.
— Jechaŭ na «Łastaŭcy» (chutkasny ciahnik), u maim vahonie i susiednim siadziačym było vielmi šmat maładych chłopcaŭ, adčuvałasia davoli niervovaja abstanoŭka — bajalisia, maŭlaŭ, buduć pravierki ŭ darozie, i mohuć źniać ź ciahnika. Ale dajechali jak zvyčajna.
U Maskvie, pa słovach Juryja, «zdajecca, jašče nie da ŭsich dajšło, što adbyvajecca»:
— Znajomy paprasiŭ parady, ci nie adpravić jamu syna «pierasiedzieć» u biełaruskuju pravincyju, kudy-niebudź u hłuš. Pryjšłosia rastłumačyć, što «hłuš» pa maskoŭskich mierkach — heta adno, a hłuš pa-našamu — heta maleńki haradok abo vioska, u jakoj usie adzin adnaho viedajuć i čužynca imhnienna prykmieciać, tak što zhubicca jak raz praściej u Minsku.
***
Minčanka Iryna ŭ biznesie zdačy kvater užo amal dziesiać hadoŭ — kaža, što ažyjatažny popyt mienavita ad rasijan byŭ 21-22 vieraśnia, kali za dzień pastupiła niekalki dziasiatkaŭ zvankoŭ.
— Nakolki ja razumieju, jany taksama manitorać našy naviny i, daviedaŭšysia, što mohuć zacikavicca arandatarami kvater, prosiać znajomych biełarusaŭ, kab tyja aformili zdym na siabie. Tamu ciapier ja nie mahu z upeŭnienaściu skazać, šmat ci mała siarod zdymščykaŭ mienavita rasijan — dumaju, bolš, čym raniej, ale kab popyt byŭ zališnie vysoki i ceny prosta ŭźlacieli da niabiosaŭ — takoha niama.
Da mianie pakul siłaviki nie źviartalisia za niejkaj infarmacyjaj, chto i što zdymaje, ale nie vyklučaju, što mohuć raspytvać susiedziaŭ.
Taksisty taksama nie zanadta achvotna dzielacca ŭražańniami pra klijentaŭ z RF, ale na ŭmovach ananimnaści niekalki čałaviek paćviardžajuć: sapraŭdy, «turystaŭ» stała bolš, i ŭ apošnija dni amal usie jany imknucca nie pakidać ličbavych śladoŭ — vyklikajuć mašyny adny ludzi, a jeduć inšyja, i raspłačvajucca najaŭnymi.
— U aeraport sa mnoj nichto nie jeździŭ, u asnoŭnym pa horadzie, i hrašyma nie kidalisia, jak, pamiatajecie, było z uschodnimi mihrantami, — kaža adzin z kiroŭcaŭ-«pryvatnikaŭ». — Jak mnie padałosia, bolšaść jeduć da nas prosta jak u pierasadačny punkt, pakul u aeraporcie nie pačali razvaročvać.
A tyja, chto metanakiravana zastajecca ŭ krainie, u asnoŭnym pryjechali nie prosta tak, a da kahości — svajaki, siabry, dziaŭčaty. I jany pakul nie zanadta razumiejuć, što buduć rabić dalej.
Kamientary