U Indyju dzikunom
Źjeździła Kaciaryna Biezmaciernych. U Indyi ja pačuvałasia Biełaj Žančynaj. Biełaskuryja — indyjski ideał pryhažości. Heta varta taho!
12.02.2010 / 22:51
Źjeździła Kaciaryna Biezmaciernych. U Indyi ja pačuvałasia Biełaj Žančynaj. Biełaskuryja — indyjski ideał pryhažości. Heta varta taho!
U Mumbai niama śmietnic.
Achmadabad, štat Hudžarat.
Žančyny Hoa.
Niedatykalnyja dzieci, Hudžarat
Siadzić induska na padłozie ŭ vahonie mumbajskaha mietro. Rybu ŭ vialikim kašy čyścić. Muchi pa toj rybie poŭzajuć… A vuń mužčyny, u pierapoŭnienym vahonie nie źmiaściŭšysia, na dach uźleźli.
U ciahniki i aŭtobusy indusy zdolnyja zaskakvać na chadu. Hadzina pik — dzika šturchajucca, śpiašajucca. Ale, šturchajučysia, uśmichajucca!
Jaduć rukami, tualetnaj papiery — niama. Viedziarco i kran zamiest papiery ŭ prybiralni…
«Varvary», — skazaŭ by jeŭrapiejec. «Inšyja», — skazaŭ by Buda. Boh, kab cikaviej było, stvaryŭ ludziej roznymi.
Realnaja Indyja nie padobnaja da sałodkaha balivudskaha kino. Jana kudy bolš «niapravilnaja». Ale — zachaplalnaja svajoj «niapravilnaściu». I — pryhožaja svajoj «niapravilnaściu».
Lažyć u centry Mumbaja niedatykalnaja. Biez majtkoŭ. Muchi pa joj poŭzajuć. Niechta spraviŭ pilnicu pobač.
Hirlandy žyvych kvietak. U vałasach žančyn, u voknach aŭtobusaŭ.
«Chaj!» — natoŭp indyjskich dzietak. Jany ŭśmichajucca, pryjazna dałońku tabie paciskajuć.
Indyja cikavaja jeŭrapiejcam. Tut sustrenieš «daśledčykaŭ» z zachodnich i postsavieckich krainaŭ, dla jakich hety siezon — druhi, treci abo dziasiaty. Jeduć na dva, try miesiacy , a to i paŭhoda. Indyja, a zatym, moža, Niepał, Katmandu, Šry‑Łanka…
Śviatkuj žyćcio!
Jeŭrapiejskija vandroŭki — heta muziei, art‑halerei, žyvapis. Indyja ž spakušaje jeŭrapiejca nabyvać usio novuju i novuju samabytnuju vopratku, pacierki i chipoŭskija torby. Spakušaje zaplečnik padarunkaŭ pryciahnuć dachaty!
Skandalny indyjski huru Oša, što raspaviadaŭ pra seksualnuju raźniavolenaść, śmiech i ačyščalnuju moc płaču, čaściakom paŭtaraŭ: «Śviatkuj žyćcio!»
Adzin doŭhavałosy biznesmien z Hoa (jaho biznes — vyrab piarścionkaŭ) kaža mnie: «Heta ŭ Jeŭropie ludzi adnastajna pracujuć u ofisach! A ciapier ty ŭ Indyi. I tut možna, kab kožny dzień być novym. Štodzień novaja indyjskaja adzieža (a jana ž tut zusim tannaja), štodzień novaja ježa ŭ novaj kaviarni. Seks ź indusam. Atrymlivaj asałodu! Budź adkrytaj, sprabuj usio! Chto viedaje, a raptam zaŭtra ty pamreš?»
U Indyi ja pačuvajusia Biełaj Žančynaj. Biełaskuryja — indyjski ideał pryhažości.Žančyny sa śvietłaj skuraj, koleru indyjskaj harbaty, jakaja niaźmienna z małakom, pahladajuć ź bihbordaŭ dy zdymajucca ŭ balivudskim kino. Ź biełaskurymi induskami papracavaŭ hrymior, a moža, rodam jany z paŭnočnaha štata Kašmir.
I ad zalotnikaŭ biełaj jeŭrapiejskaj žančynie adpačynku‑paratunku niama. Noč u aŭtobusie, pobač z susiedam‑indusam, — nie vyklučanyja zalacańni zamiest snu.
Ź Biełaj Žančynaj indusy fatahrafujucca. Aŭtohraf prosiać. Prapanujuć hašyš papalić. Ci chočaš — na bajku padviazuć. A chočaš — u kramu, dzie nieparaŭnalny alej indyjski aramatyčny. I ŭ vočy pazirajuć uvažliva. I ŭśmichajucca.
Horad bieź śmietnic
Turysty nie duža lubiać siemnaccacimiljonny Mumbaj, što da 1995 hoda zvaŭsia Bambiej, — stalicu štata Macharaštra na ŭźbiarežžy Aravijskaha mora, samy nasieleny horad krainy. Dy jakoje spaznańnie Indyi biez šumnych jaje haradoŭ? Dzie pavietra zabrudžanaje da takoj stupieni, što kašlać źnianacku pačynaješ. I dzie cichi dvoryk šukać budzieš — nie znojdzieš. A ŭ mietro padčas hadziny pik ja, biełaskuraja i ścipłaja, da dzikaj šturchaniny nie pryzvyčajenaja, z čaćviortaha razu traplała… U Mumbai — Bambiei — jak i paŭsiul u Indyi — niama śmietnic. «Prosta biary — i kidaj voś tut…» — nie raz kazali mnie indusy.
U horadzie bahata niedatykalnych: malaŭničyja induski‑žabrački ŭ kalarovych sary, čyje ruki braśletami ŭpryhožanyja, fantastyčnyja vyrodlivaści i kalectvy. Ale i sučasnyja darahija kvartały jość. A pobač z darahimi kvartałami — truščoby, dzie brud i infiekcyi płodziacca.
Piśmiennych tut — 77%, što zusim niabłaha jak na ahulny ŭzrovień pa Indyi. Tut kalarovy bukiet movaŭ i relihijaŭ. Induistaŭ najbolš (68%), jość musulmanie, chryścijanie, budysty, zaraastryjcy, džajny, sikchi, ateisty… Hučać chindzi, maratchi (aficyjnaja mova štata Macharaštra), anhlijskaja, bienhalskaja, tamilskaja, piendžabskaja, niepalskaja, ciełuhu, urdu, hudžaraci…
Mnie cikava nočycca ŭ tannym mumbajskim chostele Salvation Army, u pakoi na čałaviek dziesiać, z dvuchpaviarchovymi łožkami. Kaštuje zusim niašmat dla stalicy Macharaštry — mieniej za piać dalaraŭ noč. Dy jašče i śniadanak u bonus. Tut bahata cudoŭnaj «zaplečnikavaj» moładzi. «Chosteł dla bekpekieraŭ», — daje jamu aznačeńnie moj znajomy indus. Voś dziaŭčynki‑niemki kirujucca ŭ Aŭstraliju. Vandravać pa śviecie ź vialikim zaplečnikam za śpinoj dla jeŭrapiejskaj moładzi — naturalnaść.
U pieršy indyjski viečar zasynaju z pacham hirlandy kvietak, jakuju ŭručyła mnie biednaja induska ŭ kalarovym sary. Uručyła, skazaŭšy: «Be pretty!» Indusy, uvohule, — «kvietkavaja» nacyja.
Tut palać miortvych
Pamiž Mumbajem i Varanasi, śviatym induisckim horadam na race Hanh, — 1643 kiłamietry. Tut treba inšaja vopratka — švedar, zimovaja kurtka. Padłoha ŭ maim pakoi takaja chałodnaja, bo ŭ hiest‑chausach Paŭnočnaj Indyi niama batarejaŭ. Adna z pryvabnaściaŭ hetaj krainy — roznaja jana.Śniežań miesiac — jasnaje leta ŭ Mumbai i Hoa. A nad Hanham tuman ceły dzień staić.
Varanasi — a jašče adzin nazoŭ Bienares — zhodna ź lehiendaj, pabudavaŭ piać tysiač hadoŭ tamu sam boh Šyva. Siudy pryjazdžajuć pamirać indusy, bo vierać, što tak možna atrymać svabodu ad koła śmierciaŭ‑naradžeńniaŭ.
U Varanasi, na bierazie Hanha, jość dva miescy, dzie miortvych palać u režymie non‑stop. A popieł paśla — u raku śviatuju. Cieła za ciełam haryć, karovy i sabaki pobač švendajucca. Nichto nie płača, bo płakać tut zabaroniena. Turysty nazirajuć. Dzieci niepadalok źmiejaŭ puskajuć, chłopčyk‑indus kliča harbaty vypić ci ŭ chram Šyvy marychuany papalić. Varanasi — adzin z haradoŭ Indyi, dzie heta lehalna. Šyva ž taksama paliŭ, vierać indusy. A cieły ŭsio harać i harać, cełyja try hadziny na adno cieła nieabchodna.
U śviaščennym horadzie na Hanhu — vuzkija‑vuzkija vułački, dzie śviečki viečarami ŭ ciemry. Indusy, zachutanyja ŭ ciopłyja šali, vohniščy na vulicach palać — pahrecca. Bienares — heta jašče i miesta mastakoŭ i muzykaŭ. I jeŭrapiejec moža znajści sabie nastaŭnika ŭ śviatym horadzie.
U mianie ž tut źjaŭlajecca čarhovy indyjski zalotnik — numar tryccać? Sorak? Jon doryć adnu sa šmatlikich maleńkich radaściaŭ, dastupnych u hetaj krainie — haniać ź im na bajku. Bajki ŭ Indyi — sprava paŭsiudnaja. A rovaraŭ amal niama.
Hoa
Hoa — najmienšy pa płoščy štat Indyi. Ale ž jon — adno z samych ulubionych miescaŭ dla turystaŭ. Pra jaki, adnak, kažuć: «Nu, Hoa — heta i nie Indyja zusim…» Sonca, palmy, plažy (z karovami i sabakami, viadoma), Aravijskaje mora.Mnostva bihbordaŭ uzdoŭž soniečnych daroh.
Hoa — byłaja partuhalskaja kałonija, a Vaska da Hama — pieršy jeŭrapiejec, što trapiŭ siudy ŭ 1498 hodzie. Pry kancy 1960‑ch tut pačali sialicca chipi, pry kancy 1980‑ch — skłaŭsia styl elektonnaj muzyki hoa‑trans. «Heta bolš, čym tancy pad palmami. Dy‑Džej paŭstaje pierad ludźmi ŭ roli sučasnaha šamana», — kazaŭ adzin z arhanizataraŭ trans‑ruchu, dy‑džej Hoa Hił.
Elektronnyja viečaryny, svabodnyja chipi na plažach — siońnia historyja.
Sučasny Hoa kamiercyjny i papsovy, dy ŭsio adno jon — Hoa. Samabytnaja vopratka ź jarkimi psichadeličnymi vyjavami, induisckimi bahami, muchamorami — heta pryvablivaje turystaŭ. Kaviarańki na ŭźbiarežžy akijana z radasnym psichadelik‑rokam ci zahadkavaj elektronnaj muzykaj. Siudy i siońnia ściakajucca vałasatyja muzyki ź Jeŭropy i postsavieckaj prastory.
Kieša z Kijeva ŭžo treci siezon zavisaje ŭ Indyi, zajmajecca tut muzykaj i navat hrošy hetym zarablaje, dajučy ŭroki i kancerty ładziačy. Kaža, što tut jamu svabadniej i soniečniej, čym było b ciapier u maroznaj Ukrainie. Chtoś ź biełaruskurych uciekačoŭ ad moroznaj zimy i depresii zarablaje na žyćcio, fajery kruciačy, chtoś — tancami.
Palilščykaŭ hašyšu ŭ Hoa bolš čym tych, chto prazaičny tytuń palić.A jašče i kakain, ŁSD, kietamin… Padčas maich hoa‑vakacyjaŭ adzin jeŭrapiejec pamiraje ŭ špitali ad pieradaziroŭki. Jašče adzin turyst z Rasii, sieŭšy na bajk pad narkotykami, traplaje ŭ avaryju. Na vulicach možna spatkać tych, chto tak i zastaŭsia ŭ narkatyčnaj realnaści.
Carstva małpaŭ
U Indyi prosta na vulicy možna pabačyć małpaŭ. Vavioračak. Paŭlinaŭ. Słanoŭ. Zhrai vialikich zialonych papuhajaŭ. Viarbludaŭ. Pa haradach błukajuć karovy, jość parsiuki, što ŭ śmiećci ź cikavaściu korpajucca. U indyjskich ciahnikach, na vakzałach nie raz ja chieŭry ablezłych pacukoŭ nazirała.
U hiest‑chausach płodziacca tarakany. A sałodkaje tolki ŭ skryncy zachoŭvać možna: murašy nabiahajuć.
Miastečka Champi znachodzicca na bierazie jašče adnoj śviatoj raki — Tunhabchadry ŭ štacie Karnataka, Paŭdniovaja Indyja. Jaho zavuć horadam małpaŭ. Varjackaje miesca, dzie staražytnyja chramy, kaktusy i vałuny. Sučasnaje Champi staić siarod ruinaŭ Vidžajanahary, stalicy induisckaj Vidžajanaharskaj impieryi (XIV—XVII stst.). Niezaaparkavyja małpy ŭ Chapmi — zachaplalna žvavyja i sprytnyja. Zhrajami skačuć jany pa staražytnych chramach i drevach. Pierabiahajučy darohu, ledź nie traplajuć pad koły. Byvajuć złosnymi, nachabnymi. Budzieš jeści banan — adabrać pasprabujuć.
Hakarna — jašče adno pryvabnaje miesca štata Karnataka. Zusim niedaloka ad Hoa. Tut taksama jość palmy, mora i plažy. Ščaślivyja nieachipary ŭ dredach śpiavajuć viečarami mantry albo tańčać pad palmami na bierazie akijana. Mienavita ŭ Hakarnie, zhodna ź induisckaj mifałohijaj, naradziŭsia boh Šyva — u vuchu karovy. «Ho» na sanskrycie značyć «karova», «karna» — vucha.
Jakija ludzi indusy
«Kraści, padmanvać… Mientalitet u ich taki», — kaža znajomy amatar Indyi. «Haspadar našaha hiest‑chausa — niebłahi čałaviek. Ale jak tolki sprava tyčycca hrošaj, jon robicca mašynaj!» — kaža kijeviec Kieša.
Adnak nie budziem złośničać.
Za dva miesiacy padarožža ni razu mianie nie abrabavali. Chacia hrošy ŭsimi mahčymymi lehalnymi sposabami «vyciahnuć» imknulisia. Volnaje miesca ŭ ciahniku tabie znajšoŭ — płaci! A canu biełaskuramu ŭ čatyry razy bolšuju skažuć. Tarhavacca na rynku možna viesieła, ź intaresam i hulajučy — biez hetaha nijak u Indyi.
«Tradycyjnaść» — uspłyvaje rysa ŭschodniaj kultury adniekul z vučebnaha kanśpiekta. Na karcinach XVIII—XIX stst. žančyny ŭ takich samych sary, što i sučasnyja. A siarod indyjskaj moładzi nie stračała ja buntarstva i navizny: ni pankaŭ, ni ema… I ŭłasnaj rok‑muzyki, raspaviadali mnie, u Indyi niašmat. Jak i avanhardnaha mastactva. Zatoje indusy majstry vyrablać pryhožyja tkaniny. Nie sustrakała ja žančyn u sary z adnolkavym koleram‑malunkam.
Toje, što my viedajem pra Indyju, časta budujecca na ŭjaŭleńniach inšych zachodnikaŭ. Bačanyja mnoj ludzi, što praktykavali na plažach johu, byli vyklučna «biełymi». Laču ŭ samalocie —Kryšna Das śpiavaje induisckija kirtany ŭ navušnikach. Jon amierykaniec, nie indus. Kab spaścihnuć hetu vialikuju i kalarovuju krainu i jaje žycharoŭ, tudy treba vypraŭlacca samomu.
Kolki kaštuje padarožža ŭ Indyju
Trapić u Indyju najzručniej samalotam. Z Kijeva praz arabskuju kampaniju Airarabia heta kaštuje ŭ dva baki ad 300 da 700 (u razhar siezona) dalaraŭ.
Žyć u namiocie nie vyjdzie. Turysty spyniajucca ŭ hatelach, hiest‑chausach i chostełach. Košt pakoja hiest‑chausa, jaki zaŭždy na dźvie asoby, — ad dvuch‑piaci dalaraŭ za sutki. U niestaličnym horadzie možna adšukać chosteł (anh. hostel — internat) navat za dalar.
Ježa tańniejšaja ŭ haradach, čym na plažach: za stravu ŭsiaho ad 600 da 4000 rubloŭ u pieraliku na rupii. Ale ž na haradskich vulicach jana budzie indyjskaj, a značyć, vostraj i vielmi adroznaj ad jeŭrapiejskaj. Šmat sousaŭ u maleńkich spodačkach. Vialiki prasnak čapaci zamiest łyžki. U Indyi paŭsiudna cisnuć śviežyja soki (300—600 rub. šklanka): tryśniahovy, apielsinavy, bananavy, ananasavy. Albo kakos z prazrystym sokam usiaredzinie pi. U mietro, u ciahnikach, na vulicach pradajucca šklanački harbaty za 4‑10 rupijaŭ (300—600 na našy rubli). Jana tut abaviazkova sałodkaja i z małakom.
Samabytnaja indyjskaja adziežyna — navat nie nacyjanalnaja, a šytaja dla biełaskurych turystaŭ — kaštuje zusim niašmat, adnak i jakaść — jak košt. Doŭhaja žanočaja spadnica, roznakalarovaja chipoŭskaja kajstra, majka z «omam» ci modnyja siarod jeŭrapiejcaŭ nahavicy fasonu «ali‑baba» — ad 2 da 5 dalaraŭ za reč.