Pamiatajecie dziaŭčynu, jakaja tančyła la «Rubiaža»? Jana raskazała, čamu znoŭ vychodzić na pratesty, choć joj pahražaje 6 hadoŭ
29.09.2020 / 08:30
Dva tydni tamu 18-hadovaja Safija ŭžo trapiła i ŭ niezaležnyja, i ŭ dziaržaŭnyja ŚMI.
Jana razmalavała ščyty «Rubiež» i patančyła na ich fonie. Skončyłasia ŭsio zatrymańniem i štrafam u 20 bazavych, a paźniej na Safiju zaviali kryminałku ažno pa dvuch artykułach — za chulihanstva i aktyŭny ŭdzieł u «dziejańniach, jakija parušajuć hramadski paradak».
Ciapier dziaŭčynie pahražaje až da 6 hadoŭ, ale doma jana nie siadzić. U niadzielu «Naša Niva» znoŭ sustreła Safiju na vulicy.
«Vychodzić treba. Ja padtrymlivaju ahulny ruch, choć i bajusia, što mirnyja mitynhi ničoha nie daduć. Prahresu nie vidać. Nas bjuć, a my chodzim z kvietačkami i cierpim. Ludzi źnikajuć, a paśla ich znachodziać paviešanymi ŭ lesie. I kažuć, što suicyd — nu tak, kaniečnie», — kaža Safija.
Da svajoj kryminalnaj spravy i pierśpiektyvaŭ sieści jana stavicca spakojna:
«U našaj krainie ŭsie aktyvisty siaduć raniej ci paźniej. Tamu ja adčuvaju siabie narmalna. Strašna było b, kali b pahražała turma za kradziež ci zabojstva. A pajści ŭ turmu za spraviadlivaść i radzimu — mnie nie strašna.
Ja dumaju, mianie pasadziać hady na 2—3, kali budu kazać praŭdu i nie vypiendryvacca. Kali budu vypiendryvacca, to daduć bolš. Tamu budu pavodzić siabie adekvatna… Chacia… Vypiendryvacca ja lublu.
Nu a kali toje, što ja praciahvaju vychodzić na vulicu, padkinie mnie jašče prablem ź milicyjaj — što ž, chaj i padkinie».
Safija kaža, što jaje chłopcu ciapier pahražaje pakarańnie pa tych ža artykułach.
«Jon pad kryminałkaj, jak i ja. U tyja vychodnyja, kali ja razmalavała ščyty amapaŭskich mašyn, zabrali ž spačatku jaho. Jon chacieŭ mianie abaranić, nahavaryŭ, što nibyta heta jon kryčaŭ i razmaloŭvaŭ… Chacieŭ zrabić, jak lepš, ale ŭ vyniku narabiŭ horš — nam paśla hetaha dali častku 2 artykuła 339 (Chulihanstva). Maŭlaŭ, my dziejničali jak hrupa asob».
Tak što pakul dziaŭčyna čakaje, što budzie dalej. Jana znachodzicca ŭ Minsku — z bresckaha kaledža, dzie Safija vučyłasia, jaje adličyli. Kaža, što mienavita za ŭdzieł u akcyjach, bo, pa słovach dziaŭčyny, vučyłasia jana dobra i navat była starastaj svajoj hrupy.
«Ja chacieła być cyrulnicaj, tamu pajšła ŭ kaledž. Ja minčanka, ale vybrała mienavita brescki, a nie minski kaledž, bo tam davali internat. Ja z baćkami nie žyvu apošnija hady dva, tamu dla mianie heta było arhumientam, — raskazvaje Safija. — U baćki prablemy z ałkaholem, jon u razvodzie z mamaj, ale praciahvaje žyć u adnoj kvatery. Heta było niaprosta, skažam tak.
Tamu ja starałasia być samastojnaj. Škołu ja skončyła hod tamu, a pastupała ŭ kaledž tolki sioleta. Uvieś hety hod ja pracavała: barystaj, pradaŭcom, dy šmat kim. Jak ciažka zarablajucca hrošy, ja viedaju».
Choć z baćkami jana i nie žyvie, pryznaje Safija, maci ŭsio roŭna za jaje chvalujecca.
«Mama chvalujecca, a baćka skazaŭ: nu, ciabie b usio roŭna raniej ci paźniej pasadzili. Adzinaje, za što bajusia, što kali mianie sapraŭdy pasadziać, to babulu ja bolš nie ŭbaču — joj užo 88 hadoŭ».
Ciapier Safija šukaje advakata. Kaža, budzie vielmi ŭdziačnaja, kali chtości dapamoža źviazacca z dobrym śpiecyjalistam ci kali chtości z advakataŭ patelefanuje joj sam.
«U mianie milicyjaniery zabrali telefon, ciapier aparat stary, ja tupa nie mahu navat u internecie znajści advakata. Mnie davali znajomyja niejkija numary, ale adzin niedasiažny, druhi — jašče štości… — tłumačyć Safija. —
Praŭda, ci dapamoža mnie advakat, ja nie ŭpeŭnienaja. Bo advakaty starajucca, kab čałaviek pryznaŭ, što narabiŭ aby-čaho pa hłupstvie. A ja nie maleńkaja i nie hłupaja, ja nie škaduju pra toje, što zrabiła. Zrabiła b tak jašče 10 razoŭ».