«Mnie nie soramna!» Žurnalistka Ludmiła Maślukova raspaviała, jak u 1990-ja absłuhoŭvała to ŭładu, to apazicyju, to znoŭ uładu
Žurnalistku Ludmiłu Maślukovu možna nazvać lehiendarnaj, i heta budzie praŭdaj: jana rabiła materyjały razam ź Viktaram Hančarom i brała intervju ŭ Łukašenki, kali heta jašče nie było mejnstrymam. Taksama Maślukovu možna nazvać adyjoznaj — i heta budzie praŭdaj taksama, bo jana adkryta kaža, što zajmałasia «absłuhoŭvańniem» to ŭłady, to apazicyi, to znoŭ ułady…
Siońnia Maślukovaj 69 hadoŭ. Padrabiaznaści svajho burnaha minułaha jana raspaviała ŭ vialikim intervju «Našaj Nivie».
«Naša Niva»: Vy pačynali z zavodskaj «šmattyražki», paśla trapili ŭ «Savieckuju Biełoruśsiju». Raskažycie jak.
Ludmiła Maślukova: Ja pačynała pracu ŭ haziecie Traktarnaha zavoda. Ale treba było jašče zavieści dzietak. Ja skončyła ŭniviersitet u 25 hadoŭ, času zastavałasia nie tak šmat. I kali pracavała ŭ haziecie «Traktar», to naradziła dvaich, adnaho za adnym, i paśla rvanuła: pierajšła namieśnikam redaktara na zavodskuju hazietu MAZa, paśla ŭ «Viačerni Minsk» i paśla ŭ «SB».
«Savietskaja Biełoruśsija» była surjoznaj hazietaj z hihanckim nakładam. Ja chacieła zajmacca analitykaj, publicystykaj, atrymać status kałumnista ci śpieckara.
U «SB» ja trapiła, kali mnie było ŭžo 32. Heta byŭ 1984 hod. Ja adpraŭlała tudy zajaŭki jašče padčas pracy ŭ zavodskich vydańniach, ale hałoŭny redaktar Alaksandr Zinin kiravaŭ aŭtarytarna i žorstka. Jon adkazvaŭ mnie tak: «Ja žančyn nie biaru».
I ja pačała pisać ŭ «SB» probnyja artykuły ŭ roznyja adździeły. Paśla adnoj publikacyi mianie zaŭvažyŭ Iosif Siaredzič, tady jon byŭ pieršym namieśnikam u «SB». Jon mianie zabraŭ, i ja trapiła ŭ adździeł listoŭ. Heta była katastrofa ŭ niejkim sensie: listoŭ išło vielmi šmat, było ciažka. Plus treba było zdavać spravazdačy i ahlady ŭ CK — pra što ludzi pišuć u tych listach. Praŭda, jak ja vyśvietliła, hetyja spravazdačy paśla nichto i nie čytaŭ.
Ja chadziła da Zinina i jenčyła, kab mnie dali sapraŭdnuju žurnalisckuju pracu. Ale adździeł listoŭ ja narešcie pakinuła tolki tady, kali Zinin syšoŭ z pasady hałoŭnaha redaktara. I tady ja ŭžo pačała pisać pra toje, što chacieła.
«NN»: Možacie akreślić plusy i minusy savieckaj žurnalistyki?
ŁM: Minusaŭ było bolš. Pavolnaja, tuhadumnaja praca: za miesiac zrobić čałaviek dva «padvały», vialikija artykuły ŭnizie hazietnaj pałasy — i nibyta narmalna. Naviny jak žanr byli ŭ zaniapadzie, siensacyja ličyłasia durnym tonam. Rasśledavańni tolki ŭ miežach dazvolenaha, i lubyja ŭzhadki ŭ tekście Minabarony ci KDB treba było ŭzhadniać z cenzaram.
Treba było słavić čałavieka pracy. Heta jašče ładna, bo čałavieka pracy ja pavažała zaŭsiody, ale ž heta było vielmi adnastajna.
Tamu ja ŭziała sabie kryminalnuju temu, jakaja tady była nie nadta papularnaj i raspaŭsiudžanaj, pracavała ź Minskim rajadździełam milicyi i pisała adtul repartažy pa sieradach. Maja rubryka tak i nazyvałasia: «Kryminalnaja sierada».
Plusy savieckaj žurnalistyki… Analityka. Siońnia jaje ŭvohule niama.
Praŭda, ja haziety nie čytaju z 2003 hoda, kali syšła z prafiesii. Ale toje, što baču pa TB ci ŭ sacsietkach, — analityki niama.
Raniej pisali lepš: litaraturny styl byŭ, i kožny žurnalist vypracoŭvaŭ svoj styl.
Vola była. Ty rabiŭ toje, što da ciabie nichto nie rabiŭ, bo mianiaŭsia čas, dziorzkaść časam navat padtrymlivałasia načalstvam.
Uvohule, pryncypovaje adroźnieńnie ŭ tym, što raniej u centry ŭvahi byŭ čałaviek. A siońnia ŭ centry ŭvahi padzieja.
«NN»: A raskažycie pra Čarnobyl. Jak daviedalisia pra katastrofu, što kazali ŭ žurnalisckich kołach, što možna było pisać pra heta ŭ savieckaj presie, što nielha?
ŁM: Ranicaj 26 krasavika ja pryjšła na pracu ŭ «Sovietskuju Biełoruśsiju», padniałasia na treci pavierch. I biažyć pa kalidory Ira Hurynovič, jakaja ŭznačalvała adździeł prapahandy ŭ «SB», i kryčyć: «Začynicie fortki! Uzarvałasia atamnaja stancyja!»
Ja ličyła Iru takim dzivakavatym čałaviekam, nu, dumaju, nie moža ž być. Ale pad kaniec dnia stała zrazumieła, što adbyłosia štości sapraŭdy trahičnaje i hrandyjoznaje.
Uvieś Dom presy hudzieŭ jak vulej, ludzi abmiarkoŭvali naviny pamiž saboju. Viedali, što heta byŭ Čarnobyl, viedali, što była avaryja… i bolš ničoha nie viedali. Usie — ad redaktaraŭ da karespandentaŭ — byli ŭ razhublenaści, bo nie razumieli, jak reahavać.
«NN»: A niejkija zahady byli ad načalstva? Pisać pra heta ci, naadvarot, nie pisać?
ŁM: Zinin, moža być, i mieŭ niejkuju infarmacyju i źviestki, ale nam jon ničoha nie kazaŭ zusim. Zadańniaŭ pisać na temu taksama nichto nikomu nie davaŭ.
«NN»: Strašna nie było?
ŁM: Nie. My ličyli, što Minsk chvala nie nakryje, ličyłasia, što ŭ stalicy niama radyjacyi, a paciarpieli Homielskaja vobłaść, Mahiloŭskaja, nu i terytoryi Ukrainy.
Pacichu my źviazvalisia z byłymi kalehami, jakija pierajšli pracavać u maskoŭskija vydańni. Jany mieli bolš infarmacyi. Ale ŭ pieršyja dni my ŭsie byli razhublenyja, heta hałoŭnaje, što ja pamiataju. Jod ja nie jeła, dziaciej nie vyvoziła… Paniki taksama nie było.
Dy ja i nie ŭjaŭlała maštab trahiedyi. Infarmacyja pra heta prasočvałasia pa krupinkach. My pačali ŭnikać, što takoje stroncyj, što takoje cezij…
Niekalki našych supracoŭnikaŭ pajšli likvidatarami. Abjavili zbory i zabrali ŭžo darosłych, tych, chto daŭno adsłužyŭ u vojsku i byŭ u zapasie. Heta było prymusovym mietadam.
Pamiataju ci to historyju, ci to aniekdot z tych časoŭ. Našyja jechali ci to na rasčystku terytoryj pobač z Prypiaćciu, ci to na zamiery radyjacyi ŭ vioskach… Jeduć, bačać: pole, a na im mužyk paśvić karovu. I karova niejak vielmi dziŭna bliščyć na soncy. Žurnalisty ž cikaŭny narod, spynilisia, padyšli.
Akazałasia, što mužyk svaju karovu abmataŭ usiu cełafanam, «kab radyjacyja nie ŭziała». Ale toje, što jaho karova jeła zabrudžanuju travu, jon nie razumieŭ.
Adna žančyna ź vioski pytałasia: «A kali ŭziać radyjacyju i prakipiacić, paśla jašče prakipiacić i jašče? Jana chutčej raspadziecca?»
Heta ŭsio kaža pra toje, što ludzi nie byli infarmavanyja. Bo da takoj katastrofy nichto nie byŭ hatovy — ni ŭ viarchach, ni ŭ nizach.
***
«NN»: Vy kazali, što nie čytajecie haziety z 2003 hoda. Zusim?
ŁM: Tak, u rukach nie trymaju. Hladžu televizar, analityčnyja ahlady.
«NN»: A što mienavita? Sałaŭjova-Kisialova? Ci «Kontury»?
ŁM: Biełaruskaje telebačańnie zusim nie hladžu. Jano takoje niecikavaje, pravincyjnaje, učarašniaje… Hetyja dyktary ź viečna posnymi fizijanomijami… Mnie nie chočacca.
«NN»: Biełaruskaje TB, kaniečnie, nie ŭzor prafiesijanalizmu, ale jano choć pra našyja prablemy, u adroźnieńnie ad rasijskaha.
ŁM: Oj, a to ja ich nie viedaju, hetyja prablemy.
«NN»: A što hladzicie z rasijskich pieradač?
ŁM: Kisialova. Iradu Ziejnałavu.
Kisialoŭ mnie cikavy. Daloka nie zaŭsiody, ale časam pahadžajusia ź im. Jon biezumoŭna tendencyjny, ale ž…
«NN»: A chiba ž siońnia hetaje rasijskaje TB nie takaja ž jaŭnaja prapahanda, jak była ŭ saviecki čas?
ŁM: A siońnia prapahanda va ŭsim śviecie takaja ž. U Štatach, va Ukrainie mocnaja antyrasijskaja prapahanda, u Prybałtycy. U Rasii prapahanda antyamierykanskaja, plus pazityŭnaja prapucinskaja. U nas — pastajannaja łukašenkaŭskaja. Niejtralnych terytoryj nie zastałosia.
Ja pamiataju, jak «Jeŭrańjus» aśviatlaŭ padziei va Ukrainie, kali byŭ kryzis, Majdan. Tak užo padśviečvali apazicyju, ale nivodnaha słova nie davali z boku Janukoviča ci jaho kamandy. Tolki hieroi, tolki taja «advažnaja sotnia»! I heta tak prymityŭna, pravincyjna, na ŭzroŭni biełaruskaha TB.
«NN»: U vas biełaruskaje TB — heta niejki prykład uzornaha ŭbostva, atrymlivajecca.
ŁM: Nie, jano nie ŭbohaje. Jano mienavita pravincyjnaje. U čymści jano navat miłaje, bo strymanaje, nie lepić siensacyj, nie naviazvaje durnuju i pošłuju papsu… Tam zusim adstoju niama. Ale jano mnie niecikavaje: niama navizny, niama dramaturhii.
***
«NN»: Vy chiba nie pieršy žurnalist, jaki źviarnuŭ pilnuju ŭvahu na tady jašče deputata Łukašenku. Čym jon vas tak začapiŭ?
ŁM: Jon byŭ uzbudžalnikam pastajannaha niepakoju ŭ parłamiencie, byŭ vielmi admietny. U jaho była charyzma, i jon kazaŭ pra toje, što mianie chvalavała: pra pieradzieł majomaści, kryminalizacyju krainy, pra novyja kapitały.
I ja, jak čałaviek kamunistyčnych pohladaŭ, usprymała hetuju «ździełku vieka» i rabaŭnictva tak ža, jak i jon.
«NN»: «Ździełka vieka i rabaŭnictva» — heta vy pra što? Pra razvał SSSR?
ŁM: Nie, pra pieradzieł majomaści i rabavańnie krainy. Ja hetaha vielmi bajałasia. Hetaha i radykalnaha nacyjanalizmu. Mianie pałochaŭ Paźniak sa svajoj rusafobijaj. Ja ž rasijanka, ja rodam z rasijskaj hłybinki, ja vučyłasia ŭ Maskvie, u MDU. I ja nie zmahu ad hetaha admovicca nikoli. Heta maje karani.
A razvał Sajuza dla mianie byŭ asabistaj trahiedyjaj. Bo ja naradziłasia ŭ Sajuzie i jon mnie daŭ usio, što mahčyma: hodny ŭzrovień žyćcia ŭ haradku na Kubani, dzie ja naradziłasia i vyrasła. Daŭ šaniec z dalokaj paŭdniovaj pravincyi prabicca na fakultet žurnalistyki ŭ MHU.
«NN»: I što, siońnia, z vyšyni 69 hadoŭ, vy ŭsio jašče čałaviek kamunistyčnych pohladaŭ?
ŁM: Biezumoŭna. Ja padtrymlivaju kamunizm jak ideju. Ale toje, jak jaho ažyćciaŭlali, padtrymlivać ciažka i składana. Stalinizm i represii — heta niemahčyma padtrymlivać. Brežnieŭski zastoj — kašmar i marazm.
Jak ideja, na maju dumku, kamunizm — dobraja alternatyva siońniašniamu paradku ŭ śviecie. Ale ludzi zachacieli žyć tak. Ja nie vieru, što chtości tam razvaliŭ SSSR. Ludzi sami zachacieli pieramienaŭ, zachacieli svabodaŭ.
«NN»: Vierniemsia da Łukašenki. Na pieršych prezidenckich vybarach hałasavali za jaho?
ŁM: Nie, za Kiebiča.
Łukašenka ŭznačaliŭ antykarupcyjnuju kamisiju, kali byŭ deputatam. I ja pracavała razam ź im nad tekstam dakłada. Tam ja paznajomiłasia z Vasilom Novikavym, jaki byŭ analitykam u Łukašenki.
My pracavali nad pramovaj u maim kabiniecie ŭ Domie presy. I jon čytaŭ tekst pramovy, jaki my napisali z Novikavym, i kazaŭ: «A voś tut ja ŭstaŭlu svoj ficil!» I jaho hetyja ficili zrabili siensacyju, a nie naš tekst. Bo ŭ nas była faktałohija, a ŭ jaho — emocyi, napor.
A paśla na vybarach Łukašenka vykarystoŭvaŭ antykarupcyjny dakład u svaich vybarčych metach jak ščyt. A ja chacieła, kab byli realnyja dziejańni pa temie.
Paśla była historyja, kali Łukašenka, Ciciankoŭ i Šejman jechali na biełym «miersiedesie» i ich niby abstralali. I paśla jany pajechali ŭ łaźniu! Była pres-kanfierencyja, siadzieŭ Vania Ciciankoŭ, štości tam blajaŭ žałasna… Ja zrazumieła, što heta była insceniroŭka, samastreł. Hledziačy na toje, što jany raskazvali, što było paśla… ja ŭpeŭnienaja, što heta była «razyhroŭka».
A Kiebič byŭ prystojny čałaviek. Ale ja razumieła, što jon nie projdzie.
Łukašenka byŭ na kani, supiernikaŭ u jaho nie było.
«NN»: Siońnia nie škadujecie, što vyjhraŭ Łukašenka? 25 hadoŭ prajšło, jakija plusy i minusy, na vaš pohlad?
ŁM: Nie, nie škaduju. U kancy 1990-ch ja jeździła ŭ Rasiju i bačyła, što tam. Maje baćki siadziać bieź śviatła, bo adklučajuć elektryčnaść. Piensii to płaciać, to nie płaciać… Hrošaj niama, siastra ź siamjoj biaduje… Maja siabroŭka dziacinstva piače chleb doma, bo zamiest hrašovaj dapamohi na dziaciej joj vydali miech muki… Voś čym tam paviarnułasia «rynkava-buržuaznaja revalucyja».
A Łukašenka heta strymaŭ. My paźbiehli hetaj prorvy.
Pra Łukašenku kažuć, što voś, siadzić 25 hadoŭ na pasadzie. Va Ukrainie vuń mianiajucca prezidenty. Užo było 6. I dzie hetaja kraina siońnia i što ź joju adbyvajecca? Tak što chaj Łukašenka siadzić.
A minusy… Niaźmiennaść ułady — heta i kiepska. I dobra, i kiepska. Bo adzin čałaviek maje abmiežavany patencyjał. I kali ŭłada doŭha nie mianiajecca, niepaźbiežna pačynajecca zastoj. A kraina musić raźvivacca dynamična.
Ale ja bajusia źmienaŭ va ŭładzie, bo pryjdzie prydurak, prabačcie, horšy za Łukašenku, nałamaje drovaŭ, i kryzis dastaniecca maim dzieciam, jakim siońnia kala 40.
«NN»: I što tady, chaj jon pieradaje ŭładu dzieciam?
ŁM: Ja kateharyčna suprać. Ułada — usio ž nie spadčyna. Patrebny pierajemnik, ale lepš by nie svajak.
***
«NN»: U pačatku 1990-ch vy pracavali ŭ «Savieckaj Biełarusii», i davoli paśpiachova: pisali voś dakłady maładomu Łukašenku. Čamu syšli i jak akazalisia ŭ supraćlehłym łahiery, u «Narodnaj voli»?
ŁM: Ja syšła z žurnalistyki ŭ daradcy vice-śpikiera Novikava. Bo chaciełasia prysutničać pry padziejach, nazirać usio na svaje vočy, znutry. Žurnalist ža za kulisami nie byvaje.
A paśla ruchnuŭ Viarchoŭny Saviet, maich prasunutych kamunistaŭ razam ź libierałami vykinuli na vulicu.
U «SB» tady ŭžo byŭ redaktaram Pavieł Jakubovič. Mianie jon by i na hanak nie puściŭ, bo my z Novikavym pisali artykuły suprać prezidenta.
A mnie kateharyčna patrebnaja była praca. Na mnie muž-piśmieńnik, dzieci-padletki, baćka muža z nami žyŭ…
Treba karmić siamju. Nas, daradcaŭ apazicyjnych palitykaŭ, skaracili. I ja pazvaniła Siaredziču. Kažu: chaču da ciabie na pracu. Jon kaža: vaźmu, ale nijakich tvaich kamunistyčnych pierakanańniaŭ!
Adkazvaju: budu prapahandziravać libieralizm!
Ja sabie skazała tak: hałoŭnaje zarobak, praca, a paśla raźbiaromsia. Ja pajšła da libierałaŭ i pačała ich absłuhoŭvać. Maja zadača była prasłaŭlać libieralizm i abstrelvać uładu. Adznaču, što niejkija libieralnyja kaštoŭnaści mnie byli blizkija, svaboda słova, naprykład. Chapała i zvyčajnaj žurnalisckaj pracy.
Ja pisała, pisała… Ale šmat u čym heta było suprać sumleńnia. Ja adčuła, što heta, kali ty pišaš nie ad dušy. Atrymlivałasia zvonka, ja ŭmieła padavać i raskryvać ludziej.
Ale z časam mnie tam nadakučyła.
«NN»: Chodziać čutki, što Łukašenka skazaŭ vam, što nie ŭ tuju hazietu vy trapili.
ŁM: Było.
Na vialikaj sustrečy biełaruskich i zamiežnych žurnalistaŭ z Łukašenkam prysutničała i ja ad «Narodnaj voli». Siaredzič daručyŭ mnie zadać niejkaje kavierznaje pytańnie. Ja padyšła da mikrafona, štości tam viaknuła… Łukašenka mnie kaža na ŭsiu zału: «Ludmiła, što ty tam robiš u hetaj haziecie? Ty talenavity žurnalist, idzi ŭ «Savieckuju Biełarusiju»!
Jakubovič byŭ tam, ale pramaŭčaŭ.
I paśla ja trapiła na surjoznuju apieracyju. Lažu ŭ balnicy i dumaju: płaciać mnie ŭ «Narodnaj voli» aficyjna mizer, a ja ŭžo nie maładaja dziaŭčynka, treba pra piensiju dumać.
I synu chutka ŭ armiju, atrymlivajecca, jon tam budzie abaraniać krainu, a ja tut na hrošy dziadźki Sorasa budu krainu padryvać?
«NN»: Padryvać krainu?
ŁM: My ž tolki heta i rabili! Padryvali, krytykavali biazbožna i biez kanca. Inšaja sprava, što padarvać nie mahli, heta jak brech z padvarotni. Nam było viesieła, ale ni na što my paŭpłyvać nie mahli. Ułady nas surjozna nie ŭsprymali.
Nu i plus mnie nadakučyła. Akcyi pratestu, biaskoncyja, adnolkavyja, małaludnyja, nikomu nie cikavyja… A ja musiła natchniona pisać pra ich…
Ja była jak «Biespasažnica». Tolki jana kachańnie šukała, a ja svabodu słova. I nidzie nie znajšła: tam pry ŭładzie, tut pry sponsarach… Kudy padacca biednamu žurnalistu?
I ja vyrašyła, što niama roźnicy, dzie adpracoŭvać hanarar. Dyj u «SB» jon bolšy, biez kanviertaŭ, aŭdytoryja bolšaja, bolšyja tyražy. Pajdu, dumaju, pahladžu ź inšaha boku na toje, jak žyvie Biełaruś pry Łukašenku.
I pryjšoŭ niejak u redakcyju «Narodnaj voli» niejki biznesmien. Tady ž mabilniki byli redkaściu. Ja paprasiła ŭ biznesmiena mabilnik, padniałasia na pavierch i nabrała Jakuboviču. Kažu: voźmieš mianie na pracu? Kaža: vaźmu. Heta tamu, što była prapanova Łukašenki, sam Jakubovič by ŭziać mianie nie rašyŭsia b.
«NN»: Atrymlivajecca, vy daŭžnik Łukašenki.
ŁM: Heta jon moj daŭžnik! Hetaj prapanovaj pracy ŭ «SB» jon mnie adpłaciŭ za tyja intervju, kali pra jaho jašče nichto nie viedaŭ, a ja pra jaho pisała. Liču, my kvity.
Z boku Łukašenki słovy pra «SB» byli vielikadušnym učynkam. Bo kali pačytać, što ja pisała pra jaho…
«NN»: A vam nie soramna?
ŁM: Za što?
«NN»: Spačatku ŭ «SB» vy plažyli apazicyju. Paśla razam z kamunistami plažyli ŭładu i prasoŭvali kamunizm. Paśla prasoŭvali «libierałaŭ» i «nacyjanalizm», plažyli ŭładu i kamunistaŭ. A paśla viarnulisia ŭ «SB» i pačali plažyć i apazicyju, i libierałaŭ, i kamunistaŭ…
ŁM: Jak skazaŭ mnie adzin z namieśnikaŭ u «SB», «ciabie siudy kileram uziali, pracuj, adstrelvaj apazicyju!».
Mnie nie soramna nikolki. Ja była paŭsiul i ŭsio bačyła, była ŭ epicentry, była ŭdzielnikam padziej.
«Narodnaja vola» — pryvatnaje vydańnie. Paśla partyjnych vydańniaŭ cikava było pahladzieć, što heta takoje.
«NN»: Ale jak ža vašyja ŭłasnyja pohlady?
ŁM: Ja pisała šmat pra što jašče: i pra simfaničnyja arkiestry, pra žančynu ŭ žurnalistycy…
«NN»: A ŭ «SB» vy narešcie adčuvali siabie kamfortna?
ŁM: Heta taksama byŭ kampramis z sumleńniem. Ja pajšła tudy dziela zarobku, dziela maštabu vydańnia, nu i absłuhoŭvać viertykal. I hetaje absłuhoŭvańnie dla mianie było dastatkova ciažkim, ale ja ščyra heta adpracoŭvała.
Pisała, što zahadana: pra narodny kantrol, prafsajuzy… Ale zapału nie było, ja pracavała ŭžo ŭ paŭruki. Maja meta była dasiadzieć da piensii i syści z žurnalistyki.
Ja razumieła canu usich raźmienaŭ. Siaredzič mnie kazaŭ: «Ty hublaješ svoj tvar», — ale ja adkazvała, što zatoje ja zachoŭvaju siabie.
Paciarpieli čytačy, kaniečnie. Kali ja pracavała na libierałaŭ u «Narodnaj voli», čytačy pisali mnie listy, nasili kvietki… Ale ja ich padmanvała. Bo nie ad dušy pisała ŭsio heta. Ja padavała libierałaŭ tak, jak jany chacieli, i čytačy dumali, što ja taksama takaja. Ale ja była sama pa sabie, i naležała tolki sabie, i nikomu majo piaro nie było pradadziena nazaŭždy. Mianie zaprašali ŭ fondy, adkryć škołu žurnalistyki, ale ja admaŭlałasia, kab nie było surjoznaj finansavaj zaležnaści. Adpracavała svajo, atrymała svajo — i ŭsio.
«NN»: Nie škadujecie, jak skłałasia vaša karjera ŭ vyniku?
ŁM: Vy što?! Ja liču, što bliskuča ŭsio skłałasia.
«NN»: A siońniašniuju «Savieckuju Biełarusiju» čytajecie?
ŁM: Nie, nikoli nie adkryvała paśla taho, jak syšła. Paśla 5 maja 2003 hoda.
***
«NN»: Nazavu niekalki imionaŭ, acharaktaryzujcie ich, kali łaska.
Viktar Hančar?
ŁM: Jarki, razumny, małady pryhažun…
My ź im pisali materyjał dla «Narodnaj Voli».
Jon byŭ jak čort z tabakierki. Jaho vyhnali z CVK, jon źnik. Zdajecca, u Litvie, kažuć… Paśla raptam źjaŭlajecca ŭ redakcyi «Narodnaj voli». Chacieŭ dać vialikuju surjoznuju publikacyju z «nakatam» na ŭładu. U jaho ahromnisty zbornik parušeńniaŭ ułady, jakija dapuściŭ Łukašenka, i heta ŭsio treba było raśpisać, dać strašny prahnoz. I my ź im pisali hety artykuł dniami i načami.
Hančar padavaŭ bliskučyja nadziei. Bliskučy aratar, jon byŭ maksimalna ambicyjozny, umieŭ zahavaryć i začaravać aŭdytoryju. Ale jon heta rabiŭ jak rafiniravany intelihient. Jon moh začaravać parłamient, ale nie moh začaravać kałhas ci KDB, jak heta rabiŭ Łukašenka. Bo Łukašenka byŭ adnym z naroda. Za Hančarom pajšli b libierały, studenty, prafiesary, dziejačy mastactvaŭ… Viarški hramadstva. A ich nikoli nie chopić, kab pieramahčy ŭ hałasavańni.
«NN»: Zacharanka?
ŁM: Viedała jaho tolki jak ministra ŭnutranych spraŭ. U hetym jon byŭ vielmi dobry. Tady ž lutavali bandyty samych roznych nacyjanalnaściaŭ na našych darohach, spyniali hruzy. I Zacharanka z hetym razabraŭsia.
«NN»: A źniknieńnie ich?
ŁM: Nie viedaju. Fakt zabojstva nie byŭ vyznačany ci dakazany. Nieviadoma, što ź imi zdaryłasia.
«NN»: Pavieł Jakubovič?
ŁM: O, Pavieł Izotavič, nie čałaviek, a kazka! Ja jaho pavažaju za talent, jon bliskučy publicyst, sarkastyčny. My ź im ludzi adnaho času.
Jakubovič vielmi razumny čałaviek, encykłapiedyčnych viedaŭ u roznych halinach. Caradvorac, dypłamat. Jon moža padabrać kluč da luboha surazmoŭcy, vielmi abajalny čałaviek.
Kaniečnie, jość u jaho rysy, jakija mnie nie padabalisia. Jon nadta žorstki kiraŭnik, pryčym vykarystoŭvaŭ dziŭnyja mietady. Čałavieku vynosić heta było ciažka. U «SB» časam usio, zdajecca, było narmalna, pracuješ… I tut raptam tvaje artykuły zavaročvajucca, i Jakubovič, i ŭsia viarchuška «SB» raptam pierastajuć z taboju vitacca i razmaŭlać. I ty siadziš i nie viedaješ, u čym prablema. A prachodzić čas — i ŭsio stanovicca narmalna, nibyta i nie było ničoha.
Jon padviarhaŭ rabotnika astrakizmu i ničoha nie tłumačyŭ. Heta było vielmi pryniźliva. Tak nielha ź ludźmi, jak ja liču.
«NN»: Zianon Paźniak?
ŁM: Jon ličyŭ mianie voraham. Ja kazała: nie ŭtrymajecca simvolika, jakuju vy hvałtoŭna naviazvajecie ludziam! Nielha biełaruskuju svabodu vyroščvać u amierykanskaj prabircy, jak vy chočacie!
Ja patrašyła ŭsie jaho idei, asabliva jaho rusafobiju.
I Paźniak ža źliniaŭ za miažu pad pahrozaj aryštu! Jamu pahražała, zdajecca, administratyŭka niejkaja. Heta, ja liču, jon prosta zbajaŭsia.
Ja jaho pieramahła.
«NN»: Fiaduta?
ŁM: O, jaki miły čałaviek! Charastvo!
Jon puškinist, doktarskuju pisaŭ, a heta niaprosta — skazać štości novaje pra Puškina. U jaho vydatny styl, satyryčny dar, sarkazm, analityka jaho…
Była historyja, kali deputat Antončyk padrychtavaŭ antykarupcyjny dakład, redaktar «SB» Asinski zachacieŭ jaho nadrukavać. Ja pabiehła, zabrała hety dakład u Paźniaka — adziny raz u žyćci, kali Paźniak pahladzieŭ na mianie z uchvaleńniem.
I paśla ja pazvaniła Fiadutu, jon pracavaŭ va ŭpraŭleńni infarmacyi Administracyi prezidenta. Ja skazała, što budzie drukavacca hety dakład. Fiaduta kuryravaŭ presu, i redaktar daručyŭ mnie jaho papiaredzić.
Fiaduta pačaŭ kazać: nie drukujcie, davajcie damovimsia… Jon pryjechaŭ da nas, my havaryli paŭtary hadziny, ale tak i nie damovilisia. Hałoŭny redaktar Asinski pajechaŭ dadomu, i jamu nibyta pazvanili z drukarni i skazali: dakład źniali z pałasy pa rasparadžeńni Fiaduty, što rabić? I redaktar adkazaŭ: drukujcie tak, chaj zastajecca pustoje miesca. Vyjšła «SB» ź biełaj plamaj, byŭ skandał. Paśla redaktary palacieli z pasadaŭ…
«NN»: Iosif Siaredzič?
ŁM: Bolš enierhičnaha čałavieka ja nikoli nie sustrakała. Jon nastolki zachopleny hazietnaj spravaj, što nikoli nie moh supakoicca. Heta jaho los, pa vialikim rachunku. I Łukašenka jaho pavažaje za stojkaść i viernaść idejam i ramiastvu. Chaj heta i biessensoŭna, bo kali i źjavicca sapraŭdnaja apazicyja, to my ci to nie dažyviom, ci to budziem užo dychać na ładan.
«NN»: Piatro Marcaŭ?
ŁM: Jaho ja pavažała zdalok. Vialiki talent vydaŭca, redaktara, biznesmiena. Na toj momant jaho «BDH» i «Imia» byli vydatnymi miedyja zachodniaha ŭzoru, jakija pišuć pra isteblišmient. Moj šef, Novikaŭ, deputat, zaŭsiody prasiŭ nabyvać jamu hetyja vydańni. Kožny ŭ Viarchoŭnym Saviecie pačynaŭ dzień z «BDH» i «Imia», čytaŭ tam pra siabie.
«NN»: Lidzija Jarmošyna?
ŁM: My ź joju ščylna supracoŭničali, kali ja aśviatlała prezidenckija vybary. Jarmošyna vielmi vytrymanaja, žaleznaja łedzi. I jana ščyra pierakananaja ŭ svajoj pravacie, vieryć u toje, što robić. Bo razmovy pra falsifikacyju vybaraŭ — heta bajka apazicyi, ja liču.
«NN»: Za Łukašenku hałasuje šmat chto, tak. Ale nie amal 90%, jak jamu malujuć.
ŁM: A heta toje, što ja nazyvaju maleńkimi chitrykami.
«NN»: Heta nie maleńkija chitryki. Heta pramy padman.
ŁM: Nu kali pałova nasielnictva pryjšła na vybary i vybrała Łukašenku, to jon zakonny prezident. I kali jon namalavaŭ sabie 80%, to heta palityčnaja hareźlivaść, ale nie bolej za toje. Bo jaho ž abrali prezidentam! Jon ža nie pieramaloŭvaje 20% na 70%, bo heta ŭžo surjozna, heta kranty.
Dy i kali pahladzieć ź jurydyčnaha punktu hledžańnia, ci złačynstva heta?
«NN»: Padmiena adnych ličbaŭ na inšyja — heta padman, chiba nie?
ŁM: Heta padman. Ale nie złačynstva!
Kamientary